sobota, 12 października 2013

Rozdział 35

*Oczami Ross*

"Sama nie wiem co czuje. Cieszę się, że Zayn jest taki mężny, bohaterski. Żal mi tej młodej dziewczyny ale to ona jest źródłem naszych nieporozumień. Teraz każda rozmowa wygląda mniej więcej tak samo. Malik pyta o dzieci i o rodziców (nie pytając mnie nawet "co tam") a następnie opowiada o chorej siedemnastolatce. Po rozwiązaniu umowy mieliśmy wziąć ślub. I co? On wyjeżdża na kilkadziesiąt dni "pracować". Tylko, że co mu z tej pracy skoro i tak nie zarabia pieniędzy? Wręcz przeciwnie. Oddaje oszczędności tej całej Oldze. Bez słowa. Bez rozmowy. Bez poinformowania mnie o tym. Tak, wiem. To jego pieniądze. Ale kiedyś mówił "wszystkie moje rzeczy są twoje, moje pieniądze, ciuchy, samochód". Kiedyś już minęło? Boję się tego, że się oddalamy. Dzieci są wiecznie smutne. Brakuje im śpiewania Zayn'a, wspólnych spacerów, zabaw. Z rodzicami Malik'a też nie układa mi się najlepiej. Co ja mówię. Jest źle. Ojciec mojego narzeczonego często mnie obraża. Uważa, że jestem z jego synem tylko dla pieniędzy. Nie wierzy w naszą miłość. Miłość. Czy w XXI wieku istnieje coś takiego? Teraz życie biegnie szybciej. Nie ma tutaj czasu na wiele rzeczy. Nawet te potrzebne przemijają. Wczoraj nie chcący zbiłam talerz. Ojciec Zayn'a był strasznie zły. Krzyczał, wyzywał. Później uderzył. Siniaki na rękach, nogach, odcisk ręki na twarzy i bolący brzuch. Nie chodzi o sam ból fizyczny. To zniosę. Chodzi o to co czuje w środku. Tak brak mi bliskości. Co noc płaczę. Boję się każdej następnej minuty, godziny, doby. Boję się co przyniesie nowy dzień. " Staram się być silna, ale to nie wychodzi. Nie mam się komu juz zwierzyć ze swoich problemów. Ostatnio chciałam zadzwonić do Hazzy, lecz on pewnie zajęty był Niall'em, więc zrezygnowałam. Pewnie powiecie, dlaczego nie powiedziałam o tym wszystkim Zayn'owi? Boję się Boję się reakcji jego i jego ojca. Nikt poza mną i jego ojcem o niczym nie wie. Ani Trisha, ani Harry. Ani nikt. Właśnie schodziłam na dół, Lucas został zabrany przez babcię na spacer. Ostatnio dzieciaki zaczynają coraz więcej mówić. Mówią już słowa, ale nie do końca zrozumiałe. Bardzo się z tego cieszę. Pewnie Zayn, cieszyłby się razem ze mną, no ale cóż. Posadziłam Alice na blacie kuchennym i obróciłam się, by włączyć piosenkę, która ostatnio była moją ulubioną. Adele- Someone Like U . Robiłam kanapki, kiedy usłyszałam jak Alice śpiewa. Nie do końca tak jak jest, ale śpiewała!

