sobota, 28 września 2013

Są dla mnie jak bracia, nie chcę ich tracić. 

*Oczami Alex*
Wszędzie w gazetach huczało o "Rozpadzie One Direction"  . Na Twitterze przeróżne akcje wspierające i całą piątkę i Ross. Ugh.. Rzygać mi się chce jak ją widzę! To ja miałam być z Zayn'em, a nie ona! To ja miałam mieć z nim wspaniałą gromadkę dzieci! Nie ona! ONA. Zniszczyła. Moje. Życie. Zniszczyła. Wszystko! Nienawidzę jej. NIENAWIDZĘ! Odpłaci mi się za to co mi zrobiła! Jeszcze pożałuje, że mnie zna! 

*Oczami Liam'a* 
Od dwóch dni siedziałem już w rodzinnym domu. Niby się cieszyłem , no bo w końcu mogę mieć rodzinę przy sobie. No, ale z drugiej... Było mi jakoś tak .. Dziwnie pusto. Nie to, żeby mi czegoś brakowało... Ale.. Payne! Brakuję Ci chłopaków!  No tak.. Chłopaki. Pewnie też siedzą w rodzinnych domach.. Harry. Znając go to gra z mamą w scrabble. ( edit. nie wiedziałam jak to napisać ;D ) . Zayn. Jak to on, pewnie stoi teraz przed lustrem szykując się na wieczorny spacer z narzeczoną i dziećmi. Ten to ma szczęście. Niall. Ten pewnie siedzi na swoim parapecie w swoim pokoju, ze swoją gitarą. Pewnie myśli o Harrym. Jak mogłem tego nie zauważyć, że w Blondynie rośnie uczucie do Harry'ego.  Nie wiem. Louis. Pewnie zabawia się ze swoimi siostrami, drocząc się Melanie. Udana para. Pasują do siebie. Jestem tylko ciekaw dlaczego jeszcze Louis nie namówił Mel na pociechy? Haha. To by było coś. Nie wyobrażam sobie Lou w roli ojca. Nie to, żeby coś w nim było złego, wręcz przeciwnie. On Duże Dziecko opiekuję się Małym w dodatku Swoim Dzieckiem. To by było coś. Właśnie w programie leciała nasza piosenka. Sam nie wiem dlaczego, ale z oczu popłynęły mi łzy. Szybko je wytarłem, ale jak zwykle moje "szybko" to jak u Zayn'a wstanie rano. (edit. czuli bardzoo.. wolno) 
-Liam.. Zobaczysz wszystko się jakoś ułoży. Znów będziecie dawali koncerty.  Macie przecież oddanych fanów. Oni wam pomagają. Kochanie..- wtuliłem się w Danielle. Ta głaskała mnie po głowie. Poczułem się jak kiedyś. Tylko to wtedy ja głaskałem ją po głowie, kiedy płakała po nieudanej próbie. Podniosłem się i pocałowałem ją. 
-Może pójdziemy się gdzieś przejść, hmm.? - zapytałem. Dziewczyna entuzjastycznie podniosła się z kanapy. 
-No jasne. - już wyruszała w stronę przedpokoju, jednak zatrzymała się. - No dalej Panie Payne! Ruszaj swój tyłeczek! Idziemy na zakupy! - o nie... Tylko nie zakupy...
-Dann. Proszę.. Tylko nie zakupy! - dziewczyna nie zwracając uwagi na moją "entuzjastyczną"  zgodę na zakupy odpowiedziała. 
-Jeżeli nie pojawisz się za pięć minut w samochodzie uwierz, że przez dwa miesiące nie posmakujesz co to .. - podeszła do mnie i szepnęła mi do ucha, a mnie przeszły ciarki.- nie posmakujesz, co to znaczy seks, Payne. Czekam. - i wyszła. Dobra.. Okay, tak pogrywa, to ja także mogę. Ubrałem szybko buty i kurtkę i wybiegłem do samochodu. Wsiadając usłyszałem tylko jej chichot. 
-Widzę, że bardzo Ci się spieszy na te zakupy, kochanie. - zaśmiała się. Udałem obrażonego i odpaliłem samochód kierując go na drogę do Centrum Handlowego. Gdy dojechaliśmy ostatnią myślą jaka mi przeszła prze głowę było No to mam przerąbane.  Później już nie miałem czasu na to, aby myśleć. Danielle przeleciała wszystkie sklepy w OGROMNYM  CH! A ja musiałem razem z nią. Istna masakra. 
*Oczami Niall'a. *
Siedzę na parapecie w moim pokoju. Gram na gitarze w sumie nieznane mi kawałki. Myślę o Harrym. Zapomniał o mnie?  Może on tak na prawdę mnie nie kocha tylko udaje, żeby nie zrobić mi przykrości? Wziąłem telefon i wybrałem numer. 
Pierwszy sygnał.
Drugi sygnał. 
Trzeci sygn..
-Halo? - odezwał się Jego chrypkowaty głos. 
-Harry? -zapytałem. W sumie nie wiem dlaczego, byłem przekonany, że to on. 
-Tak. To ja. Dawno się nie odzywałeś, Niall. Tęskniłem. - powiedział, a mi zrobiło się tak jakoś lżej na sercu. Poczułem znajome motyli w brzuchu. 
-Wiem, przepraszam. Myślałem, że .. Myślałem... - przerwał mi. 
-Niall, kocham Cię i nigdy nie przestanę, więc przestań tak głupio gadać. - powiedział. Z moim oczu poleciały łzy. ŁZY SZCZĘŚCIA. Nastała niezręczna cisza. 
-Niall, nie płacz.. Wiem, że to robisz. - skąd on wiedział? Obejrzałem się za siebie.. Znieruchomiałem. Stał tam. Stał i uśmiechał się do mnie. Z jego oczu również płynęły łzy. Czym prędzej do niego podszedłem. Ten natomiast wziął moją twarz w swoje duże ręce i złożył na moich ustach pocałunek pełny pożądania i... No właśnie .. Tym czymś było coś, czego nie umiałem rozszyfrować. Odwzajemniłem pocałunek. Objąłem go i pogłębiłem. Całowaliśmy się bardziej zachłannie niż zwykle.
*Oczami Harry'ego*
Czułem się jak w niebie. Miałem przy sobie coś, a raczej kogoś przy kim nie mogłem się opanować. Miałem wszystko czego chciałem. Miałem wszystko. Miałem Jego. Nic więcej nie było mi potrzebne. On  I Jego Miłość.  Przemieszczaliśmy się w szybkim tempie w stronę jego łóżka. Pchnął mnie w jego stronę. Upadłem na miękkie posłanie. On położył się zaraz koło mnie. Wtulił się we mnie. 
-Myślałem, że mnie zostawisz, Harry. - powiedział. 
-Nigdy. - powiedziałem i pozostawiłem na jego szyi mokry pocałunek. Zaśmiał się. Leżał tak wtulony we mnie, a mi nic innego nie było potrzebne. 
-Niall? Co teraz będzie z One Direction?  - powiedziałem drżącym głosem. Podniósł się i oparł o łokcie. 
-A co ma być? Nadal będziemy koncertować po całym świecie. Razem. - powiedział i popatrzył na mnie swoimi niebieskimi jak ocean oczami. 
-Wiesz, ostatnio dużo o tym myślałem. Widziałeś Twittera? - powiedział. 
-Widziałem. Akcje #PolandSupport1D (Polska wspiera 1D) , albo #PolishDirectionersAreStillWaitingAndBelieve(Polskie Directionerki nadal czekają i wierzą) . 
-Myślałem o tym, aby zrobić trasę koncertową po Polsce. - powiedział Blondyn. 
-To bardzo dobry pomysł, Niall. Trzeba zadzwonić do chłopaków. - powiedziałem.
-Polskie Directioners to chyba największa grupa Directioners. Są szaleni. - zaśmiał się Niall. 
-O tak.Potwierdzam. - powiedziałem.
-To co? Ja dzwonię do Louisa i Liama, a ty weź na siebie Zayn'a, okej? - powiedział chłopak. Kiwnąłem głową, na znak że się zgadzam i zabrałem się do roboty. Blondyn chodził po pokoju tłumacząc pozostałym dwóm o co chodzi. Ja miałem już z głowy. Mieliśmy się spotkać u Zayn'a. Od niego najbliżej na lotniskom i każdy ma po drodze.
-Ugh.. Tłumaczyć coś Louis'owi. - zaśmiałem się. 
-I co? - zapytałem ciekawy reakcji chłopaków na pomysł Niall'a. 
-Co co? - zapytał głupio się uśmiechając. 
-Niall. Zgodzili się? -zapytałem. Ten pochmurniał. Pokiwał przecząco głową. 
-Lou powiedział, że ma dosyć tras i koncertów ,a Liam musi opiekować się Danielle i rodziną. 
-To klapa. - powiedziałem. Przytuliłem się do niego. 
-To co zbieramy się? - powiedział blondyn. Gdzie on che jechać? 
-Ale gdzie? - spytałem. 
-No ruszamy do Zayn'a! Chyba mi nie uwierzyłeś co nie? zaśmiał się. 
-Niall! Ty durniu! - krzyknąłem za nim, kiedy on już wbiegał do toalety. 
*Oczami Louis'a*
 Leżałem sobie z Melanie na łóżku i śmialiśmy się ze zdjęć powieszonych w moim starym pokoju na suficie nad łóżkiem. Powiesiłem je tam, bo tylko one poprawiały mi humor kiedy wracałem ze szkoły z jedynką albo po kłótni z przyjacielem. Kładłem się na łóżku i gapiłem się w sufit z bananem na buzi. 
-Melanie? - zapytałem. 
-Tak?
-Chciałbym mieć z Tobą bobaska. - powiedziałem bez przeszkód. Kochałem ją i chciałem z nią być do końca moich dni. Z nią i z moimi dziećmi, które razem spłodzimy a później ona je urodzi. 
-C co? - jąkała się. Zaśmiała się nerwowo. 
-No, chciałbym mieć z Tobą dziecko. - powtórzyłem. 
-Louis.. Ja też chciałabym mieć z Tobą dziecko.  - powiedziała. Szybko przewaliłem ją na łóżku. Zaczęliśmy się całować. Odwzajemniła pocałunek. Zacząłem wsuwać rękę pod jej sweter. Zjeżdżałem palcami w górę i w dół na nowo poznając jej delikatne ciało. Nie przestawałem jej całować. Ściągnąłem w końcu jej sweter w odcieni.. Sam nawet nie wiem, nie zwróciłem na to zbytniej uwagi. Rzuciłem go gdzieś za siebie. Za każdym razem odwzajemniła moje pocałunki na jej rozgrzanych ustach. Nawet nie wiem kiedy dziewczyna pozbyła się mojej koszulki. Ja natomiast ściągnąłem z niej leginsy. Pieściłem jej rozgrzaną i delikatną skórę. Poznawałem jej ciało jakby od nowa, choć robiliśmy to już dwa razy. Strasznie cieszyłem się, że to ze mną przeżyła swój pierwszy raz. Ona także nie była mi dłużna. Ściągnęła ze mnie spodnie najpierw siłując się z paskiem, który nie chciał ustąpić. Zaśmiałem się i pomogłem dziewczynie w pozbywaniu się zbędnej w tej chwili mojej części garderoby. Ściągnąłem z niej jej czerwono- czarny stanik, który zasłaniał jej piękne piersi. Nie za duże lecz nie za małe. Dla mnie były perfekcyjne. Delikatnie całowałem skrawki jej ciała, kiedy ta cicho pojękiwała. Już miałem ściągać z niej ostatnią część  jej garderoby, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Próbowałem go zignorować i skupić się na poprzedniej czynności mając nadzieję, że ten który dzwoni odpuści sobie. Niestety, telefon nie przestawał wydobywać z siebie dźwięku. 
-Loui.. Lou.. odbierz, może to coś ważnego? - powiedziała Melanie odrywając mnie od niej. 
-Oh, przestań. Co może być ważniejsze od Ciebie, hmm? - nie przestawałem jej całować. 
-Loui.. Odbierz ten telefon. Może coś się stało..? - ciągnęła. 
-Mell.. Daj spokój.. Później  oddzwonię. -powiedziałem przekonując dziewczynę. Lecz ona dalej upierała się przy swoim. Sięgnęła po mój telefon i nacisnęła zieloną słuchawkę podtrzymując go przy moim uchu. Zaśmiałem się i odebrałem od niej telefon. 
-Halo? Louis? - nie kurde, święta krowa, Niall.
-Niall, przerwałeś mi właśnie ... - zasłoniła mi usta, a ja się zaśmiałem. Melanie natomiast zrobiła się czerwona na twarzy. Pocałowałem ją w głowę. 
-Och, nie przesadzaj. Dokończysz "seksowanie" później. - zaśmiałem się. Dziewczyna popatrzyła na mnie, a ja kiwnąłem w jej stronę, że nic. 
-Co się takiego stało, że musiałem przestać wykonywać moją ulubioną czynność, hmm? - Policzki Melanie znowu przybrały kolor ciemnego różu. Do twarzy w nim jej było. była urocza, kiedy się rumieni. 
-Wpadliśmy na pomysł, żeby zrobić trasę koncertową po Polsce, wiesz ile tam mamy fanów.-powiedział Blondyn. Fakt, było ich tam chyba najwięcej.
 -Tak. To bardzo dobry pomysł. Co na to chłopaki? - zapytałem. 
-Zayn, Hazza i Liam są za. - odpowiedział szybko. Spojrzałem na Melanie. Siedziała owinięta kocem na moim łóżku. 
-To kiedy zaczynamy? - zapytałem. 
-Jutro? Spotykamy się u Zayn'a i planujemy resztę. - powiedział. 
-Okay. Jutro u Zayn'a. Spoko. Coś jeszcze bo wiesz, trochę mi się śpieszy. - powiedziałem i znowu zobaczyłem jak dziewczyna otulona po szyję kocem się rumieni. 
-Nie to wszystko. To nara.. A! Louis! - boże co on znowu chce. 
-Tak? - odpowiedziałem zniecierpliwiony. 
-Lou.. Tylko jak już spłodzicie to chcę zostać ojcem chrzestnym. - zaśmiał się Niall.
-Tak, masz to załatwione jak w banku. Na razie, Niall. - rozłączyłem się. 
-No i co chciał? - zapytała Melanie. Wpełzałem się na łóżko i okryłem się kocem. Przytuliła się do mnie.
-A Niall wpadł na pomysł, żeby zrobić trasę koncertową po Polsce, wiesz mamy tam najwięcej fanów. - powiedziałem. Spojrzałem na jej zakłopotaną twarz i szybko dodałem.
-No ale ty jedziesz ze mną. - uśmiechnęła się. Położyliśmy się znowu wlepiając swój wzrok w fotografie przyklejone na suficie.Nagle mi się coś przypomniało. 
-Ej! A na czym my skończyliśmy? - podrapałem się po głowie, Melanie się zaśmiała. -Już pamiętam! 

*Oczami Zayn'a* 
-Ross, Lucas jest chyba głodny, bo cały czas płacze! - krzyknąłem do dziewczyny, która szykowała mi kanapki. Taka dziewczyna to SKARB! 
-No chwila, nie rozdwoję się przecież! - odkrzyknęła niezadowolona. W sumie to dzieciaki powinny już pić z butelki. Mają półtora roku! 
-Ross! A może by tak oduczyć maluchy picia z MOJEJ piersi i nauczyć ich picia mleka z butelki? - powiedziałem zaznaczając słowo "Mojej" . Nie lubiłem się nigdy dzielić. Zwłaszcza, że ta rzecz była Moja! 
-Zayn! - krzyknęła "urażona" . 
-No co? Mogłyby się już nauczyć picia z butelki nie uważasz? - wszedłem z dziećmi do kuchni, gdzie aktualnie przebywała moja narzeczona.  
-W sumie czemu by nie. - powiedziała. Posadziłem Lucasa i Alice do chodaków i wyciągnąłem z szafki dwie butelki. Kupiliśmy je tak "na wszelki wypadek" .  Wsypałem do nich po dwie łyżeczki mleka w proszku. (edit. takie specjalne mleko dla małych dzieci) . Zalałem je gotującą się wodą i ostudziłem. 
-Ross? Takie może być? - zapytałem i podałem jej butelki. 
-Tak. Myślę, że jest okay. - powiedziała uśmiechając się.  Podałem jej maluchom. Nie zbyt zadowolone ciągnęły płyn z butelek. Ale dały radę.Kiedy skończyły zasypiały na siedząco. Wziąłem Alice a Ross Lucas'a i poszliśmy położyć je do tymczasowego pokoiku. Tymczasowego, bo nie długo wyprowadzimy się od moich rodziców. Zamierzam kupić dom. Nie wielki, bo dużo kasy poszło na odszkodowanie po kontrakcie, ale to nic. Starczy nam jakiś nie zbyt wykwintny domek na przedmieściach. Wiecie, spokój i te rzeczy. Zeszliśmy na dół, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. usiedliśmy na kanapie w salonie i odebrałem telefon, który podała mi Rosalie. 
-Malik, słucham. - odezwałem się. 
-Nie mów słucham, bo Cię wyrucham, Zayn! - tak ten to ma humor. 
-Co chcesz Hazza? - zapytałem. 
-Wiesz, jest sprawa. -powiedział. 
-Wyduś to z siebie deklu. - odezwałem się zniecierpliwiony. 
-Za karę Ci nie powiem. Na razie. - powiedział.
-No dobra, sory. Gadaj co jest na rzeczy. 
-Niall wpadł na pomysł z trasą koncertową po Polsce, co ty na to? - zapytał.
-Jasne! Przecież tam będą Polskie Directioners! - powiedziałem entuzjastycznie. 
-Tylko jest jeden problem. Z Twojego domu jest najbliżej na lot. - przerwałem mu.
-Nie ma problemu. Jutro? O której będziecie? - zapytałem i uchwyciłem zdezorientowany wzrok mojej narzeczonej, która będzie miała piersi i wyłącznie dla mnie! Ah.. 
-15.00 pasuje? - zapytał. 
-Jasne. Do jutra. - powiedziałem i się rozłączyłem.  
-Co jest? -zapytała Ross. 
-A nic, jutro przyjeżdżają chłopacy. Niall wpadł na pomysł trasy po Polsce. Wiesz, mamy tam najwięcej fanek. Może uda nam się podpisać nowy kontrakt? - powiedziałem.
-To super! - powiedziała. Nagle uśmiech znikł z jej twarzy. 
-Zayn, ale to oznacza, że.. Że znowu Nas zostawisz? - zapytała.
-Nie! Absolutnie! jedziecie ze mną!  -- powiedziałem całując dziewczynę. Pocałunkami zjeżdżałem niżej i niżej. Dotarłem do jej skroni. Całowałem każdy zakamarek jej ciała. Znałem ją już na pamięć, jednak zawsze odkrywałem nowy kawałek. Nie wiem jak to było? Lekko mnie odpychała, śmiejąc się, ale na mnie nie robiło to wrażenia.Całowałem jej usta, które po dłuższej chwili zaczęły odwzajemniać pocałunek. Wsadziłem rękę w jej spodenki, jęknęła a ja uśmiechnąłem się. Całowaliśmy się bez opamiętania. 
-Khmm.. Zayn.. Moglibyście przejść do Waszego pokoju i tam świntuszyć a kanapę zostawić do celów mniej .. mniej seksualnych? - zaśmiała się moja mama, a Ros spłynęła rumięcem.
 -Ja.. My.. To już się nigdy .. Nigdy nie powtórzy. Przepraszamy. - jąkała się Rosalie, a na moje usta znowu wkradł się uśmiech. 
-Mamo! - jęknąłem i chwyciłem w pasie Ross, która miała spuszczoną głowę. 
-No co? Nie chciałabym patrzeć na takie rzeczy. Jeżeli by mi tego brakowało to włączyła bym sobie coś ciekawego na Internecie, albo w najgorszym przypadku zaprosiła Twojego ojca do łóż... - przerwałem jej.
-Mamo! Opamiętaj się! - krzyknąłem niezadowolony i pociągnąłem rękę Ross w stronę schodów a potem do naszego pokoju, gdzie dokończyliśmy naszą zabawę. Ale zanim to, to musiałem się nieźle naprodukować, żeby przekonać Ross. Ale w końcu się udało. Piersi było MOJE! W ogóle cała była MOJA!
_______________________________________________________________________________
HI! I jak rozdział? Miało być takie "pseudo " +18 i chyba takie wyszło. Nie chciałam się rozpisywać ,ale chyba i tak mi jak zwykle się nie udało. Proszę o komentarze! Jest was na prawdę dużo! A tylko 1/8 z Was wszystkich komentuje! Jeżeli nie będziecie komentować to nici z prowadzenia bloga! Bo ja się trudzę, żeby Wam napisać rozdział a Wy co mi w zamian dajecie? 2 komentarze z anonima po rozdziałem, który pisałam aż 6 godzin dopracowując go ostatecznie. Poświęcam dla Was sobotę  a wy co? Proszę o 10 KOMENTARZY!    Nie wiem jak to zrobicie! Możecie rozsyłać link z blogiem do koleżanek czy cokolwiek, proszę o 10 komentarzy, to nie jest dużo, biorąc pod uwagę, że jest Was DUŻO! <3 Kocham Was i na prawdę postarajcie się z komentarzami! <3 Patrycja.
Hi! Podam Wam Twittery bohaterów <3 Możecie do nas twetować, albo po prostu oglądać i czytać nasze posty. Będziemy pisały z Edwards (TT Zayna) i jej siostrą(TT Hazzy) , Marią (TT Niall'a), Weroniką(TT Liam'a) i Pauliną(TT Ross) i ja (TT Louis'a) .;)  
Podam Wam teraz
TT Louis'a ( @ofic_tomlinson )
TT Liam'a ( @Daddy_Liamx)
TT Niall'a (@1993HoranNial)
TT Ross (@Rosalie_London) 
TT Hazzy ( @Ofic_Harry ) 
TT Zayn'a  (@Ofic_Zayn) 

Rozdział pojawi się jakoś w tygodniu bądź w najlepszym przypadku w niedzielę wieczorem. Postaram się go napisać, bo Edwards nie może, a bardzo zależy mi na tym aby się pojawił <3 Kocham Was. 

 Pozdrawiam Patrycja!<3

niedziela, 22 września 2013

Ważne!

Wpadłam na pomysł założenia głównym bohaterom Twitter'a. Założę konta dla Rosalie, Zayn'a, Liam'a, Louis'a, Harry'ego i Niall'a. Chcę aby prowadzili je nasi czytelnicy.
1.Potrzebuje kogoś do prowadzenia kont:
- Rosalie
- Liam'a
- Louis'a
- Niall'a
2. Ja będę odpowiedzialna za konto Zayn'a a moja siostra Harry'ego. Nie chodzi o dodawanie co chwile wpisów. Myślę o kilku wpisach na rozdział. Nie musicie pisać codziennie, wystarczy raz w tygodniu (sobota/niedziela bo wtedy ukazuje nowe rozdziały). WPISY PO POLSKU. Obowiązkowe dodawanie zdjęć:
np. konto Niall'a dodaje jakieś fotki Narry'ego i go tam oznacza, bohaterowie piszą do siebie. Jednak nie mogę wziąć pierwszej lepszej osoby.
3. W komentarzach piszcie czy się zgłaszacie i dane o sobie takie jak:
* imię/nick/jak mam się do was zwracać
* nick z twitter'a
* e-mail
4. Wymagania:
* odpowiedzialność
* regularność
* znajomość treści bloga
* danie follow: @Senseyka_
5. Jak to będzie wyglądać:
Gdy zostanie napisany komentarz odezwę się na maila i dam follow na twitter'ze. Będę obserwować wasze wpisy, czy są regularne, wasz styl pisania. W mailu zadam wam parę pytań.

Mam nadzieje, że będziecie chętni. NAZWY KONT PODAM GDY DOSTANĘ 4 ZGŁOSZENIA DO ICH PROWADZENIA!
------------------------------------
Edwards xx
Co do rozdziałów to jestem pozytywnie zaskoczona. W jeden dzień daliście pięć komentarzy co oznacza, że zaczynam pisać. Rozdział ukarze się w sobotę (tak będzie już do powrotu Patrycji). Mam nadzieje, że będziecie dalej komentować bo bez tego nie opłaca się pisać. Jeśli dobrze wam pójdzie to może będę podnosić próg komentarzowy z 5 np do 10 :) Buziaczki :***

piątek, 20 września 2013

Rozdział 32

Oczami Ross:

Cieszę się, że chłopcy rozwiązali sprawę z Modest'em. Może teraz podpiszą korzystną dla nich umowę i będą mieć więcej wolnego. Teraz mam nareszcie trochę czasu dla siebie z Zayn'em. Harry, Niall, ja, Zayn, Alice i Lucas siedzieliśmy w salonie. Dawno nie miałam czasu sam na sam z Malik'iem. Chłopcy chyba to zauważyli.
- Wiecie, dawno nie byliście sam na sam- powiedział Niall trącając Harry'ego
- No właśnie. Może idźcie gdzieś a my zaopiekujemy się dzieciakami do jutra?- zaproponował Styles
- Naprawdę? To nie będzie problem?- zaczęłam się dopytywać
- Chodź zanim zmienią zdanie- powiedział Zayn- Trzymajcie dzieci my idziemy się przebrać
Wziął mnie za rękę i poszliśmy na górę. Zayn wybrał ciemne jeansy, błękitną koszulę i czarną marynarkę. Jak zwykle to ja się wlekłam z wybieraniem ciuchów. Nie wiedziałam gdzie pójdziemy. Postanowiłam założyć jeansowe rurki, białą koszulę bez rękawów z kołnierzykiem. Włosy związałam w luźnego koczka i zrobiłam makijaż w stylu pin up (czerwone usta i mocna kreska).
- Wyglądasz idealnie- powiedział Zayn gdy wyszłam z łazienki
Założyłam czerwone koturny (modląc się abyśmy nie szli do lasu) i skórzaną kurtkę. Gdy zeszliśmy na dół trzymając się za ręce pożegnaliśmy się z dzieciakami.
- Ale laska!- powiedział Harry- Pilnuj jej Malik
- No to co dzieciaki. Rodzice idą a my robimy impreeeezę!- zaczął się śmiać Horan- Zaszalejmy i pójdźmy spać dopiero po dwudziestej!
- Ty krejzolu- krótko skomentował Zayn
Wyszliśmy z domu. Zayn otworzył mi drzwi po czym wsiadł od strony kierowcy. Odpalił silnik.
- Gdzie jedziemy?- zapytałam
- Zobaczysz skarbie- powiedział swoim słodkim głosem
Dojechaliśmy do drogiej restauracji. Zayn wysiadł z samochodu i obiegł go otwierając mi drzwi. Gdy wysiadłam zablokował samochód pilotem i trzymając się za ręce skierowaliśmy się w stronę budynku. Mimo dużej kolejki „wrypaliśmy się” na początek.
- Na nazwisko Malik- powiedział Zayn do ochroniarza
A on bez słowa mimo protestujących ludzi wpuścił nas.
- Zayn możemy stanąć w kolejce? Proszę
Mogło to by się wydawać głupie ale nie lubię wykorzystywać sławy Zayn'a.
- Okej- powiedział do mnie po czym zwrócił się do ochroniarza- Staniemy w kolejce
Ludzie zaczęli się na nas dziwnie patrzyć. Po chwili przybiegło kilka Directioners.
- Przepraszam was dziewczyny ale dawno nie byliśmy na randce- zaczął się tłumaczyć
- Ale i tak stoimy w kolejce, nie widzę problemu- powiedziałam uśmiechając się do nastolatek
Crazy Mofos zaczęły piszczeć i skakać. Nie dziwię im się. Gdybym spotkała mojego idola to pewnie zareagowałabym tak samo. Dziewczyny porobiły sobie zdjęcia, wzięły autografy i... zaczęły iść do mnie.
- Możemy twój autograf i zdjęcie?- zapytały
Lekko zdziwiona zgodziłam się. Po zrobieniu zdjęć i rozdaniu autografów kolejka tylko nieznacznie się przesunęła.
- Ten filmik na waszych twitter'ach i w telewizji to prawda?- zapytała po chwili ruda Directioner
- Tak- powiedziałam widząc lekkie zakłopotanie ukochanego tą sprawą
Starałam się otwarcie rozmawiać o tym z fankami co Zayn'owi sprawiało problem.

Oczami Zayn'a:

- Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć was jutro na koncercie. Wydałam masę pieniędzy, to mój pierwszy koncert- powiedziała blond Directioner która przedstawiła się jako Sue
Zrobiło mi się cholernie głupio. Najwidoczniej nie zrozumiała „odwołania trasy”. Muszę jej jakoś powiedzieć. I oddać pieniądze. Tak.
- A za ile kupiłaś bilet?- zapytałem udając zaciekawionego a naprawdę będąc zdołowany
- Pod samą sceną z M&G. Udało mi się przekonać rodziców- powiedziała zadowolona
Wyciągnąłem z kieszeni portfel, wyjąłem odpowiednią sumę i podałem ją fance.
- Co ty robisz?- zapytała zdziwiona
- Trasa została przecież odwołana...- powiedziałem smutno
- Jej... nie oddawaj mi tych pieniędzy. Obiecaj mi tylko coś. Będziecie dalej zespołem- powiedziała ze łzami w oczach
Po moim policzku zaczęły spływać strumienie łez. Przytuliłem się do fanki i cicho wyszeptałem „obiecuje”. Dziewczyny odeszły, kolejka się skończyła a my wreszcie weszliśmy do restauracji. Gdy kelner wskazał nam miejsca odsunąłem Ross krzesło a gdy usiadła spocząłem na swoim. Zaczęliśmy przeglądać menu. Zarówno ja jak i Rosalie wybrałem sałatkę grecką.
- Byliśmy tu na pierwszej randce- powiedziała Ross
- Pamiętasz to?- zapytałem zdziwiony
- Oczywiście, to był jeden z najpiękniejszych wieczorów w moim życiu
- Mam nadzieje, że ten też będzie- powiedziałem cicho
Kelner przyniósł zamówienie. Zaczęliśmy jeść rozmawiając i śmiejąc się przy tym. Czułem się jak niesamowicie. Przy Ross zawsze byłem taki wrażliwy i łagodny. Zero badboy'a. Po chwili podszedł do nas młody chłopak z koszem róż.
- Kupi pan dla pięknej pani?- zapytał wyciągając jedną z róż
Z kieszeni spodni wyjąłem portfel. Wyliczyłem trzysta złotych.
- Poproszę wszystkie- powiedziałem podając mu banknoty
Na jego twarzy pojawił się duży uśmiech. Podziękował a ja wręczyłem kosz róż ukochanej. Po udanym obiedzie postanowiliśmy pójść na London Eye. Wcześniej włożyliśmy kosz do samochodu. Przez pół godziny obracaliśmy się robiąc jedno koło. Patrzyliśmy na miasto i wskazywaliśmy miejsca gdzie byliśmy a było ich sporo. Rosalie była we mnie wtulona. Gdy koło się zatrzymało pomogłem Ross wyjść.
- Robi się chłodno. Wracajmy- powiedziała moja narzeczona
- W porządku skarbie
Trzymając się za ręce zaczęliśmy zmierzać w stronę domu.

Oczami Niall'a:

Dzieci zasnęły. Po kilku godzinach zabawy byłem wykończony. Teraz chcę się tylko położyć przytulony do Harry'ego. Jednak Styles poszedł jakieś piętnaście minut temu to łazienki i jeszcze nie przyszedł. Wstałem z podłogi i przechodząc boso po rozsypanych klockach Lego zacząłem zmierzać pod łazienkę cicho klnąc z bólu.
- Harry, co ty tam robisz?- zapytałem pukając
- Nic...- powiedział smutnym głosem
- Hazza skoro nic nie robisz to wyjdź- powiedziałem uśmiechając się do samego siebie
Po chwili usłyszałem dźwięk wody.
- Pewnie myje ręce- pomyślałem
Drzwi się otworzyły a w nich ukazał się mój ukochany. Jego oczy były trochę szklące. Usiedliśmy na kanapie.
- Coś się stało? Masz jakiś problem?- zapytałem
- Nie...
Harry był ubrany w rurki, T-Shirt i koszulę z długim rękawem. Usiadłem bliżej Styles'a i zaczęłem mu ściągać koszulę.
- Co ty robisz?- zapytał zdziwiony
- Spokojnie- powiedziałem gdy ściągnąłem z niego koszulę
- Co to jest do jasnej cholery?- zapytałem podnosząc rękę Harry'ego
- Niall ja...- zaczął się bronić
- Okaleczasz się, to świeże ślady- stwierdziłem
- Przepraszam Niall
- Obiecałeś Harry
Zielonooki odwrócił głowę. Po jego policzku zaczęły spływać łzy.
- Boję się- cicho wyszeptał
- Czego?- dopytywałem
- Że zespół się rozsypie. Czytałeś dzisiejsze wydanie „London's Life”?
Wziąłem do ręki gazetę. Na pierwszej stronie dużymi literami pisało „This is One Direction's end”. Szybko przerzuciłem kilka kartek aż do strony jedenastej na której był artykuł o naszym zespole.
„Znany brytyjsko-irlandzki Boysband- One Direction- zakończył pracę z Modest!. Specjalnie dla naszych czytelników wywiad z Richard'em- jednym z głównych, byłych szefów piątki chłopców.
LL: Stracił pan wspaniały zespół. Kto chciał to rozwiązać?
RS: Choć oficjalnie to oni wypowiedzieli mi umowę myślałem o tym od dawna. Byli naprawdę nieznośni
LL: Aż nie chce się w to wierzyć. Pięciu młodych i słodkich przystojniaków robiło problemy?
RS: Na każdym możliwym kroku łamali warunki umowy. Starałem się przymykać na to oko ale ich wykroczenia były coraz poważniejsze
LL: Myśli pan, że znajdą inną firmę z którą podpiszą kontrakt?
RS: Jeśli tak to bardzo współczuje tej firmie. To rozkapryszone gwiazdunie. Faktycznie potrafią nieźle śpiewać ale ich charakter jest nieznośny. Nie szanują Directioners. Nigdy nie chcą dawać zdjęć czy autografów, udzielać wywiadów. Zawsze musimy ich do tego zmuszać. Dla nich są ważne tylko pieniądze.
LL: Przecież na twitter'ach piszą o tym jak kochają Directioners.
RS: To my założyliśmy im te konta. Ale nie chcieli pisać. Musieliśmy to robić za nich.
LL: Czyli sprawiali same kłopoty?
RS: Zawsze niszczyli pokoje hotelowe, nie słuchali się. Ten zespół jest okropny. Cieszę się, że już nie muszę z nimi pracować
LL: Dziękujemy za wywiad
Wygląda na to, że One Direction to rozkapryszone gwiazdy! To dzięki fanom dotarli tak daleko a zachowują się okropnie. Nie szanują Directioners, wyśmiewają ich. Według nas ich zespół powinien się rozpaść.”
- Boże...- wyszeptałem
- Boję się też tego, że gdy 1D się rozpadnie rozjedziemy się każdy w swoją stronę. Zayn, Ross i dzieciaki kupią wspólny dom, Liam wróci do rodziców, Louis znów zamieszka w Doncaster. Ty wrócisz do Irlandii. I zostanę sam...- powiedział płacząc
- Nie zostawię cię. Nawet jeśli zespół się rozpadnie. Nawet jeśli się rozstaniemy. Na miesiąc, rok, dwa lata. Zawsze będę o tobie pamiętać i wrócę do ciebie.
- Ale...
-Widzisz śpiącą tam Alice i Lucas'a?
-Widzę
-Kiedyś też będziemy mieć takie maluchy
-Ale... jak?
-Nie wiem, ale obiecuje Ci to- powiedziałem przytulając lokersa
Po chwili do domu wrócili z randki Ross i Zayn. Liam ze spotkania z Andy'm i Louis z wizyty u Eleanor. Wszyscy usiedliśmy w salonie. Poinformowaliśmy ich o wywiadzie. Zalogowaliśmy się na twitter'y. Konta każdego z nas straciły bardzo dużo follow. Nikt z nas nie miał więcej niż pół miliona, choć jeszcze wczoraj mieliśmy kilkanaście milionów.
- Jest źle chłopcy- powiedział Louis
- Myślę, że powinniśmy na jakiś czas rozwiązać zespół- powiedział bez emocjonalnie Zayn
- Co!?- krzyknęli Styles z Tomlinson'em
- Plotki muszą ucichnąć. Musimy się rozdzielić na jakiś czas. Wyjechać do rodzin. Znaleźć pracę. Znowu musimy prowadzić życie normalnych ludzi- odparł Malik
Momentalnie wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że Zayn ma rację. Harry to przewidział. Wiedział jak to się skończy. Zdecydowaliśmy sprzedać to mieszkanie. Rozeszliśmy się do swoich pokoi i zaczęliśmy się pakować.

Oczami Louis'a:

Nie mogę uwierzyć, że to już koniec One Direction. Może nie definitywny ale jednak koniec. Przynajmniej będę miał teraz więcej czasu dla swojej żony- Melanie. Tylko jaką znajdę pracę bez studiów? Przecież rzuciłem szkołę dla muzyki. Może zatrudnię się jako kelner? Zawsze to jakieś pieniądze. Muszę zadzwonić do rodziny powiedzieć im o końcu One Direction.
- Halo?- usłyszałem głos swojej mamy po drugiej stronie
- Cześć mamo- powiedziałem kryjąc smutek
- Synku. Co się stało?- zapytała wyczuwając mój problem
- To koniec One Direction mamo- powiedziałem smutno
- Jak to?- zapytała zdziwiona
- Opowiem ci wszystko jak przyjadę. Pozdrów ode mnie Mel. Będę za kilka dni.
- Czekamy na ciebie.
- Do zobaczenia mamo
Spakowałem wszystkie swoje ubrania i rzeczy do walizek. Razem siedemnaście walizek. W siedemnastu walizkach są moje wszystkie wspomnienia z tych trzech lat.

Oczami Harry'ego:

Czułem, że to nastąpi. Choć to nie definitywny koniec i kiedyś powrócimy czuje jakby moje serce się rozpadło. Nie zacznę solowej kariery. Znajdę sobie jakąś pracę w HC i będę bardzo tęsknić za wszystkimi chłopcami. Wysłałem do Gemmy krótkiego SMS'a „Koniec 1D. Będę za kilka dni”. Dzwoniła. Nie miałem zamiaru odebrać. Nie mógłbym z nią rozmawiać, zaraz zacząłbym płakać a nie chcę. Muszę udawać silnego.

Oczami Niall'a:

Czyli to koniec. Spakowałem swoje rzeczy i siedziałem na łóżku patrząc na puste ściany. Tyle wspomnień związanych z tym miejscem. Nasza muzyczna przygoda dobiega końca. Teraz wkroczymy w dorosłe, normalne życie. Może kiedyś znów będziemy razem. Kto wie? Ale co zrobić teraz. Nie chcę stąd wyjeżdżać. Napisałem do rodziców o tym co się stało. Potrzebuje wsparcia ale nie chcę rozmawiać z Harry'm. To byłoby bardzo trudne.

Oczami Zayn'a:

Cała nasza czwórka była już spakowana. Chyba tylko ja cieszyłem się z chwilowej przerwy bycia w zespole. Teraz spokojnie mogłem cieszyć się z bycia ojcem i wziąć ślub. Wreszcie nie będzie wczesnego wstawania bo nagrywamy płytę, dużo podróży. Fakt. Będzie mi brakować chłopców. Ale przecież wrócimy. Wrócimy, tak?

Oczami Liam'a:

Moja rodzina już wiedziała o wszystkim z gazet i telewizji. Zapowiedziałem im mój przyjazd. Trochę mnie pocieszali ale cieszyli się, że przyjadę. Bez szkoły będzie mi trudno znaleźć pracę ale mam nadzieje, że mi się uda. Chciałbym utrzymać kontakt z chłopcami. Są dla mnie jak bracia, nie chcę ich tracić.
---------------------------------------------------
Edwards xx
Napisałam ten rozdział specjalnie dla mojej siostry (Gosia 12l) która nie mogła się doczekać następnej części. Trochę się na was zawiodłam bo zarówno do 30 jak i 31 rozdziału jest tylko jeden komentarz. TERAZ BĘDĘ ZACZYNAĆ PISAĆ TYLKO WTEDY JEŚLI DO POPRZEDNIEGO ROZDZIAŁU BĘDZIE MINIMUM 5 KOMENTARZY 
Trzymajcie się. Pozdrowienia dla mojej sis :3

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 31

Oczami Harry'ego:

Obudził mnie dźwięk SMS'a. Modest. Czyżby się dowiedzieli? „O 10:00 cała piątka u mnie!!!”. Obudziłem leżącego obok mnie Niall'a.
- Wstawaj śpiochu- powiedziałem radośnie po czym szorstko dodałem- Modest wzywa
- Uahh no dobra- powiedział ziewając
Przytuliłem się do niego. Lubiłem mieć go przy sobie. Chętnie poleżałbym z nim jeszcze ale ci z góry nas wzywają. Zwlekliśmy się z łóżka i zaczęliśmy się ubierać.
- Idź obudź resztę a ja zrobię jakieś śniadanie- powiedziałem
- Okej- odparł Niall dając mi buziaka w policzek i wychodząc z pokoju
Moje ciało przeszedł miły dreszcz. Skierowałem się w stronę kuchni. Na szczęście została masa jedzenia po wczorajszej imprezie. Przygotowałem więc coś w rodzaju szwedzkiego stołu. Na stół dałem trzy rodzaje sałatek, deskę serów i wędlin, pokrojone warzywa, chleb i ciasto. Przygotowałem też szklanki, sok i filiżanki z kawą. Gdy się z tym wszystkim uwinąłem na dół zeszli chłopcy. Ross nie zeszła. Pewnie nadal spała. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
- Ciekawe czego od nas chcą- powiedział Niall kładąc swoją rękę na moim udzie
- Chyba się domyślam- odparł cicho Louis
- Myślisz, że chodzi o nich?- zapytał Liam
- Możliwe- bez przejęcia powiedział Zayn
Zjedliśmy śniadanie i zaczęliśmy się zbierać do wyjścia. Lucas płakał więc Zayn postanowił wziąć go ze sobą. Napisał kartkę dla Ross i skierowaliśmy się w stronę siedziby firmy. Gdy doszliśmy do budynku weszliśmy do windy którą wjechaliśmy na piąte piętro. Usiedliśmy na krzesłach na korytarzu a sekretarka powiedziała, że najpierw ma wejść Zayn. Postanowił wziąć Lucas'a ze sobą. W końcu dzisiaj się rozstaną na Bóg wie ile.

Oczami Zayn'a:

Otworzyłem drzwi i pewnie wszedłem do środka ze swoim synkiem. Richard Griffiths siedział na fotelu wpatrując się w ekran komputera.
- Dlaczego do cholery przychodzisz tu z dzieckiem?!- krzyknął
Widziałem, że był wkurzony. Ale nie na mnie. Wiedziałem, że powodem jego złości są Niall i Harry. Choć pewnie do każdego z nas miał jakieś uwagi.
- To moje dziecko. Jutro wyjeżdżam więc chce z nim być jak najdłużej- wyplułem
- Uhh. Niech ci będzie. Słyszałem, że planujesz ślub z tą swoją Rozalie Smith
- Tak. Co w związku z tym?- zapytałem zaciekawiony
Przecież nie ma prawa ingerować w moje prywatne decyzje. Swoją drogą ciekawe skąd o tym wie. Mamy w domu kamery czy co?
- Na pewno nie przed rokiem 2015 kiedy kończy się nasza umowa- powiedział z kpiącym uśmiechem na twarzy
- Co?!- krzyknąłem
Na szczęście Lucas spokojnie spał i się nie obudził. Richard pokazał na komputerze kopie umowy.
- Według umowy do końca jej trwania macie pewne obowiązki i zakazy- to powiedziawszy bezgłośnie się zaśmiał
Nie ukrywam, bardzo się zdenerwowałem.
- Zawołaj Niall'a i Harry'ego- usłyszałem zanim wychodząc trzasnąłem drzwiami

Oczami Richard'a:

Musiałem ich zmusić do bycia pod moją kontrolą. Na każdego z nich coś mam. Przecież nie zerwią umowy. Zadbałbym o to aby nikt jej nie chciał z nimi podpisać. Będą robić to co zechcę. Mam nad nimi władzę.

Oczami Niall'a:

Dowiedzieliśmy się od Zayn'a, że on ma nad nami władzę. Na każdego z nas miał jakiś hak.
- No to idziemy- powiedziałem równocześnie z Harry'm
Weszliśmy do „Groty Pytona” jak nazywaliśmy to miejsce w czasach Xfactora. Pewnie usiedliśmy na krzesłach.
- Możecie mi wytłumaczyć co to jest?!- krzyknął rzucając w naszą stronę kilka zdjęć
Cholera. Na jednym z nich trzymamy się za ręce, na innym przytulamy a na kolejnym całujemy. Co prawda twarze były zamazane ale po dokładniejszym przyjrzeniu się widać było kto na nich jest.
- Zdjęcie- powiedział chłodno Harry
- Jaki ty jesteś spostrzegawczy Styles... ciekawe czy wiesz też o tym, że umowa zabrania związków homoseksualnych!- krzyknął uderzając ręką w biurko
Podejrzewam, że hałas było słychać na korytarzu. Takim czymś nas nie przestraszy.
- Potrafię czytać więc...- zaczął Harry ale Richard mu przerwał
- Jeszcze dzisiaj udzielicie wywiadu w którym oświadczycie, że nie jesteście parą- odparł chłodno
Harry spuścił nieco głowę. Posmutniał. Musiałem coś powiedzieć. Nie mogłem poddać się bez „walki”.
- A co jeśli potwierdzę plotki?- zapytałem niepewny
- Oj nie radziłbym... wtedy mogłoby się coś komuś stać...- powiedział przejeżdżając palcem wskazującym po swojej szyi
- Nie możesz...- zaczął Harry
- Mogę. Banda gówniarzy na pewno mi w niczym nie przeszkodzi. Beze mnie jesteście nikim.
- Mamy Directioners... one nam pomogą!- próbowałem się wybronić
- Jeśli tylko zechcę one was opuszczą, ale chyba nie chcecie się o tym przekonywać. W sumie to możecie już iść. Liam i Louis na razie w niczym nie zawinili. Bierzcie z nich przykład.- powiedział szyderczo się uśmiechając
Po wyjściu a raczej wybiegnięciu z Groty postanowiliśmy z chłopakami wracać do domu gdzie wszystko ustalimy i wymienimy się informacjami. Nie wiem jak oni ale ja nie mam zamiaru ukrywać swojej osobowości przed naszymi fankami.

Oczami Zayn'a:

Przez tą głupią umowę nie mogę związać się na poważnie z osobą którą tak bardzo kocham. Z osobą która odmieniła moje życie. Która pomogła mi wyjść z nałogu, która pokazała mi jak miłość może zmienić człowieka. Z którą mam cudowne dzieci. Chłopcy zostali na dole a ja poszedłem do Ross. Nie mogę teraz z nimi obradować. Zostało mi tylko kilka godzin do spędzenia z moją rodziną. Wszedłem na górę z synkiem na rękach. Moje dziewczyny bawiły się w układanie i rozwalanie klocków. To był słodki widok. I nie będę tego widział przez tyle czasu. Po moim policzku spłynęła łza.
- Zayn kochanie... Co się stało?- zapytała jak zwykle troskliwa Smith wkrótce Malik
- Nic... ja nie chcę się z wami rozstawać
- Damy radę- powiedziała wstając
Podeszła do mnie i pocałowała mnie w usta. To był wspaniały pocałunek. Szkoda, że był tak krótki. A kto go przerwał? Lucas który usiłował włożyć klocka do ust siostry! Na szczęście w samą porę wzięliśmy mu go.
- Będzie mi tego brakować. Jak sobie poradzisz?- zapytałem zmartwiony
- Dam radę. Twoja mama chce, żebym na ten czas przeprowadziła się do Bradford. Ale sama nie wiem czy tego chcę.

Oczami Niall'a:

Długo nie wychodził z łazienki. Martwiłem się o niego. Co on tam może tyle robić?
- Harry...- powiedziałem pukając w drzwi
Zero reakcji. Może po prostu nie usłyszał?
- Harry... Odezwij się! Dobra wchodzę- powiedziałem otwierając drzwi
Styles siedział na podłodze oparty o ścianie z żyletką w dłoni. Jego ręka była cała zakrwawiona. To kolejny raz kiedy go przyłapałem.
- Co ty masz do cholery w dłoni?!- krzyknąłem
- Nic...- powiedział chłodno nie podnosząc głowy
- Znowu się okaleczasz- stwierdziłem
- Nie radzę już sobie... Zakochałem się w tobie naprawdę. A on chcę to rozpierdolić...
- Damy radę razem.
- Al...
- Nie ma żadnego ale. Kocham cię- powiedziałem to a po moim policzku zaczęły spływać łzy
Gdy się uspokoiłem wziąłem apteczkę i zacząłem doprowadzać rękę Harry'ego do porządku.
- Gdybyś miał jakiś problem chodź do mnie a nie do żyletki- powiedziałem przytulając chłopaka
- Co z tym wywiadem?- zapytał Harry wreszcie podnosząc głowę do góry
Jego oczy były przekrwione. Płakał.
- Musimy pogadać z chłopakami. Zadzwoniłem po mamę Zayn'a. Obiecała zabrać dzieci na dwie godzinki. O już przyjechała. Ross musi to obgadać z nami.
Trisha wzięła dzieci a my usiedliśmy w salonie. Musimy poważnie pogadać.
- Myślę, że jedynym odpowiednim sposobem jest zerwanie umowy- powiedział beztrosko Zayn
- To dobry pomysł. Ale konsekwencje? A fani? Nie możemy ich zawieść przerywając trasę- zaczął lekko dramatyzować Louis
- Mam kumpla prawnika. Zapytam go jeszcze dzisiaj ile to by kosztowało- powiedziałem
- No to dzwoń do niego- powiedział Harry
Rozmowa telefoniczna:
N: Siema Andy
A: Cześć stary, co tam
N: Sprawę mam, wbijesz?
A: Daj mi pół godziny
Tak jak zapowiedział Andy był dokładnie po trzydziestu minutach. Przedstawiłem go chłopakom i zaczęliśmy obradować.
- Z tego co mówicie i na podstawie waszej umowy może to trochę kosztować- zaczął mówić wpatrując się w plik kartek
- Ile?- zapytał Liam
- Podliczcie swoje pieniądze i powiedzcie ile ich macie razem- zmienił lekko temat Andy
Okazało się, że nikt nie jest za dobry z matematyki dlatego użyliśmy kalkulatora. Po podliczeniu pieniędzy okazało się, że jest to dość pokaźna suma.
- Milion pięćset tysięcy siedemset osiemdziesiąt dwa złote i dziewiętnaście groszy- powiedziała Ross która przyciskała odpowiednie przyciski na kalkulatorze
- W porządku. Myślę, że będzie to w okolicach połowy waszych pieniędzy. To sporo pieniędzy ale...
- Pieniądze nie są ważne- powiedziałem po czym dodałem- Prawda chłopcy?
Wszyscy przytaknęli.
- Czy to oznacza koniec One Direction?- zapytała zdenerwowana Rosalie
- Nie, spróbujemy znaleźć lepszego producenta. Nie martw się kochanie- zaczął ją uspokajać Zayn
- A co z tą trasą? Co z Directioners?- Ross nie dawała za wygraną
- Zrozumieją. Muszą. Zostaną tylko te prawdziwe- skomentował Harry
- Więc idę do tego Richard'a złożyć wasze wypowiedzenie chłopcy
Na wszystkich twarzach gościły uśmiechy tylko Harry był trochę smutny.
- Uda się- wyszeptałem mu do ucha
Uśmiechnął się. Czekałem na ten uśmiech.

Oczami Andy'ego:

Jestem trzydziestolatkiem. Jak na prawnika to jestem młody ale mam spore doświadczenie. Nie takie rzeczy się robiło. Na szczęście miałem w swoim samochodzie swój „sprzęt” w postaci kamerki i dyktafonu przyczepionych do krawatu których nie widać gołym okiem tylko pod mikroskopem. Skierowałem się w stronę biurowca Modest. Zatrzymała mnie sekretarka.
- A pan to?- zapytała mierząc mnie wzrokiem
- Andreas Pleans, prawnik One Direction. Do pana Richard'a.
Sekretarka zrobiła zmieszaną minę. Sięgnęła po słuchawkę i zadzwoniła do Richard'a. Po krótkiej rozmowie telefonicznej powiedziała mi na które piętro i do którego pokoju mam się skierować. Winda była zepsuta więc na szóste piętro musiałem wejść po schodach. Na szczęście trenuje bieganie i się nie zmęczyłem. Poprawiłem włosy i zapukałem. Zero odpowiedzi. Nacisnąłem klamkę i pewnie wszedłem do środka. Ściany były pomalowane na biało na podłodze były jasnobrązowe panele. Za ciężkim, twardym biurkiem siedział elegancki mężczyzna około czterdziestki. Jego wzrok na chwilę uniósł się znad plików kartek po czym z powrotem spoczął na papierze.
- Pan Pleans?- zapytał chłodnym, oschłym głosem
- Tak. Andreas Pleans. Jestem prawnikiem One Direction- przedstawiłem się
- Więc czego chcą te dzieciaki?- zapytał śmiejąc się
- Cóż... moi klienci chcą rozwiązania umowy- powiedziałem spokojnie
Widać było, że jest zdziwiony. W końcu według opowiadań trochę ich nastraszył. Odłożył dokumenty na biurko.
- Na pewno źle się zrozumieliście
- Wątpię. Proszę przygotować umowę wypowiedzenia.
Z widocznym grymasem na twarzy zaczął sporządzać jakąś umowę na komputerze. Po dziesięciu minutach wydrukował stronę i podał mi ją. Szybko przeczytałem umowę. Oddałem mu do podpisania. Po chwili zastanowienia podbił pieczątką i podpisał. Teraz wystarczą podpisy chłopców.
- Proszę im przekazać, że ich zniszczę!- krzyknął gdy wychodziłem
- Przekażę- odparłem chłodno
Po wyjściu z budynku wysłałem SMS do Niall'a: „Jesteście już wolni :) Andy xx”. Po chwili otrzymałem odpowiedź od Irlandczyka: „Andreas jesteś najlepszy Niall Xx”. Droga powrotna do willi chłopców minęła mi bardzo szybko. Gdy wszedłem podałem im umowę do podpisania.
- Zastanówcie się zanim będzie za późno- powiedziałem na wszelki wypadek- I przeczytajcie konsekwencje
Chłopcy przeczytali wypowiedzenie i podpisali je. Liam wszedł na komputerze na konto bankowe powstałe podczas nieobecności Andy'ego „One Direction”. Było na nim milion pięćset tysięcy siedemset osiemdziesiąt dwa złote i dziewiętnaście groszy. Przelał sumę pięciuset tysięcy- tyle ile chciał Richard- na konto Modestu.
- Mam pomysł- powiedział po otrzymaniu potwierdzenia przelewu- Resztę pieniędzy przeznaczmy na mini koncerty
- Co masz na myśli?- zapytał zaciekawiony Niall
- Pojedziemy tam gdzie nie dawaliśmy jeszcze koncertów i zaśpiewamy za darmo. Będziemy odwiedzać fanki w ich domach, pisać do nich na twitter'ach, dzwonić na Skypie. Musimy być bliżej ich, żeby ich nie stracić- wytłumaczył
- Uważam, że to świetny pomysł- powiedział Louis a reszta przytaknęła
- Teraz powinniście nagrać filmik w którym wszystko tłumaczycie- zaproponowałem
Przyniosłem z samochodu kamerę. Chłopcy usiedli na kanapie. Ja zacząłem filmować. Miało to być pierwsze, próbne ujęcie.
- Hello, we are One Direction- powiedzieli chłopcy jak za dawnych czasów
- Cześć Directioners, Crazy Mofos i Sexy Animals- zaczął Niall
- Wiemy, że nie przepadałyście za Modest- powiedział Louis
- Zerwaliśmy z nimi umowę- powiedział Zayn
- Było wiele powodów- zaczął Harry
- Po pierwsze zabronili Zayn'owi wziąć ślub z Rosalie- powiedział Niall a ja skierowałem kamerę na narzeczoną Malik'a
- Ograniczali naszą wolność- dodał Liam
- Zabraniali spotykać mi się z Niall'em. Tak drogie Directioners. Jestem z Niall'em- powiedział Harry całując Niall'a w policzek
- Z tego powodu trasa koncertowa została odwołana- powiedział Zayn
- Ale nie martwcie się- szybko dodał Harry- To nie koniec One Direction!
- Mamy dla was masę niespodzianek kochane. Pomagałyście nam od samego początku- powiedział Niall
- Śledźcie nasze twitter'y a wszystkiego się dowiecie- powiedzieli Liam i Louis równocześnie
- Kochamy was i nigdy was nie opuścimy. Zawsze będziemy o was pamiętać- powiedział Harry
- Do zobaczenia żonki- powiedział Niall
- Do zobaczenia- dodała reszta
- To wyszło perfekcyjnie!- powiedziałem po nagraniu- Wyślę to dzisiaj do kilku stacji telewizyjnych a wy wstawcie na swoje twitter'y. Tylko nie wspominajcie fanką o niespodziankach okej?
- Dobrze panie Andy- zażartował Niall
----------------------------------------
Edwards xx
Wiecie, że ten rozdział napisałam w jakieś pięć godzin? Naprawdę. Jestem z niego zadowolona bo wyszedł długi i sensowny. Jak już wiecie Patrycja odeszła na jakiś okres czasu i zostajecie tylko ze mną. Będę się starać ale nie obiecuje cudów. Postaram się ogarnąć notkę raz na tydzień ewentualnie dwa. Więc proszę państwa co sądzicie o rozdziale? Proszę o długie komentarze :) Nawet nie wiecie jak one motywują do dalszego pisania. Komentować, komentować :) Buziaczki :*

sobota, 14 września 2013

Cześć! Mam dla Was trochę przykra wiadomość.. Na okres kilku miesięcy nie będzie mnie na blogu. Nie umiem pisać rozdziałów, kiedy mój świat niemal się zawalił. Moja mama, najważniejsza osoba w moim życiu opuściła mnie. Kiedy jechała na zakupy z koleżankami wjechał im samochód ciężarowy. Dla mnie, jako jej córki, jest to nie do zniesienia. Nie mogę spać po nocy. Cały czas o niej myślę. Może Bóg tak chciał? Może chciał ją zabrać, żeby postawić na mojej drodze kogoś innego? Sama już nie wiem.. Nie wiem jak mam się pozbierać.. Kiedyś moja mama powiedziała mi, że " Pamiętaj, jak koś odchodzi, to tylko po to, by kiedyś wrócić" . Jednakże... Co w wypadku, kiedy ta osoba  umrze? Wróci? ... Wątpię. Wiecie jak to jest, kiedy musicie iść z policjantem i kilku innymi osobami po to, aby stwierdzić czy poszkodowane, okaleczone i zakrwawione ciało , to ciało waszej mamy? Ja tak.  To takie.. Bolesne, widzieć swoją mamę w czarnej foli.  Z tego powodu, Nasza Kochana Edwards zostaje na blogu na ZAWSZE ! Bardzo mi pomaga. Mimo iż cały czas lecą mi łzy kiedy piszę... To Ona właśnie podnosi mnie na tak zwanym "duchu" . Za co jej ogromnie dziękuję. Mam także prośbę do Was. Zaopiekujcie się nią na czas kiedy mnie nie będzie. Wspierajcie ją komentarzami, miłymi słowami... Nawet głupim ";)" w komentarzu. Bardzo Was proszę. Teraz muszę kończyć... Mam za sobą bardzo złą i nieprzespaną noc. Cały czas myślę co u mamy.. Co się z nią teraz dzieje? Może jest zła za to, że ostatnim słowem moim do niej było "To mój pokój, mamo. Lubię mieć tu "bajzel" " ? Bardzo chciałabym........ Chciałabym to odwrócić. Obiecuję przy wszystkich, że od tej pory będę regularnie sprzątać swój pokój... Wiem to beznadziejne... Ale.. Jak może się czuć osoba, która straciła swoje jedyne oparcie.? No.. Po za Marcelem, bratem, który jest teraz ze mną, tuli mnie do siebie i powtarza "Nie płacz, na pewno Cię zrozumieją". Bardzo Was Kocham! Wszystkie, co do jednej. Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komentarze. Za te dobre, te z nutką krytyki, która na pewno się przydała. I jeszcze raz bardzo, bardzo Przepraszam! Musicie mnie zrozumieć. Nadzieja umiera ostatnia. Patrycja.

piątek, 13 września 2013

Rodział 30 + ważna notka

Oczami Niall'a:

Nie mogłem się skupić na wybieraniu prezentu dla dzieciaków. Cały czas myślałem o nim. Ciekawe co teraz robi, w co jest ubrany. Boże. Jak on zareaguje jak się dowie? Jak zareaguje Modest? Przecież oni na samym początku wyraźnie nam tego zabronili. Powiedzieli, że wiąże się to z karą. Nie mam mam pojęcia o jaką karę im chodziło. Wtedy to mnie nie obchodziło. Rozglądałem się za dziewczynami a nie za chłopcami. Postanowiłem wybrać dwa bardzo podobne do siebie misie. Jeden był pudrowo-różowy a drugi pastelowo-niebieski. Gdyby to były moje dzieci na pewno kupiłbym im te misie.
- Poproszę te dwa- powiedziałem do młodej, na oko dwudziestoletniej kasjerki
Dziewczyna podała cenę a gdy zapłaciłem i planowałem się oddalić zatrzymała mnie.
- Proszę pana... moja siostra jest pana wielką fanką. Mogę pana prosić o autograf dla niej?- zapytała niepewnie
- Nie jestem żadnym panem. Niall. Po prostu Niall- powiedziałem podpisując kartkę papieru
Wychodząc ze sklepu zauważyłem, że w centrum jest zlot Directioners. Postanowiłem tam pójść. Może przynajmniej moim ukochanym fanom będzie dzisiaj miło? Directioners stały w dużym półkolu i śpiewały. Gdy nadszedł moment na moją solówkę wbiegłem do środka i zacząłem śpiewać. Dziewczyny zaczęły płakać, bić brawo i krzyczeć. Było ich około trzystu. Zrobiłem sobie z każdą (!) zdjęcie i dałem każdej (!) autograf. To było męczące. Widziałem jednak, że to sprawia, że są szczęśliwe. Ja nie byłem dzisiaj szczęśliwy. Skierowałem się w stronę studia tatuażu. Miałem koncepcje na tatuaż. Pierwszy. Musiałem to zrobić. Dla siebie. Dla Harry'ego. Pierwszy musiał być wyjątkowy. Przed wejściem do salonu dodałem tweet'a: „Dzisiaj robię sobie tatuaż #Yeahh”. Wszedłem do salonu i przywitałem się z kierownikiem. Zamknął on salon aby żadna fanka się tutaj nie dostała. Usiadłem na fotelu. Jako miejsce na wykonanie ozdoby wybrałem lewą rękę. Tatuażysta powoli i starannie zaczął wykonywać tatuaż. To nie było takie bolesne jak się tego spodziewałem. Po pół godziny na mojej ręce widniał napis „love doesn't choose”. Zrobiłem zdjęcie i dodałem je na twitter'a „Ze specjalną dedykacją dla pewnej osoby”. Po chwili namyślenia postanowiłem zrobić drugi tatuaż. Na klatce piersiowej, tuż pod serem pojawił się napis „Dear Directioner. I love you.”. Ponownie zrobiłem zdjęcie i umieściłem je na profilu. Directioners są bardzo ważne w moim życiu. To dzięki nim zespół przetrwał mimo przegrania Xfactor'a. Popatrzyłem na telefon. Było już późno, wkrótce miały się zacząć urodziny. Wstąpiłem jeszcze do sklepu z ubraniami męskimi gdzie kupiłem koszule. Założyłem ją i szybkim krokiem ruszyłem w stronę domu.

Oczami Harry'ego:

- Nie wiesz co się stało Niall'owi?- zapytałem Liam'a- Od kilku dni dziwnie na mnie patrzy.
- Uhh. Nie wiem- powiedział Daddy
- Nie potrafisz kłamać- krótko skomentowałem
- Wiem. Ale nie mogę ci tego powiedzieć.
- Myślę, że się zakochał. W końcu ten tatuaż...- zacząłem ale Payne mi przerwał
- Jaki tatuaż?!
- Zrobił dzisiaj dwa. „Love doesn't choose” i „Dear Directioner. I love you”. Myślę, że się zakochał
- Tak.. zakochał się- cicho odpowiedział
- Naprawdę? Świetnie! W kim?- zacząłem dopytywać
- Nie wiesz? Nie widzisz tego?
- Nie rozumiem...
- On zakochał się w tobie!- powiedział głośno Liam
We mnie? Nie to niemożliwe. Jak to? Przecież on nie może... Przecież jemu podobała się dziewczyna. Bi? Boże... Modest... Ten tatuaż. Niby to dla mnie?
- Co ty pierdolisz?- podniosłem głos a do domu wszedł Niall
- Cze...- zaczął się witać ale przerwałem mu
- On nie jest pierdolonym gejem!- krzyknąłem wybiegając z domu
Chciałem wsiąść do samochodu i odjechać. Nie ważne gdzie, nie ważne na ile. Zorientowałem się jednak, że nie wziąłem kluczyków a nie miałem zamiaru tam wracać. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Bardzo lubiłem Niall'a. Był moim przyjacielem. Mogłem z nim pogadać, zaufać mu. Zawsze mnie pocieszył, zrozumiał. A teraz ktoś wymyśla historie o tym, że się we mnie zakochał. Zdenerwowany uderzyłem pięścią w maskę samochodu powodując małe wgniecenie. Poczułem ciepło. Ktoś przytulił mnie od tyłu. Directioner- pomyślałem. Nie odepchnąłem tej osoby. Czułem się przy niej tak bezpiecznie.
- Harry...- usłyszałem za sobą cichy szept Niall'a
Nie odpowiedziałem. Wyrwałem się z uścisku obracając się w stronę Horan'a.
- Czy to...- zacząłem
- Tak- powiedział cicho Irlandczyk
W jego oczach widziałem ból. Nie wiedziałem co zrobić. Podszedłem do niego i chwyciłem go za ręce. Byliśmy milimetry od siebie. Przybliżyłem się jeszcze bardziej i lekko go pocałowałem. Szybko przerwałem i przytuliłem się do niego.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem Niall- powiedziałem szeptem
Popatrzył na mnie lekko z góry swoimi dużymi, błękitnymi oczami. Błyszczały. Jego policzki były zaróżowione. Dłonie nadal kurczowo trzymały moje. Bał się, że odejdę. Bał się, że go tutaj zostawię.
- Nie bój się Niall- wyszeptałem- Nie odejdę. Nie ucieknę. Nie zostawię cię. Spróbujemy...
- Dziękuje. Naprawdę- odparł cicho
Wokół nas zaczęli się zbierać ludzie więc bez słowa weszliśmy do domu. Powoli zaczynała się impreza. Wszyscy goście się już zebrali. Obok drzwi wyjściowych stał stolik na którym każdy zostawiał prezenty. Tak jak pozostali położyłem tam te od siebie. Niall zrobił to samo.

Oczami Zayn'a:

Cieszę się, że trasa koncertowa nie uniemożliwiła mi bycia na roczku moich dzieciaków. Chciałbym mieć całą moją trójkę przy sobie cały czas. Niestety nie jest to możliwe. Muszę z nimi pojechać na jakiś urlop. Chociaż tydzień. Może do Hiszpanii? Będziemy tam dwa tygodnie więc nie widzę przeszkód. Muszę o tym porozmawiać z Ross. Usiedliśmy wszyscy przy dużym stole w salonie. Było dość dużo osób. Wszyscy ze sobą rozmawiali tylko dzieciaki milczały.
- Pójdę je położyć spać- powiedziała Ross gdy brzdące zaczęły cicho płakać
Goście powoli zaczęli się rozchodzić. Na dole zostałem tylko ja, Niall i Harry. Na szczęście chłopcy pomogli mi sprzątać. Okazało się, że dzieci dostały masę prezentów. Postanowiłem zostawić je na dole i pójść do Ross. W końcu jutro wylatujemy. Chcę spędzić z nią jak najwięcej czasu. Poszedłem na górę i wszedłem do naszego pokoju. Dzieci już spały a Ross siedziała na łóżku wpatrując się w nasze wspólne zdjęcie. Jedno z pierwszych. Usiadłem koło niej i pocałowałem ją w mokry policzek. Płakała.
- Co się stało kochanie?- zapytałem zmartwiony
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał- odpowiedziała smutno
- Też nie chcę. Chciałbym być przy tobie codziennie
Objąłem dziewczynę ramieniem.
- Chciałbym abyście przylecieli do mnie do Hiszpanii. Na tydzień albo dwa.
- Sama nie wiem..- zaczęła się wymigiwać- A co z dziećmi? Przecież są malutkie.
- Jeśli nie przyjedziecie do Hiszpanii zobaczymy się za jakieś trzy miesiące- podniosłem nieco ton głosu
- Dobrze- powiedziała cicho- Chciałabym... znaleźć pracę
- Dlaczego? Przecież zarabiam wystarczająco dużo. Jeśli chcesz na coś pieniądze...- zacząłem
- Nie jestem twoją żoną. Nie mogę wydawać tyle twoich pieniędzy. Chcę znaleźć pracę i zarabiać na siebie
Czy ja dobrze słyszę? Chyba myśli, że jest dla mnie nie ważna. Przecież to, że nie mamy ślubu wcale nie znaczy, że nie może wydawać moich pieniędzy. Są tak samo moje jak i jej. Mam się zgodzić?
- Więc... mam pomysł jak rozwiązać ten problem- powiedziałem uśmiechając się- Ustalmy więc szczegóły naszego ślubu
- Żartujesz?- zapytała z lekkim niedowierzaniem
- Mówię jak najbardziej poważnie- powiedziałem całując ją w czoło
Położyliśmy się spać i snuliśmy plany o naszej przyszłości. Wspólnej. Całej naszej czwórki.

Oczami Harry'ego:

Siedzieliśmy obok siebie na łóżku w moim pokoju i tkwiliśmy w ciszy. Po chwili opuściłem głowę na ramię Niall'a. Czułem się przy nim bezpiecznie. Irlandczyk objął mnie ramieniem. Tkwiliśmy tak razem. Jakby zatrzymał się czas. Położyłem się na łóżku a Niall spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem. Pokiwałem twierdząco głową i z lekkim zawahaniem przesunąłem się kawałek robiąc miejsce na łóżku. Chłopak bez zawahania położył się obok mnie i przytulił. Czułem się wspaniale. Chyba zakochuje się w Niall'u.
-------------------------------
Edwards xx
Mam dla was kilka wiadomości. Po pierwsze ZOSTAJE i BĘDĘ PISAĆ. Jednak nie wiem jak często. Po drugie Patrycja zawiesza swoją twórczość na okres kilku miesięcy. Otóż dzisiaj 13 września bliska Patrycji osoba zmarła w wypadku samochodowym. Patrycja jest załamana dlatego też powinnyście zrozumieć jej decyzje. Jeśli ktoś chce mieć mnie w znajomych na fb to proszę linka: https://www.facebook.com/profile.php?id=100002008077998
Wiem, że rozdział krótki ale pisałam go dzisiaj aby dodać cokolwiek. Trzymaj się Patrycja <3 Directioners są z tobą kochanie.

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 29

Oczami Ross:

Śnił mi się ślub mój i Zayn'a. Wszystko było idealnie dopracowane. Każdy detal, każdy szczegół. Miałam długą i rozłożystą, białą suknię, welon. Włosy swobodnie popadały wzdłuż pleców. Oczy zdobiła gruba kreska. W rękach trzymałam bukiet czerwonych róż. Zayn miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę a do marynarki przypiętą czerwoną różyczkę. Mój ukochany stał już pod ołtarzem. Mnie prowadził tata Malik'a. Gdy zagrano marsza weselnego wolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę mojego przyszłego męża. Kilka kroków przed ołtarzem tata Zayn'a przytulił mnie delikatnie a podszedł do mnie ukochany. Łapiąc mnie za rękę stanęliśmy przed księdzem. Światkami bylo Niall i Danielle. Nawet we śnie miałam fantazje związane z Irlandczykiem. Był dla mnie bardzo ważny, nie chciałam go stracić. Chciałam go mieć blisko.
- Zayn'ie Malik. Czy ty bierzesz sobie za żonę Rosalie Smith i ślubujesz jej miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz jej aż do śmierci?- zapytał kapłan
- Tak - powiedział pewnie Malik spoglądając mi głęboko w oczy
- Czy ty, Rosalie Smith bierzesz sobie za męża Zayn'a Malik i ślubujesz mu miłość, wierność oraz uczciwość małżeńską oraz, że nie opuścisz go aż do śmierci?- ponowił pytanie kapłan tym razem jednak kierując je w moją stronę
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Obudziłam się. Dzieci jeszcze spały. Odwróciłam się w stronę narzeczonego. Nadal spał. Zakładałam, że cała trójka będzie spać długo. Że spałam w samej bieliźnie nałożyłam na siebie znalezioną bluzę. Nie wyglądała mi na ciuch Malik'a ale mimo tego zeszłam w niej na dół. W salonie siedział już Niall.
- Cześć- przywitałam się
- Cześć... kurczę. Zawsze chciałem wiedzieć jak wyglądasz w moich ciuchach i dzisiaj się dowiedziałem. Nie-sa-mo-wi-cie- odpowiedział
Zarumieniłam się i zdałam sobie sprawę z tego, że bluza należy do Horan'a. Usiadłam obok niego. Milczeliśmy. Momentalnie przez moją głowę przeszły mi wszystkie wspólnie spędzone chwile. Chciałam się do niego przytulić. Nie mogłam. Aby powstrzymać się przed tym wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni.
- Wiem co czułaś... mam tak samo- zaczął ale widząc moje zakłopotanie szybko zmienił temat- Więc dzisiaj twoje szkraby mają urodziny.
- Dzięki... tak. To już roczek. Cieszę się, że przerwaliście na chwilę trasę.
- O której zaczyna się impreza?- zapytał podekscytowany
- Koło osiemnastej. Muszę jeszcze zrobić zakupy.
- Chętnie ci pomogę- zaproponował
- Dobra. Zbieraj się. Zaraz jedziemy
Wyrwałam kartkę z zeszytu i przygotowałam wiadomość dla Zayn'a.
„Kochanie. Pojechałam na zakupy kupić coś na przyjęcie urodzinowe. Wrócę koło południa ponieważ chcę jeszcze kupić sobie jakąś sukienkę. Mam nadzieje, że zajmiesz się dziećmi. Kocham cię. Twoja Ross”. Weszłam do naszej sypialni i położyłam liścik w widocznym miejscu. Dzieci i Zayn nadal spali. Założyłam czarne rurki, koszulkę z logiem Superman'a. Na dole szybko włożyłam musztardowe botki i płaszcz w podobnym odcieniu. W samochodzie czekał Niall. Zobaczywszy, że idę wysiadł i otworzył mi drzwi po czym wrócił na swoje miejsce. Odpalił silnik samochodowy i ruszyliśmy w stronę centrum.
- Więc gdzie jedziemy najpierw?- zapytał blondyn a ja podałam mu nazwę sklepu z ubraniami
Droga nie była długa. Niall zaparkował i poszliśmy szukać odpowiedniej sukienki na dzisiejszy wieczór. Poszliśmy do ośmiu sklepów ale w żadnym nie znalazłam nic odpowiedniego. W każdym stroju widziałam jakieś ale. Jedna była za długa, inna za krótka, kolejna zza krótkim rękawem, inna zza długim. Jedna miała zły fason, inna materiał a kolejna wzór. Poszliśmy do kolejnego sklepu. Przeglądnęłam wszystkie sukienki nie znajdując odpowiedniej. Jednak na szczęście Niall znalazł perełkę. Czarna przed kolano na grubych ramiączkach z doczepianym, białym kołnierzykiem. Była niesamowita.
- Jej. Niall masz do tego talent- powiedziałam przytulając go po wyjściu z przymierzalni
- Przesadzasz- powiedział lekko speszony
Wróciłam do przymierzalni i przebrałam się w ciuchy w których przyszłam. Udałam się do kasy aby zapłacić. Sukienka była trochę droga. Horan zaproponował, że zapłaci ale odmówiłam. Nie chciałam aby wydawał na mnie swoje pieniądze. Sama muszę znaleźć jakąś pracę. Ale co z dziećmi? Muszę o tym porozmawiać z Zayn'em.
- Więc teraz po zakupy spożywcze
- Tak! To lubię jeszcze bardziej- powiedział zabawnym głosem wywołując na mojej twarzy duży uśmiech
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do supermarketu. Niall wziął wózek i zaczęliśmy zastanawiać się co trzeba kupić. Spacerowaliśmy między regałami rozmawiając. Miałam przy sobie listę gości i ich upodobania smakowe. Chciałam aby każdy znalazł dla siebie coś smacznego. Miało być czterdzieści pięć osób. Postanowiłam zadzwonić do Zayn'a aby doradził mi co kupić.
- Hallo?- usłyszałam zaspany głos narzeczonego
- Cześć kochanie- przywitałam się
- Ross? Gdzie jesteś?
- Robię zakupy na urodziny. Ale zupełnie nie wiem co kupić.- powiedziałam zakłopotana
- Wracaj do domu. Zrobiłem zakupy wczoraj. Są w domu Liam'a pod Londynem żeby Louis i Niall niczego nie zjedli.
- Haha. Dobrze- odpowiedziałam- Jeszcze mam coś do załatwienia. Będę do półtora godziny
- W porządku. Kocham cię- powiedział półgłosem
- Do zobaczenia
Nie odpowiedziałam, że go kocham ponieważ nie chciałam tego robić przy Niall'u. Jeszcze nie teraz. Musi się jeszcze z tym wszystkim oswoić. Co prawda wiedziałam, że ma kogoś na oku ale wolałam jeszcze zaczekać.
- Idziemy na kawę?- zaproponowałam
- Jasne- odparł po czym skierowaliśmy się do kawiarni
Niall odsunął mi krzesło po czym usiadł na swoim. Zamówiliśmy napój i zaczęliśmy rozmawiać. W międzyczasie Horan zrobił nam zdjęcie. Był moim przyjacielem.
- Masz kogoś na oku?- zapytałam ale czując jego zmieszanie szybko dodałam- Nie musisz odpowiadać
- Właściwie to tak... ale nie wiem co ta osoba do mnie czuje
- Znam tą szczęściarę?
- Szczęściarę? Cóż... znasz tą osobę
- Świetnie. Koniecznie z nią porozmawiaj
- Spróbuję. Ale to nie jest takie łatwe.

Rozmowę ciągnęliśmy przez jakąś godzinę. Później Niall powiedział, że ma coś do załatwienia. Zaproponował, że odwiezie mnie do domu ale wolałam wrócić samodzielnie. Chciałam się przejść.

Oczami Niall'a:

Od pewnego czasu myślałem tylko o nim. Moje uczucie do Ross prawie zupełnie przeszło na niego. Jest do niej bardzo podobny. Może to dlatego się w nim zakochałem? Znamy się trzy lata. Uwielbiam jego zielone oczy, uwielbiam jego loki. Kocham jego uśmiech. Jest moim najlepszym przyjacielem. Bardzo chciałbym aby coś więcej z tego wynikło. Ale tak bardzo boję się wyznać mu prawdę. Muszę z kimś o tym porozmawiać. Ale to nie może być Ross. Jest za blisko Harry'ego. Musi to być osoba która nic nie powie. Która mi doradzi. Sam muszę sobie poradzić z tym. Zadzwonię do Liam'a. On musi mi pomóc. Szybko wybrałem numer Daddy'ego.
- Cześć- usłyszałem po drugiej stronie
- Hej. Liam możemy się spotkać?- zapytałem przyjaciela
- Tak. Ale gdzie i kiedy?
- W twoim domu pod Londynem. Za pół godziny. To ważne
Wiedziałem, że Liam mnie nie wystawi. Tak jak się spodziewałem zgodził się na spotkanie. Wsiadłem do samochodu i pojechałem pod dom Payne'a. Były korki więc droga trwała nieco dłużej. Zauważyłem zaparkowany samochód. Liam już był. Wszedłem do mieszkania. Daddy siedział na białej kanapie w przestronnym salonie. Usiadłem na fotelu naprzeciw przyjaciela.
- Więc o czym tak chciałeś pogadać?- zapytał po chwili milczenia
- Więc... ja... się zakochałem- starałem się to powiedzieć w miarę spokojnie ale oczywiście nie wyszło
- Świetnie. Mam nadzieje, że tym razem nie w zajętej dziewczynie
- To nie dziewczyna, zakochałem się w chłopaku- powiedziałem na jednym oddechu
Moje serce momentalnie zaczęło szybciej bić. Gdy o nim myślałem, mówiłem. Zawsze taka sama reakcja mojego ciała. Momentalnie robiłem się czerwony a serce o mało nie wyskakiwało z klatki piersiowej.
- W chłopaku?! Kurwa Niall. Wiesz co na to powie Modest?!- Liam zaczął się denerwować
- Dlatego nic nie mogą o tym wiedzieć...- powiedziałem cicho
- Kto to jest? Jakiś fan?- Payne zaczął zadawać pytania
- To nie jest fan... to Harry- wyszeptałem
- Harry? Harry Styles?! O kurwa...
- Nie wiem co mam robić! Zawsze zakochuje się w nieodpowiednich osobach
- Chyba musisz mu powiedzieć...
- Ale on nie lubi jak z One Direction robi się gejów. Owszem akceptuje ich ale on... Nie wiem, nie mam pojęcia co robić. Myślałem, że mi pomożesz
- To trudne. To bardzo trudne.
- Nie wygadaj mu się... sam to załatwię. Ale nie teraz...
- On musi wiedzieć...
- Wiem- powiedziałem wychodząc z mieszkania Daddy'ego pozostawiając go z nadal zdziwioną miną w salonie
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do sklepu z zabawkami. Musiałem przecież kupić prezenty dla dzieci.
----------------------------------------------------------
Edwards xx
Siemka Directioners :) Tutaj wasza Edwards. Trzymajcie rozdział. Powróciłam :) Jednak mam dla was też smutną wiadomość. Jestem w drugiej klasie gimnazjum więc za rok mam egzaminy. Od wyniku egzaminów zależy to do jakiej szkoły się dostanę. Mam wybraną szkołę do której chciałabym iść. Jest to w oddalonej o 50km miejscowości. Internat. Jednak poziom jest tam wysoki i trudno jest się tam dostać. Dlatego już w tym roku zaczynam się uczyć. Muszę mieć świadectwo z czerwonym paskiem i zdobyć jakąś wiedzę na testy. Dlatego też będę tutaj rzadko wpadać. Co prawda prawdopodobnie dalej będziemy pisały z Patrycją co drugi rozdział ale teraz nie będą się one pojawiać co parę dni ale może będziecie musieli czekać na rozdział tydzień czy dwa. Dlatego też jeśli Patrycja zadecyduje, żebym odeszła. Trudno, odejdę. Jeśli nie to dalej będę pisać tyle, że dłużej mi to zejdzie. Mam nadzieje, że zrozumienie.
Podoba się rozdział? Jest wątek Narry i tak chyba zostanie :)

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 28


Rano obudził mnie płacz jednego z maluchów. Ociężale wstałam z łóżka i podeszłam do łóżeczka obok mnie. Od kilku dni mieszam juz w willi chłopaków. Trisha odwiedza mnie niemal że codziennie, z czego jestem bardzo zadowolona i wdzięczna, że mogę do kogoś otworzyć usta i pogadać tak normalnie. Jak się spodziewałam Alice drzemała natomiast Lucas wywijał rączkami w górę i w dół.  Wzięłam maluszka na ręce i położyłam go koło siebie na dużym łóżku Malika. Nakarmiłam Fajfusa i zabrałam się za Alice, która także w międzyczasie się obudziła. Ubrałam bliźniaki i zeszłam z nimi na dół. Dzisiaj mijał trzeci miesiąc, od kąd nie widziałam chłopaków. Strasznie za nimi wszystkimi tęsknię, ale najbardziej za Harry'm oraz Zayn'em.  Jutro moje dzieciaczki obchodziły swoje pierwsze w życiu urodzinki. Zabrałam się za moje śniadanie, które po chwili było zjedzone. Rozłożyłam  kocyk na dywanie, żeby miały jeszcze bardziej miękko. Położyłam je na brzuchu i patrzyłam jak się bawią.. Później poszłam do góry i zniosłam klocki.. Budowaliśmy różne budowle. Alice cały czas się śmiała. Lucas był zbyt zajęty "robotą" . Po kilku minutach zabawy usłyszałam od Lucasa "mami"
-Luki, co ty powiedziałeś? - zapytałam. Była zdziwiona. Mój synek powiedział do mnie "mami". Uśmiechałam się na samą myśl o tym.
-Mami. - powróżył chłopiec. Wzięłam szybko telefon i nagrałam go. Po małej chwili z ust Alice wydobyło się "tata" . Tego już się nie spodziewałam. Cały czas prosiłam ich o jedno małe słowo a oni tak po prostu mi je powiedzieli.
-Moje kochane dzieci. - powiedziałam do nich i ucałowałam ich w Główki. Zadzwoniłam do Zayn'a. Odebrał . Przyłożyłam słuchawkę Alice. A ona jak na zawołanie znowu powiedziała "tata". Uśmiechała się do telefonu. Ciekawe co jej powiedział. Wzięłam telefon od dziewczynki.  Zaczęłam rozmawiać z moim narzeczonym.
-Zayn? - zapytałam .
-Tak.. Tak jestem... Czy moja. Czy moja córka właśnie powiedziała do mnie "tata" ? - zapytał w wyraźnym szoku.
-Lucas powiedział także "mami". - zaśmiałam się.
-Kocham Was. Strasznie tęsknię za wami. - powiedział smutno.
-Kochanie.. Wytrzymamy. Obiecaj mi. - powiedziałam błagalnie.
-Jasne. Paul powiedział, że to ostatnia taka długa trasa. - powiedział. Zaskoczyła a jednak ucieszyła mnie ta wiadomość.
-To cudownie. - powiedziałam.
-Skarbie, Musze kończyć. Mamy próbę do dzisiejszego koncertu. Przepraszam. Ucałuj dzieci i trzymajcie się. - powiedział. Usłyszałam w tle chłopaków drących się, że lądują? Lądują? Dobra, może grają w grę.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też. Pa- powiedział i się rozłączył. Co tu porobić? Co tu porobić?Hm.. Spacer! Szybko wstałam i się ubrałam . Później dzieci wsadziłam do wózka i wyszłam na spacer do parku. Chodziłam alejkami, rozmawiałam z dziećmi. Cały czas coś gaworzyły. Wychodziły im niezłe śmieszne słowa. Cały czas się uśmiechałam.  Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Wystraszyłam się.
-Zgadnij kto to? - usłyszałam dobrze znany głos. Głos, za którym tak tęskniłam. Obróciłam się i wpadłam w ręce Zayn'owi.
-Zayn! - ucałowałam go. Jednak on pragnął czegoś więcej. Wpił mi się w usta. Odwzajemniłam pocałunek. Zaraz usłyszałam głos z chrypką.
-Moje dzieciaczki! Co ona wam zrobiła? Tak Was ubrała? Co z niej za matka, jak ubiera was w takie brzydoty! Moja biedna księżniczka. - powiedział Harry użalając się nad.. nad ciuchami moich dzieci ?
-Ross? - zapytał Louis. -O nas to już na pewno zapomniała Niall. Nie płacz. - powiedział smutno  Louis. Obróciła się i przytuliłam Liam'a , Niall'a oraz Louis'a, który nie chciał mnie puścić.
-To co? Macie ochotę na powrót do domu? - zapytał Zayn.
-Tak, tylko zabiorę dzie.. Gdzie są moje dzieci?! - krzyknęłam, gdy okazało się, że wózka za mną nie ma.
-Spokojnie, Harry je wziął. Nie widzisz go? - wskazał placem na stojącego koło samochodu chłopaków Harry'ego z wózkiem.
-Jedźmy już. Jestem głodny. - odezwał się głodomór. Zaśmialiśmy się i po chwili siedzieliśmy już w samochodzie, który zwiózł nas prosto do domu. Po drodze dowiedziałam się, że chłopacy mają wolne przez dwa tygodnie więc wrócili do domu.  Zjedliśmy razem kolację. Harry męczył Alice, żeby powiedziała "wujek Harry" a ona cały czas "tata". Zayn się z niego śmiał.  W końcu zabrał Alice i Louisa do swojego pokoju, gdzie dalsza część lekcji trwała.
*Harry*
Weszliśmy do pokoju. Położyłem Alice na moim łóżku i dalej prosiłem ją aby powiedziała "wujek Harry". Tak samo Lou.
-No kurwa. Dlaczego ona nie mówi? - zdenerwował się Louis.
-Nie wiem. - opowiedziałem.
-No dalej.. Najukochańszy i najseksowniejszy wujek Louis. Powróż maleńka. To nic trudnego. - marudził Louis. Ja dałem juz sobie spokój.  W końcu i tak powie "wujek Harry" . Wzięliśmy malucha na dół. Na kanapie rozsiedli się moja ukochana siostrzyczka z Fajfusem.. Znaczy Lucas'em . Koło niej siedział Zayn i rozmawiał a raczej.. Hm.. Rozmową z rocznym za kilka godzin dzieckiem to nazwać nie można było. No ale okay.  Oddałem Alice w ręce Zayn'a. Uśmiechnął się do niej.
-Powiedz tata. - powiedział do niej. Ta się do niego uroczo uśmiechnęła .
-Kulfa. - powiedziała mała. Mi oczy wyskoczyły prawie z orbit. Popatrzyłem znacząco na Louisa. Ten też nie był zadowolony. Zayn ostro na nas dwóch popatrzył. Rosalie była wyraźnie zaskoczona. A mały Lucas śmiał się. No najlepiej, nabijać się z nas. Poważna sytuacja a on się z nas śmieje.
-Ciekawe kto Cię tego nauczył , co? - zapytał Liam, chociaż wydawało mi się, że nie czekał na odpowiedź. Jednak ona nadeszła.
-fujek Laly. - powiedziała. Wujek "Larry" ? czy Harry?
-Co? - zapytał Louis. Niall tarzał się na podłodze ze śmiechu. Dziewczyny także się śmiały.
-Ona powiedziała chyba , że "wujek Larry",  no albo się przesłyszałam i powiedziała "Harry". - zaśmiała się Danielle, i przytuliła Liam'a od tyłu. Swoją drogą "od tyłu" śmiesznie to brzmi. "od tyłu" ... "Od tyłu"..  Haha. Dobra Harry, skończ. Zaśmialiśmy się jeszcze, no ale nie obyło się bez puknięcia mnie i LouLou w tył głowy. To zabolało, więc postanowiliśmy z moim kochanym Louis'kiem nie odzywać się do Ross. Za karę. O tak!
*Oczami Zayn'a*
Siedzieliśmy i śmialiśmy się z wypowiadanych słówek bądź pod słówek moich dzieci. Już jutro kończą roczek. Oh... Jak my się starzejemy.. Jutro one a Rosalie za tydzień. Swoją drogą to ta duża pani , będzie miała już 18 lat! Matko! Popatrzyłem na chłopaków, tylko Liam wyłapał moje spojrzenie mówiące "Musimy pogadać" . Bez słowa mnie zrozumiał.
-Louis i Harry, oraz Niall i Zayn na górę. Musimy pogadać o trasie, która się po mału kończy. - powiedział Liam. Wstałem posłusznie i ruszyłem jako ostatni, bo przecież musiałem oddać komuś Lucas'a. Tą osobą okazała się być moja mama, która akurat weszła do domu. Przywitałem się z rodzicielką i poszedłem na górę, gdzie chyba udali się chłopacy. Wszedłem do mojego pokoju, mając nadzieję, że właśnie tam są. Nie myliłem się. Rozsiadłem się wygodnie na łóżku.
-No więc, stary o co chodzi? - zapytał Liam.
-Hm.. Wiecie, że Rosalie kończy za tydzień 18 lat? - zapytałem się.. Harry'emu zaświeciły sie oczy.
-Czyli szykuje się niezła imprezka.. - urwał Louis- .. którą oczywiście my przygotujemy! - dopowiedział i się zaśmiał. Kiwnąłem głową. Reszta rozmowy poszła na ugadanie planu dnia i przygotowaniu Imprezy urodzinowej dla Rosalie. Na jutrzejsze urodzinki moich skarbów wszystko zaplanowane.
*Oczami Danielle*
Chłopacy poszli na górę pod pretekstem ugadania "dalszej trasy". Co tu do obgadania?! Bo ja nie widzę nic. Wszystko za nich planują, oni tylko jeżdżą z miasta do miasta, z państwa do państwa. Dają wyczerpujące koncerty, podpisują autografy oraz spotykają się z fanami. To tyle... A może .. Aż tyle? Liam często dzwoni do mnie po koncercie, długo ta rozmowa nie trwa, bo Słysze jak mówi.. Tak, jakby zaraz miał zasnąć, więc szybko kończę opowiadać mu swój dzień. Pewnego razu nawet zasnął , kiedy ja bardzo wczułam się w opowiadaniu mu co robiłam na mojej próbie tanecznej. Tłumaczyłam mu wszystkie kroki, z nadzieją, że chociaż dwa nich zapamięta. No ale, cóż. Mój rycerz był zbyt zmęczony, żeby mnie słuchać. Ale wracając do całego bandu.. Dość długo nie wracają.
-Dziewczyny.. Co oni tak długo tam robią? - zapytałam a chłopacy akurat weszli do salonu. Usiedli i jak gdyby nigdy nic zaczęli rozmowę z nami. O co tu chodzi?
-O czym tak długo rozmawialiście? - zapytała Rosalie. Chłopacy widocznie nie wiedzieli co mają powiedzieć. Dziwne.
-My.. my? - jąkał się Zayn.
-Tak Zayn wy. - powiedziała Ross.
-No my.. - dalej nie wiedział co powiedzieć.
-No jak to o czym? O trasie.. Ross przestań nękać biednego Zayn'a- odparł Louis. Chłopacy mu przytaknęli. Ross spojrzała znacząco w kierunku mamy Zayn'a, Trisha'y.
-Dobrze, a więc co chłopcy uzgodniliście? - pomagała pani Trisha.
- ym.. no my. znaczy.. - znowu powtórka z rozrywki.
-Zayn, nie umiesz kłamać. -powiedziała Rosalie.
-A więc? Dowiemy się dzisiaj? - odezwałam się do Liam'a. Ten spojrzał na mnie jakby przestraszony. Chwilkę nie podpowiadał.
-To może my z Dann pójdziemy na górę. Powiem jej gdzie teraz zamierzamy koncertować. - zaśmiał się nerwowo mój chłopak. On także nie umiał kłamać. A bynajmniej bardzo źle mu to wychodziło. Zaciągnął mnie do pokoju. Usiadłam na jego łóżku i czekałam co powie. Dobrze wiedziałam, że nie mówił mi prawdy.
-Dobrze wiem , że widziesz, że kłamię. Ale muszę. -powiedział. Prze straszyłam się nieco. Dlaczego "musi"?
-Liam, coś się stało? - zapytałam z przejęciem. Chłopak usiadł koło mnie.
-Dobrze powiem ci. Nie masz nikomu mówić, okay? - powiedział.
-Dobrze.
-Więc, za tydzień Rosalie obchodzi swoją 18 . Robimy jej taką niespodziankę. Wiesz..  - opowiedział mi wszystko co do jednego punktu. Bardzo się z tego ucieszyłam.  Po chwili rozpoczęliśmy rozmowę o wszystkim i o niczym. Tak sobie.
-Wiesz dawno nie widziałam tu Alex. - powiedziałam.
-Louis opowiadał nam, że nie idzie im w związku. Że coś się psuje. Coś czuję, że to może nie przetrwać. - powiedział. Nic mu już nie opowiedziałam. Długo nie myślałam. Po chwili zasnęłam wtulona w rozgrzany tors mojego chłopaka.
*Oczami Ross*
Nakarmiłam dzieci i właśnie próbowałam uspokoić małą Alice. Lucas dawno już chrapał. Nie mogłam sobie z nią poradzić. Nie wiem co się dzieje. Płacze i płacze i nie przestaje. Zayn jak zwykle, jak jest "brudna" robota, bierze kąpiel. Chodziłam z małą w tą i w tą. Nie przestawała. Już nie miałam siły. Łzy zaczęły mi lecieć. Może z bezsilności? Nie wiem. Ze zmęczenia? Być może. Usiadłam i "bujałam" małą na rękach. Dalej płakała.
-Nadal płacze? - zapytał Zayn, który wyszedł z łazienki. Pokiwałam głową.
-Daj mi ją. - popatrzyłam na niego. Zawsze bał się wziąć na ręce maluchy, a teraz? - No, przecież nic jej nie zrobię. - zaśmiał się.
-Jasne. - podałam ją. Po chwili usłyszałam magiczny głos Malika. Śpiewał małej kołysankę. Postanowiłam uwiecznić tą scenę. Nagrałam ich "z ukrycia" . Po chwili księżniczka usnęła. Położył ją do łóżeczka koło jej braciszka i przykrył nas kołdrą. Przytuliłam go do siebie. On objął mnie ramieniem.
-Kocham Cię wiesz? - zapytałam.
-Wiem. Ja Ciebie też. - powiedział i dał całusa w głowę. Zasnęłam myśląc o nas i o naszych dzieciach.
_______________
Hi! Tak , wiem wiem.. Przepraszam.. Dawno nie dodawałam rozdziału.. Przepraszam. Przepraszam Przepraszam ... Pierwsze moje wytłumaczenie to nowy rok szkolny. Drugie brak laptopa.. Bo tata zabrał w delegację. Teraz rozdziały będą pojawiać się bardzo rzadko. ;( Nie wiem co z Edwards, bo dawno się z nią nie kontaktowałam.. :( Nie wiem co dalej z blogiem.. Nie będę miała na niego zbyt dużo czasu. Bo teraz te egzaminy co miesiąc nam porobili.. Ja już kartkówki mam po zapowiadane. A o sprawdzianach już nie wspomnę. Z Języka Polskiego dostałam dodatkowe pięć lektur, bo nie wiem dlaczego !!! bez mojej zgody zapisała mnie na konkurs wiedzy o lekturach. ;/  Masakra! Przepraszam.. Patrycja xx