wtorek, 18 czerwca 2013

Rozdział 5

Popisałam trochę z Melanie i od razu poprawił mi się humorek. Położyłam się spać z wielkim bananem na buzi. Ciekawe co będzie jutro? ;D

*Dwa dni później*
Dzisiaj przyjeżdża Melanie. Ciekawe jak będzie. Przygotowałam już dla niej pokój, tak jak chciała koło Louisa. Trochę do tego się przyłożyłam, bo musiałam wykopać z tego pokoju Zayn'a , a z nim nie było wcale łatwo. Dopiero się zgodził, jak mu powiedziałam, że hoduję termity, które zjedzą jego lusterka, później  zniszczą wszystkie fabryki i nie wy produkują więcej lusterek. ( Tak, tak, wiem, jestem głupia, termity jedzą tylko drzewno, ale on też nie jest za mądry, skoro w to uwierzył ;D ). Obudziłam się ok 6 rano, Późno? Dla mnie to dopiero początek nocy. Lubię spać, podobnie jak Melanie. Ona to dopiero jest wariatka. Kiedyś jak jeszcze mieszkałyśmy razem Holmes Chapel, Mel przyszłą po mnie, bo miałyśmy iść razem na wielkie zakupy. Przyszła i zanim zdążyłam wyjść z domu musiałam się wrócić, bo wylała na mnie kisiel. Dziwne nie? Bo skąd ona niby miała kisiel, zwłaszcza , że byłą zima i mogło być z co najmniej -15 stopni. Mimo, tego, że Melanie jest taka "twarda" z zewnątrz i może ciut pyskata to w środku na prawdę drzemie jeszcze dziecko. Jest wariatką. Może dlatego, tak dobrze się dogadujemy? Schodziłam właśnie na dół po krętych schodach na dół. Weszłam do kuchni i zobaczyłam siedzącego i ubranego już Louisa i Zayna. 
-Hej, -powiedziałam do nich.
-Cześć. - powiedzieli i podeszli do mnie by pocałować mnie w policzek. Tak to to im śmieszni wyszło, że wyglądało, jakby się przepychali po drodze. Ale i tak wygrał Louis, bo on jako pierwszy mnie pocałował. (oczywiście w polik). Widziałam u Zayn'a trochę smutku w jego oczach, ale chyba znikł jak mnie pocałował. O co im chodzi? Kurde. Kłócą się o to, kto pierwszy z rana mnie pocałuje w polik na "Dzień dobry" ? To bez sensu. 
-Gdzie reszta? - zapytałam jak już siedzieliśmy przy stole w kuchni. 
-Jeszcze śpią. - powiedział Louis z uśmiechem wymalowanym na ustach.
-To trzeba ich obudzić, bo jak mamy być po Melanie o 13 koło jej domu, to trzeba się streszczać. - powiedziałam w stronę Zayn'a, co miało oznaczać, że ma ich obudzić. 
-Tak, jasne,idę nie będę wam przeszkadzał. - powiedział trochę smutny. A ja podeszłam do niego i przytuliłam mówiąc mu do ucha "Nie smuć się. Ja nie kocham Louisa. Po prostu chcę, żebyś obudził tych śpiochów na górze, bo tobie mogę zaufać, że zrobisz to dobrze i za 5 minut będą siedzieli wszyscy ubrani na dole w kuchni i jedli śniadanie" pocałowałam go w polik , a on zadowolony poszedł na górę. Nie wiem o co im chodzi. Z Holmes Chapel do Londynu jest trochę drogi. A znając Melanie trzydzieści razy się jeszcze po coś wróci. Usiadłam z powrotem na krześle. 
-To co zrobisz nam śniadanie? - powiedziałam z zadziornym uśmiechem w stronę Lou. 
-A co jeśli powiem, nie? -powiedział uśmiechając się.
-Czeka Cię kara śmierci, ale przed nią zjem wszystkie marchewki, które są na świecie, nasiona marchwi wyrzucę, tak, aby już nikt jej nie zasiał. I wszystko to zrobię na twoich oczach. a później.. - opowiadałam.
-Dobra, dobra. Koniec. To co jajecznica może być? - zapytał.
-Jasne. - od powiedziałam z triumfalnym uśmiechem. Ja w tym czasie poszłam na górę i przebrałam się na wyjazd. Ubrałam to:

 