-Alice! Ty śpiewasz! Matko! Hah.. Moje zdolne dziecko.. - powiedziałam do niej, jednak ona dalej nuciła. Wzięłam szybko telefon i nagrałam ją. Następnie wstawiłam nagranie na Twittera. (♥ Nie sugerujcie się opisem do filmiku. Uznajcie, że to Alice.) Po jakże pięknym mini koncercie Alice , dokończyłam kanapki i wzięłam ją na górę. Włączyłam telewizję a dwuletnią dziewczynkę posadziłam w jej kąciku z zabawkami.
*Oczami Olgi*
Właśnie siedziałam z Zayn'em w pokoju. On czule obejmował mnie w talii, a ja "łkałam". No właśnie. Prawie. Wcale nie łkałam. Udawałam, żeby wzbudzić w tym chłopaku emocje. Byłam na niego, haha, na nich zła. Byłam nieźle wkurzona. Niby dlaczego oni mogą mieć wszystko, a ja nie?! Oni mają pełno kasy, a ja nie!? Moim celem było aby zaciągnąć go do łóżka a później, wyciągnąć od niego niezłą sumkę. O tak.. To jest to. Co z dzieckiem? Nie będzie dziecka. Nie urodzę go. Albo.. Więcej kasy by wpłynęło na moje konto czyż nie? Muszę obmyślić jeszcze do końca ten plan. Uda mi się. Bo musi. Co do .. Ano właśnie. Udawałam, że płakałam. Wtuliłam się mocniej w jego ciało.
-Olga.. Na prawdę jest mi przykro, ale.. Ale nie zapominaj, że mam prawie żonę i dwójkę dzieci. - mówił. Co mnie to obchodzi?
-Zayn.. to było straszne. Tak strasznie chcę mieć ją z powrotem koło siebie. Zrozum mnie. Nie mam nikogo. -ciągnęłam dalej jakąś wymyślona historyjkę, o tym jak mi źle. Ohh...
-Rozumiem, Rosalie miała podobną sytuację . Na prawdę Cię rozumiem. Pomożemy Ci zwalczyć tego raka, zobaczysz . -ohh, jakie to urocze. Zaraz chyba puszczę pawia.
-Dziekuję. Za wszystko. Um., Zayn? Chcesz coś do picia? -zapytałam. Mój plan czas zacząć. 
-Wiesz? Mogłabyś przynieść . -zaśmiał się.
-Zaraz wracam. - powiedziałam na odchodne. Powędrowałam do kuchni, prędzej zahaczając o szafkę, w której przechowywane były niebieskie tableteczki. Sięgnęłam po jedną... Dwie tabletki, upewniając się , że Zayn nadal siedzi w pokoju. Rozpuściłam je i zamieszałam łyżeczką dla pewności. Wróciłam podając mu magiczny płyn i czekając na jego wyniki.
*Oczami Zayn'a*

Bardzo , ale to bardzo martwiłem się o Olgę. Uda się czy nie uda. Zbierzemy tą okrągłą sumę pieniędzy czy nie? Jeżeli się nie uda? Co wtedy? Czekałem na dziewczynę. Wreszcie weszła z powrotem do pokoju, podając mi szklankę z kolorowym płynem. Wziąłem łyka i poczułem w miarę dobry smak, jednak coś w nim było takiego.. innego? Wziąłem kolejny.. kolejny.. Nie wiem co się działo. Kręciło mi się w głowie i to mocno. Boże co się dzieje?

-Olga? Co to jest? Olga? Jesteś tu? - mroczki przed oczami dały o sobie znać. Co do cholery? Poczułem miękkie ręce na moim barku, mokre usta na szyi.
-Rozluźnij się Zay.. Niech poniesie cię serce, wiem, że ci się podobam. Wiem.. -gorące powietrze uderzyło w moją szyję. Nie panowałem nad sobą. Zacząłem ściągać z nas ubrania, całując każdy zakamarek jej ciała. Ona także nie była mi dłużna.. Całowała mnie, dotykała.. Nie mogłem się powstrzymać. Chciałem jej, pragnąłem jej ciała. Nie wiem, co ja teraz robię. 
*Oczami Melanie*

Kiedy Louis pojechał w trasę z chłopakami, nie mogłam przestać myśleć co u niego, co z nim, jak się czuje? Nie wiem nic. Fakt, dzwoni. Niestety nie tak często jak zawsze. Raz na dzień to już sukces, ale przecież wiem, że to jego praca. Ponadto, chce zarobić więcej pieniędzy. Nie dla siebie. Dla nas. Siedziałam właśnie na werandzie naszego wspólnego domu, który dzieliliśmy z chłopakami. Często przyjeżdżała tu Danielle. Nagle jakby dostałam olśnienie.

-Tak! zadzwonię do Ross. - powiedziałam sama do siebie. Ciągnęłam za sobą koc, którym byłam owinięta. Zamknęłam drzwi balkonowe i udałam się w stronę półki, na której leżał mój telefon. Kurczowo trzymałam koc. 
-Ał! - krzyknęłam pod wpływem wywrotki, która była spowodowana była zatrzaśniętym drzwiami kocem. No tak. Popatrzyłam jakie szkody wyrządziła.. O nie! Louis mnie zabije! Xbox.. Cały potłuczony. Kabel, który był do niego podłączony spokojnie leżał pod moimi nogami. Teraz to już nawet nie mam co marzyć o tym, aby wyjechać stąd gdzieś, gdzie będziemy tylko my. Ja i On. Mel i Lou. Zginę śmiercią prostą. Zostanę zabita przez swojego męża. Nosz kurcze! Wzięłam ten feralny telefon. Wybrałam numer Lou. Muszę mu powiedzieć. Trudno.
-Halo? Mel? - w słuchawce zabrzmiał jego głos. 
-Lou? Co tam u Ciebie ? - zapytałam drżącym głosem. Tak, tak. Pomyślicie, że to głupie, ale serio. Xbox dla Louis'a to wszystko. Na prawdę! 
-Melanie ? Co się dzieje? - no tak. Louis i te jego prorocze myśli. 
-Ym.. Wszystko w porządku. - powiedziałam nadal lekko przestraszona. 
-No mów co się dzieje?! Mam wrócić? Melanie? Jesteś tam? 
- Louis, wiem, że będziesz na mnie zły, ale.. -przerwał mi. 
-Ale co? - dopytywał.
-Twój Xbox został uśmiercony. - powiedziałam na jednym wydechu. 
-Jak to uśmiercony? - pytał. Słyszałam w tym jego głosie lekką frustrację. 
-No.. Niechcący.. - znowu mi przerwał. 
-Nie! Nie kończ. - cisza. 
-Lou.. Na prawdę przepraszam, ale te kable to one po całym salonie są porozwalane.Louiss.. Na prawdę nie chciałam. 
-Tak, tak. Ugh.. Nic się nie stało. Jak wrócę to wycenimy straty i odpłacisz mi za to. Nie ma sprawy. Lepiej się uszykuj.. Radzę zakupić Ci jakaś seksi pidżamkę.. Hm.. Co tu by jeszcze? - mówił. A w jego głosie słyszałam już nieco więcej radości, niż przedtem. 
-Lou! -oburzyłam się.
-No co? Ty to możesz psuć mi moje zabawki tak? To teraz za to zapłacisz sobą! I muszę kończyć bo Paul się na mnie gapi, jakbym mu coś zrobił. -powiedział.
-Lou.. Ale nie jesteś zły? Na prawdę nie chciałam. - powiedziałam jeszcze do niego. 
-Okej, okej. - powiedział. 
-Pochowam Twojego kumpla gdzieś w ogrodzie. Zamówić mu trumnę i pomnik? - zapytałam.
-Tak. Jeżeli możesz.. - udał, że płacze.- pochowaj Alfreda koło drzewa. Zrób mu pomnik i zapal znicza. Powiedz mu.. chociaż i tak już chyba ci nie odpowie.. 
-Louis! Do cholery! Kończ te rozmowy bo my tu czekamy! - krzyknął Paul. 
-Dobra, dobra. Melanie.. Koteczku, kończę. Myszko ty moja! - co za głupek. 
-Tak, tak Loui, Też Cię kocham. Pa - zakończyłam rozmowę. Wybrałam jeszcze szybko numer Rosalie. Odebrała natychmiast. Umówiłam się z nią, że dojedzie do mnie z dzieciakami i do końca trasy chłopaków zamieszkamy razem u nas, w Londynie. Teraz tylko zostało mi czekać na trójkę. 

*Oczami Zayn'a* 


Obudziłem się.. Głowa dawała mi znać. Ale zaraz zaraz... Przecież ja nic.. 

