wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 7

Streszczenie :
Minęło kilka miesięcy, zdążyłam się już za przyjaźnić z chłopkami. Są słodcy. Nawet bardzo. To prawdziwi przyjaciele. Od 3 miesięcy chodzimy z Ross do szkoły.Udało nam się być w tej samej klasie.  Szkoła przyjęła nas w miarę ciepło, a kiedy dowiedzieli się, że Rosalie jest siostrą Harrego Stylesa powariowali. Proszą ją o autografy itd. Widzę po niej, że nie na to chyba liczyła z ich strony.To okropne co dziewczyny mogą zrobić, żeby zdobyć autograf kogoś z chłopaków od niej. Czy ona jest jakąś maszyną? Przecież ona nie nosi jakiejś maszyny produkującej autografy jej brata bądź reszty 1D.  Pewnego dnia miarka się przebrała. A było to tak...

*Oczami Rosalie*
Od ranka miałam dobry humor. Pomimo iż był poniedziałek i trzeba było iść do szkoły. Wstałam jak zwykle pierwsza. Było około 6 nad ranem. Nie wiem czemu, ale jak jest okres szkoły zawsze tak wstaję. Wstałam z łóżka i poszłam prosto do mojej garderoby. No tak, zdecydowanie mam za dużo ciuchów. No ale cóż. Weszłam i zaczęłam chodzić pomiędzy szafkami i wieszakami. Że za oknem było śnieżyście zdecydowałam się na to : <ubranie Ross> . Zeszłam na dół i zabrałam się za zrobienie czegoś do jedzenia. Zdecydowałam na naleśniki z owocami. <naleśniki> Trochę mi to zajęło. Nie powiem. Ale lubię to robić. Kocham gotować. Zanim wszyscy zeszli na śniadanie, naleśniki były gotowe. Robiłam ostatnie poprawki kiedy usłyszałam chrząknięcie.
-khmm! - obróciłam się i ujrzałam całą bandę. Uśmiechali się do siebie. O co im chodziło? Spojrzałam się na nich. Jakoś tak dziwnie elegancko ubrani.. Kurde, może któryś z nich ma jakąś imprezę? Albo co gorsza zapomniałam o czyich urodzinach. Kurde. O co im chodzi. Patrzyli na mnie jak na idiotkę i te ich uśmiechy głupkowate. Zaczynałam się ich bać.
-No, to kto łapie? - zapytał nie odwracając wzroku Zayn. 
-Ejejejj.! Co tu się dzieje? - zapytałam trochę już przestraszona.
-No, coś ty! Jak można zapomnieć o tak ważnej imprezie! - powiedziała Melanie.
-No, serio. Nie wiem o co wam chodzi.- broniłam się.
-Boże! Jak można zapomnieć o swoich urodzinach ? - Wyskoczył Niall. I wszystko się rozjaśniło. dziś 10.12  kurde! Ja jednak jestem głupia. TO już wiem czemu chcą mnie łapać
-O, nie nie nie..Ja się tak nie dam. - cofałam się do tyłu. Dobrze, że w tej kuchni są dwa wyjścia. Jedno z nich prowadzi do salonu, w którym stali wszyscy a drugie do wyjścia. Cofałam się i cofałam. Odwróciłam się szybko i zaczęłam uciekać. Wybiegłam z domu i wleciałam w kogoś. A mianowicie znajdowałam się w mocnym uścisku Liam'a.
-Liaś.. Wiem, że ty z nimi nie jesteś. Puść mnie i wszytko będzie dobrze. Przecież z Ciebie takie dobre dziecko jest. Liaś! Puśćć! - wydarłam się bo czułam zagrożenie  sorki zagrożenia idące w naszym kierunku.
-No, no, no.. Wiesz, że nie ładnie tak uciekać ? - zapytał x chciwym uśmiechem Louis.
-PROSZĘ LIAM PUŚĆ MNIE! - syczałam przez zęby. Kurde co ja mam zrobić? Myśl, Ross, Myśl.. O! Tak czemu nie wpadłam na to wcześniej. Moja gra aktorska się tu przyda. Zaczęłam płakać.
-Proszę Was ..- szlochałam- Nie.. Proszę..- łzy ciekły mi już. No dalej przypomnij sobie coś jeszcze .. Może jakieś smutne wydarzenie. Łzy już ciekły mi po polikach.Po minach chłopaków jak i Melanie można było wyczytać duży znak zapytania. Spojrzeli na siebie a potem tylko poczułam jak Liam powoli mnie puszcza z objęć. Wykorzystałam okazję i pobiegłam do domu po plecak. Szybko go wzięłam zapakowałam co potrzebne i wybiegłam z domu. Patrzeli na siebie jak na nie wiem kogo. Potem tylko wpadłam do pierwszej taksówki, która stała w pobliżu. Otworzyłam okno i wydarłam się.
-To był żart!!  - popukałam się w czoło i odjechaliśmy w kierunku szkoły. Kiedy dojechałam wysiadłam i postanowiłam poczekać na Melanie. Nie pomyliłam się. Była za chwilkę.  Podjechała pod szkołę z Louisem i Harrym. Wysiadła i uśmiechnęła się do mnie. Zdziwiłam się, że jeszcze na mnie nie napadła. No, ale nie kraczmy. Bo jeszcze pozabija całą Szkołę, co ja gadam cały Londyn!
-My się jeszcze policzymy- usłyszałam głos Hazzy. Uśmiechnęłam się i poszłyśmy z Melanie do klasy, w której miałyśmy mieć lekcje. Zanim weszłyśmy, zrobiłam moją osobą taki zamęt, że ja ciesz pierdziele! Podleciały do mnie dziewczyny. Zadawały mnóstwo pytać. Co ja kurde na przesłuchaniu publicznym jestem do cholery?! Zaczynają mnie te laski wkurzać.
-Jesteś tylko pustą lalką. Wielka mi tu gwiazda się znalazła. Siostra Stylesa. Tylko dlaczego masz inne nazwisko co? Przyssałaś się do Zayna, jak rzep do  psiego ogona. Co ty myślisz, że jak zakręcisz koło niego dupą to będzie twój? Możesz mu obciągnąć co jedynie. - powiedziała do mnie jedna. Tak, to prawda. Podoba mi się Zayn, ale nikt tego nie wiedział oprócz Melanie... Popatrzałam na nią, ta spuściła głowę i nie odezwała się.
-Jesteś zwykłą pustą suką! - opowiedziała druga. Nie wytrzymałam strzeliłam jej z liścia. Obróciła się do mnie druga i jak zobaczyła, że uderzyłam tą pierwszą, zaczęła mnie obkładać. Nie powiem, była silniejsza. Melanie próbowała ją ode mnie odciągnąć, ale nic się nie dało zrobić. Zadzwonił dzwonek. Odeszła na szczęście. Ledwo wstałam i kierowałam się do wyjścia ze szkoły. Melanie podbiegła do mnie.
-Nic, Ci nie jest? - zapytała.
-Nie.. Idź na lekcje, spotkamy si w domu.- powiedziałam, trzymając się za obolałą klatkę piersiową. 
-No, coś ty, Nie zostawię Cię tu samą.- powiedziała.
-Trzeba iść do dyrektora, zadzwonię po chłopaków. Zaczekaj.- kontynuowała.
-Nie! Zabraniam Ci cokolwiek robić w tej sprawie. idź na lekcje.! - popatrzyła na mnie.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale! Idź na lekcje spotkamy się w domu, powiedziałam. - ta podeszła do mnie i lekko mnie przytuliła.Pocałowała mnie w polik i poszła szybkim krokiem do sali od J.Angielskiego.
Wyszłam z budynku i kierowałam się w stronę parku. Czemu one mnie tak mnie nazwały? To źle, że chcę się w końcu zakochać? To źle, że chcę mieć kogoś takiego u boku, który by mnie przytulał, całował na dobranoc i dzień dobry? Skąd one w ogóle wiedziały o tym? Mel na pewno nic nie pisnęła. Znam ją. Nigdy nie wyjawiła na światło dzienne moich tajemnic, a jest ich sporo. Usiadłam na wolnej ławce. I zastanawiałam się nad wszystkim. Poczułam wibrację w mojej kieszeni. "Harry"  zobaczyłam napis. Nie wiem czy powinnam odbierać. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Odłożyłam z powrotem. Znowu wibracje. Spojrzałam "Louis" . No tak teraz będą dzwonić na zmianę. Czerwona słuchawka. "Zayn" .. Zawahałam się . Czerwona słuchawka. "Niall" czerwona. "Liam" znowu czerwona. "Mel<3" kurde.. Nie nie odbiorę. Rozłączyłam ostatnie połączenie. Odłożyłam telefon obok na ławkę. Zamknęłam oczy i czułam jak maleńkie zimne płatki śniegu spadają mi na twarz. Ściemniało się i postanowiłam wrócić powoli do domu. Szłam parkiem cała obolała. Nie mogłam ruszyć ręką. Pewnie całą twarz miałam poobijaną. Nie czułam się najlepiej. Bolał mnie brzuch.
Mogłam się nie odzywać. No, ale tak to już jest jak jest się mocno spokrewnioną osobą ze światowej sławy gwiazdą. Wyszłam z parku i szłam chodnikiem . Nie chciałam brać żadnych taksówek. To wiązałoby się z tym, że byłabym szybciej w domu, a nie chcę. Chcę ominąć pytania typu: "Boże, co Ci się stało?" , "Kto Ci to zrobił?" . Czuję się wtedy jak na przesłuchaniu. To obrzydliwe. Nie
lubię tego typu sytuacji. Szłam spokojnie, bo raczej szybko nie pójdę, no przez ten brzuch. Boli, jak cholera. Weszłam już w swoją ulicę. Powoli kierowałam się w stronę domu. Bałam się tych wszystkich pytań. Może oni już sobie śpią? Oby mi się udało. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na godzinę. "23.47 " , no to pięknie. Przesiedziałam cały dzień w parku. Nie no.. Super! Powoli nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi, weszłam powoli do środka. No i zaczęło się. Seria pytań zasypywała moją głowę.
-Co się stało? - Harry, krzyczał w moją stronę.
-Boże, coś Cię boli? - Zayn przekrzykiwał Harrego.
-Pojedźmy do szpitala. - dopowiadał Liam.A ich wszystkich przekrzykiwał Louis, Niall no i Melanie!
-Mówiłam, mówiłam.! Mówiłam, że ją napadają w szkole! Wy się śmialiście- krzyczała. Nie wytrzymywałam już. Zaczęłam krzyczeć. Krzyczałam literę "aaaa!!  "  .. To jedyne wyjście, żeby ich uspokoić. Kiedy krzyczałam strasznie bolał mnie brzuch. Nie wiem,co z tym brzuchem. Boli i boli.
-AAAAAAAAAAAAAAAA!  - nie przestawałam krzyczeć. W końcu przestali gadać. Skończyłam krzyczeć i szłam powoli do góry.
-Ej, a Ty gdzie idziesz? Chyba nie myślałaś, że Cię tak zostawimy? - zapytał, a raczej stwierdził Harry.Kiwnęłam niepewnie głową na "tak" co oznaczało iż raczej idę do siebie. Strasznie kręciło mi się w głowie. Czułam, że chyba zaraz nie wytrzymam. Może to zmęczenie.
-O, nie, nie nie. Idziemy do salonu, gdzie nam wszystko opowiesz, powiedział Louis. Był taki jakiś dziwny. Nie wiem co mu dzisiaj.
-Chcę iść do siebie. Proszę Was, jestem zmęczona, Boli mnie głowa, brzuch i ręka. Dajcie mi już spokój. - powiedziałam trochę wkurzona. Chłopaki spojrzeli na siebie i ruszyli za mną na górę.  No tak, powiedziałam , że chcę iść do siebie, na co mogli zrozumieć, że będę z nimi gadała na górze. Cały czas czułam opiekuńczy wzrok Zayna jak i Louisa, który szedł od razu za mną. Weszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku, chłopacy weszli do pokoju. Poczułam, że mam nagłą potrzebę biegnąć do łazienki. Tak, było to spowodowane wymiotowaniem. Wbiegłam do niej i zaczęłam wymiotować...
*Oczami Melanie*
Weszliśmy do pokoju a Rosalie już leżała na łóżku, zdążyłam usiąść na krzesło, które stało nieopodal łóżka a Ross wbiegła jak oparzona do łazienki po czym zaczęła wymiotować. Wbiegłam za nią i trzymałam jej włosy, żeby jej nie przeszkadzały. Zobaczyłam, że wymiotuje samą krwią. Jest źle!
-Louis! Hazz! Dzwoń po karetkę! Ross wymiotuję krwią.! Jest źle! -krzyknęłam z łazienki, a po chwili stał koło mnie Zayn. Widziałam w jego oczach smutek i chęć pomocy. Dobrze wiedziałam, że Ross mu się podoba. To było widać z 1000000.... 0000 milionów kilometrów. Hazza i Lou dzwonili po karetkę, która była może za 20 minut.Przez ten czas Ross cały czas mówiła, że boli ją brzuch i cały czas wymiotowała krwią. Kiedy karetka przyjechała zabrała Ross do szpitala. Powiedzieli, że to nagły przypadek. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do podręcznej torby dla Ross i pojechaliśmy z Lou, Li i Niallem do szpitala. Harry i Zayn pojechali karetką z Ross. Biedna. Co ona musi przeżywać przez te dziewczyny. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie okej.
__________
Mamy 7 rozdział! Komentujcie! Błagam! Bo inaczej będę musiała przyczynić się do zawieszenia bloga bądź jego usunięciem! Patty;*

9 komentarzy:

  1. Boże,tylko żeby Rosalie nic nie było. Mówiłam, żę Zayn będzie z Ross. ;** / Kasia;D

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG... Dawaj następny.
    Ciekawa jestem, czy Louis się w niej nie zabujał.
    Hmm... Pożyjemy, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko żeby Ross nic nie było. Uhuhu coś przeczuwam ze Zayn bd z Rosalie a Lou z Mel. / Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Prosze pisz nastepny! Jestem bardzi ciekawa dalszych losów Rosalie. Weronika.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam twojego bloga od niedawna. Jest bardzo fajny, posiada ciekawa fabułę . Każde wydarzenie jest opisane w miarę dokładnie. Podoba mi się sposób w jakim piszesz. Serio opowiadanie jest niemal genialne. Pozdrawiam Gosia z Zwierzyna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Next! Please! I like your blog. Iczytam him recently. I tell myself chapters and I'm impressed! Let Rosalie will Zayn'em. I do not like just that you have some punctuation errors, spelling does not have, but other errors are not noticeable. Sometimes Happens that you repeat the word. For example, "Ross came down, down." But it's not so much noticeable. I like the way in which you write. You tell a story that is not true. I admire you. I know I would not know how to. I like to read the story. At least sometimes kicks the role of the main characters. This is cool. Write the next chapter. And to Rosalie nothing happened. Regards Lilly.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie usuwaj bloga! Piszę z anonima, bo nie mam konta Google. Ale podpiszę się na koniec;D . Masz fajne poczucie humoru.. I I I I I... NIE UŚMIERCAJ ROSS! / Magda;*

    OdpowiedzUsuń