I zeszłam na dół. Gdzie czekali już chłopacy. Dosiadłam się i zjedliśmy wszyscy śniadanie. Nikt się nie odzywał. Wszyscy konsumowaliśmy to co mamy nałożone na talerzach. Gdy wszyscy zjedliśmy każdy włożył swój talerz tak jak ja do zmywarki. Ubraliśmy się i ruszyliśmy w stronę samochodu, którym mieliśmy pojechać po Melanie. Wszyscy wsiedli. Ja siedziałam na samym końcu między Louis'em a Zayn'em. Krępująca sytuacja. No, ale okej. Przed nami siedział Liam z Niall'em. A prowadził Harry. 
-Wszyscy wszystko mają? Bo ja nie będę się WRACAŁ. -   powiedział na cały samochód z naciskiem na ostatnie słowo. 
-To może, ja pójdę jeszcze po zapas żelek. - powiedział Niall i wybiegł szybko z samochodu do domu, po żelki. Zaśmiałam się pod nosem. Kiedy Nialler wrócił Hazza ruszył i już nikt nigdzie nie wychodził. Jechaliśmy chyba z wieczność. Nie wiem 2, 3 a może 4godziny? Całą drogę słuchałam na słuchawkach muzyki, która wydobywała się z mojego iPhone  :
Myślałam nad zachowaniem chłopaków. A mówiąc  pisząc szczerze nie wiem o co im chodziło. Przecież nawet za dobrze się nie znamy. Minął tydzień odkąd tu się wprowadziłam. Na pogrzeb rodziców mieszkałam jeszcze w Holmes Chapel. Jeszcze nie do końca pozbierałam się po pożegnaniu rodziców i pogodzeniem się z tym, że już ich nie zobaczę. Może po mnie tego nie widać, ale w środku rozsypuję się na coraz mniejsze kawałki. I mam nadzieję, że odnajdę kogoś kto tą rozsypankę w końcu ułoży.. 
*Oczami Harry'ego* 
Jechaliśmy i jechaliśmy nie mogłem się doczekać, by poznać Melanie. Może ona pomoże mi poznać moją siostrę bliżej. Jak to pięknie brzmi. Moją. A jeszcze piękniej "moją siostrę" . Tylko dlaczego, ja nie zwracałem na nią uwagi? Dlaczego rodzice nigdy mi nie pozwolili się z nią zobaczyć, porozmawiać, czy nawet pośmiać się ..? Rzadko kiedy jeździliśmy do dziadków . A kiedy tam już jechaliśmy to nigdy nie było dziadka. Babcia tłumaczyła, że musiał pilnie gdzieś wyjść, ale ja już teraz wiem, że wychodził w tym czasie z Ross. Rozalie to piękna dziewczyna. Ma długie włosy. Piękne oczy, długie nogi. Nie mogę powiedzieć nic o charakterze, bo jej nie znam. Powiem tylko tyle, że chyba lubi dobrą zabawę, ale przez śmierć moich naszych rodziców chyba coś się w nie"zepsuło". Zobaczyłem znak "Holmes Chapel" i uśmiechnąłem się na ten widok. 
-No, to jesteśmy w Holmes Chapel (edit. Będę pisała HC , będzie mi łatwiej ;D ) - powiedziałem. 
-No, super, Hazzuś umie czytać. - przedrzeźniał mnie Niall.
 -Oj, weź już bądź cicho. - powiedziałem w jego kierunku. Więcej, się nie odezwał. Zobaczyłem w lusterku, jak Zayn szturcha ręką Ross i mówi jej coś na ucho. Ta uśmiechnęła się tylko uroczo i odwróciła głowę w stronę Liam'a, który w tym czasie też ją szturchał. Ten zaś cmoknął ją w polik i odwrócił głowę z bananem na buzi. Jak Zayn zobaczył, że ten ją pocałował chyba się zezłościł, bo jego wyraz twarzy był nietypowy. hahaahhahha.. To jest bardzo śmieszne. Dwaj pacany zakochani w mojej siostrze. A żeby było śmieszniej to te dwa pacany to moi przyjaciele. Uśmiechnąłem się i kierowałem się pod dom, w którym mieszkała rzekomo Melanie. Fakt, dojechaliśmy. Ale nie byłem pewien czy to ten dom, Był ogromny, można powiedzieć willa. Duże okna, duże wejściowe drzwi. Nie, no na pewno zabłądziliśmy.
*Oczami Melanie*