-Olga?! - krzyknąłem przestraszony, kiedy poczułem jak dziewczyna goła przytula się do mojej klatki piersiowej. 
-Matko, Zayn.. Kochanie chodź tu do mnie. Wyskakujesz mi tu z łóżka. Ja nie wiem co się dzieje.. Kotku, no dalej chodź tu.. Zimno mi.. - kurwa! Albo mi się śni, albo ja widzę gołą Olgę w łóżku, które nie jest moje, ale na nim śpię! Matko! Czy ja.. 
-Czy.. Ja.. czy my.. - jąkałem się. 
-Tak, Zayn. Zrobiliśmy to. Ale przecież mówiłeś , że mnie kochasz, Zayn.. Mówiłeś... - dziewczyna prawie płakała. Co ona ze mną zrobiła? Zaraz zaraz.. Po kolei.. Pamiętam tylko tyle, że pocieszałem ją, później poszła mi po pici... Picie! Kurwa, jasne! 
-Coś ty mi do tego picia do cholery jasnej dodała?! - krzyknąłem na nią. Byłem tak zdenerwowany na nią, że mało co z siebie nie wyszłem.
-Zayn. - powiedziała do mnie ostrym głosem. - Jeżeli nie wrócisz do mnie do łóżka, pożegnaj się ze swoimi dziećmi i "żoną". - mówiąc to drwiła ze mnie. 
-Bo co? - odpyskowałem Oldze. 
-Bo mam wiele, rzeczy, w które Rosalie,, ah Rosalie może uwierzyć, zwłaszcza, że mam cały filmik z dzisiejszej nocy. No i jeszcze to jak mówisz do mnie .. - nie mogłem jej słuchać. Jak ja mogłem być taki głupi? Jak mogłem zdradzić Ross? Kolejny raz?! KOLEJNY RAZ JĄ ZDRADZIŁEM! Nie mogłem tego znieść. Spakowałem swoje rzeczy, nie słuchając sprzeciwów dziewczyny. Ubrałem kurtkę i wybiegłem z tego okrutnego miejsca. Wybiegłem z kamiennicy. Nie wiedziałem dokąd się udać. Wszedłem na Twittera. Od 15 minut pod jednym z postów ukazały się aż ponad pół miliona reetwetów, oraz odpowiedzi. Nie mów, że ona .. Kurwa! No nie wierzę! Wstawiła to nagranie! Nie byłem na nim widoczny, ale słychać było moje głosy. Moje "Kocham Cię Olga" w jej stronę. No nie wierzę!

"Harry dzwoni " 


No to mam przerąbane! Przecież to je brat! Zabije mnie! Już raz to prawie zrobił! Ale wtedy sobie zasłużyłem. Teraz zostałem. Boże! Zostałem . Można nazwać to gwałtem?

-Hal..-nie zdążyłem dokończyć.
-Zayn?! Gdzie jesteś?! - jego głos brzmiał jak.. 
-Liam? - zapytałem głupio. 
-Tak. Lepiej uciekaj. Harry jedzie do Ciebie. 
-Ale wy nic nie rozumiecie! To nie.. 
-Zayn, nie mi się tłumacz. Rosalie widziała post tej dziewczyny. Widziałeś jej komentarz? "Szczęścia na nowej drodze życia". - zacytował. 
-Myślę, że musisz do niej zadzwonić. Zayn. - powiedział spokojnie Liam. -Stary, kończę, bo Hazza właśnie podjechał. - westchnął.
Rozłączyłem, się. Czekałem na dalszy ciąg wydarzeń.
---------------------------------------------------------------------------------
Patrycja and Edwards xx

Cześć kochani :) Oto rozdział powstały przy naszej współpracy ale głównie za sprawą Patrycji. Potrzebuje waszej pomocy! Patrycja nie chce już pisać! Przekonajcie ją w komentarzach, że powinna. Zacznę pisać rozdział. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to dodam go jutro wieczorem albo w poniedziałek. Taki bonus ode mnie :3 Pozdrawiam kociaki :3 PS. Nie wiem co się stało ale nie umiem zmienić ustawień i notka tak wygląda :/

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem cię. Nie pisz o tym na blogu bo przecież Patrycja to przeczyta. Ona ma trudną sytuacje. Może nie wróciła jeszcze do stu procentowej formy ale to nie znaczy, że możesz ją obrażać. Choć jej nie znam jest moją przyjaciółką. I nie dam jej obrażać bo to boli. -,- Edwards xx

      Usuń
  2. I oczywiście cudowny;3 Genialny czytam go tak szybko że nawet nie zauważam kiedy się kończy ;) Patrycjo , ja Ci dam nie chcieć pisać ! Nie no żartuje cudownie piszesz , naprawdę się starasz i ci fajnie wychodzi ;) Piszcie dalej obydwie /Oli:D

    OdpowiedzUsuń