Siedziałam w kuchni wpatrując się tępo w okno, z którego miałam widok na podjazd. Czekałam na Rozalie i chłopaków. Nie wiem jak oni mają na imię, to znaczy wiem, bo popisało się trochę z Louisem. Fajny z niego gość. Zobaczy się jak go poznam z widoku. Reszta ma na imię tak : Liam to ten porządny, nie wiem dlaczego, no ale tak mi pisał Louis. Harry to brat Ross i jest imprezowiczem i wielkim flirciarzem. Zayn lubi lusterka . Ps. jak można ubóstwiać lusterka? Pogięło gościa czy co? No, ale okej. Niall lubi jeść. A Louis to żartowniś. Tyle o nich wiem, nie za dużo, ale zawsze coś. Pod dom podjechał czarny duży samochód. Spokojnie pomieścił by nawet 10 osób. (edit. Szczerze? Nie wiem czy takie są, ale okej ;d ) Wysiadło z niego 5 chłopaków i Ross. Wystrzeliłam w stronę Ross. Dawno się nie widziałyśmy. Fakt minął tydzień ale to bardzo bardzo długo, jak na nas. Wybiegłam z domu i biegłam w stronę Ross. Wpadłam w jej ramiona i tak mocno ścisnęłam, że nie wiem.
-Me..ll.. Ja.. Ni..ee.. Mog.. ę... Od....ddyy.. chać.. - syczała Ross.
-Oj, nie przesadzaj - powiedziałam w jej stronę. Puściłam ją i ucałowałam w polik, tak jak ona mnie. Zrobiłyśmy nasz "układzik na przywitanie" (no wiecie taka np. beczka i piąteczka, coś w tym stylu ;D ) . i zaśmiałyśmy się. Ci chłopacy patrzyli na nas jak na idiotki, ale nie powiem byli dość ładni. Te fryzury, starannie dobrane stroje. Chociaż były można powiedzieć zwyczajne. To czas chyba na powitanie. Puknęłam z łokcia Ross, żeby mnie przedstawiła, no trochę to dziwnie wyglądało, no ale co będziemy stać tak jak debile?
-A.. To jest Melanie.- zaczęła, jednak musiałam jej przerwać.
-Mel wystarczy. Dokończ Ross - poprosiłam i uśmiechnęłam się w jej stronę, ta przewróciła oczami i kontynuowała swoją wypowiedź.
-No, więc to jest Melanie, Mel i jak kto woli. - wywróciła oczami. - No a to, są chłopacy : Liam, Zayn, Harry, Niall no i TWÓJ Louis. - powiedziała z naciskiem na słowo Twój. Poczułam jak moje poliki się czerwienią.
-No, okej, okej. Wszyscy się przywitali to wsiadamy i jedziemy. powiedział chyba Niall.
-A gdzie CI tak spieszno? - zza czarnego samochodu wyłoniła się babcia Ross.
-O babcia!  - krzyknęła Ross i poleciała przywitać się ze staruszką. Tak samo zrobiłam ja i reszta.
-No, to zapraszam Was na ciasto. Przed chwilką je wyciągnęłam z pieca. - i kiedy Liam , tak to był Liam, zaczynał mówić ta mu przerwała. - Nie ma żadnych "ale". Lokaty zapakował moje walizki do bagażnika i poszliśmy razem do domu babci Ross.
_________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. Jest nieco dłuższy. Ale to tylko dlatego, że nie dodawałam nic przez 8 dni! Rozumiecie 8?! Bardzo Was przepraszam i obiecuję teraz dodawać rozdziały regularnie co 2-3 dni. Co oczywiście nie zwalnia Was z dodawania komentarzy! ;)  NN rozdział będzie jak bd 7 komentarzy! /~Patty



6 komentarzy:

  1. Supper! Dawaj next P! Nk

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże kobieto! :3 troche taki nudnawy ale dobrzez ze cos wogole dodalasx)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Dodawaj coś szybko! Angelika;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero zaczęłam czytać Twoje opowiadanie i stwierdzam, że opłacało się. Piszesz magicznie. Super dobierasz sytuacje. Czasem wczuwam się w role Ross. Serio, piszesz super. Są małe błędy, ale to nie znaczy, że masz przestać pisać. Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. Michalina;**
    ______
    Sorki, że z anonimka, ale nie mam konta.;D

    OdpowiedzUsuń
  5. jaki polik pisze się policzek!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń