czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 15

OD RAZU MÓWIĘ, ŻE ROZDZIAŁ ZAWIERA WULGARYZMY, NIE MA NA CELU NIKOGO URAZIĆ!!!

Modlić o miłość i o przyjaźń. Nie wiedziałam czy Bóg mnie wysłucha.
*Zayn*
Siedziałem na tej cholernej ławce i myślałem. Jak mogłem być takim idiotą? Zadawałem sobie to pytanie chyba tysięczny raz. Sam nie wierzę w to co się stało. Za dużo wypiłem i Pezz to wykorzystała. Kocham Ross jak oszalały. Wariuję na jej punkcie! Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jak mogłem dopuścić do takiego stan swojej osoby? Jak mogłem się tak upić i dopuścić do tego, że Perrie to wykorzystała i zaciągnęła mnie do łóżka! Teraz kiedy nagrała nas podczas.. No właśnie, nie bójmy się tego powiedzieć, podczas seksu, który teraz mnie brzydzi, jestem skończony. Straciłem kobietę, którą kocham i modlę się o to aby ona czuła do mnie choć minimalną część tego co ja do niej. Nie mam teraz gdzie wracać.. Dopóki oni nie zasną.. Sam nie wiem... Brzydzę się sobą.. Perrie całkowicie dla mnie nic nie znaczy. Nie wiem dlaczego ona to zrobiła, przecież obiecaliśmy sobie przyjaźń. Może z zazdrości, że ja sobie ułożyłem życie.. a ona nie? No właśnie ułożyłem, a potem je zniszczyłem. Kurwa! Przeklinałem siebie w myślach. Jakim ja jestem skończonym, dupkiem! Siedziałem jeszcze długo, myślałem nad tym, jak mogę poprawić swoją sytuację w domu, bo oni na pewno mnie nienawidzą, a zwłaszcza Harry. No cóż, nie ma się co dziwić skoro to jego siostra.  Odzyskał ją i bardzo się o nią troszczy. Ściemniało się , więc postanowiłem wrócić do domu.. Skoro tak mogę go jeszcze nazwać. Z tylnej kieszeni wyciągnąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. 3 połączenia nieodebrane. Dwa od "Liam" i jedno.. Od "Niall". Nie miałem najmniejszego zamiaru do nich oddzwaniać. Bo niby po co? Żeby dodali jeszcze od siebie jakim jestem skurwysynem? Po co? Wiem to. Nawaliłem na całego. Coraz szybciej zbliżałem się do naszej willi. I coraz bardziej miałem większego stracha , przed wejściem do niej. Tak, tak. Badboy Zayn boi się. Bo zranił najcudowniejszą dziewczynę jaką znał. Zdałem sobie sprawę, że nie mogę spać w naszym , no właśnie "naszym"... W naszym pokoju, bo przecież tam jest Ross. Skorzystam z gościnnego. Po cichu otworzyłem drzwi do mieszkania i wszedłem po cichu kierując się na górę. Jednak nie było mi to dane. Zatrzymał mnie nie kto inny jak Liam.
 -Gdzieś Ty był?! - podniósł głos. Można było na kilometr wyczuć w nim nutkę zażenowania i poddenerwowania.
-Musiałem sobie przemyśleć parę spraw. - powiedziałem niewzruszony. Liam popatrzył na mnie wrogo, ale po chwili położył mi na ramieniu rękę .
-Nagrabiłeś sobie Zayn. oj nagrabiłeś. Nie będę prawił ci teraz morałów,b o chyba sam wiesz jakie będą tego skutki. Harry siedzi z Ross. Ta nie może przestać płakać. Od czasu kłótni nic nie jadła. Minęło ponad 5 godzin. Nawet siłą. Chce się wyprowadzić. Nie wiem nic więcej, bo Hazza stamtąd nie wychodzi. - powiedział niby przyjaźnie. Wygiąłem swoje usta w prawie niewidzialny uśmiech i powędrowałem do gościnnego.
*Ross*
Niesamowita miłość ze wspaniałym chłopakiem. Wydawałby się, że to ten. Ten na całe życie. Te codzienne wspólne śniadania, obiady, kolacje. Te wspólnie spędzone noce. Te poranki przy nim. Te wspaniałe pocałunki. Ten dotyk, który wzbudzał na twoim ciele gęsią skórkę. Ten oddech. Ten zapach. To wszystko było niesamowite. Za piękne by było prawdziwe. Musiało się spieprzyć. Ten jeden moment, a skreślił to z twojego życia na zawsze. Już nigdy to wszystko nie wróci. Za bardzo bolało. Za dużo cierpienia. Za wiele wylanych łez. Po prostu koniec. A dlaczego ? Już wiesz jak smakuje zdrada. Zdrada przez mężczyznę twojego życia. Jeszcze niedawno mówiłaś ; "Kocha mnie, nie zdradzi mnie nigdy" , a teraz przeklinasz go w myślach. Jedyne co mi przychodziło na myśl to wyprowadzka. Powiedziałam już o tym Harry'emu. Nie spodobało mu się to. Ale chyba zrozumiał, że za dużo wspomnień wiąże się z tym miejscem. Z tym pokojem. Za dużo. Ale może tak będzie lepiej? Może nie byliśmy sobie przeznaczeni? Może to zwykłe zauroczenie z jego strony? Może, ale z mojej jednak nie. Kocham go. Nie wiem jak mam mu to wybaczyć. I chyba nie dam rady. Wymiękam. To jest za trudne dla mnie.
-Czy moje życie nie może być poukładane tak normalnie? Zawsze jak już się ułoży musi się wszystko burzyć? Najpierw rodzice, teraz Zayn.- wypłakiwałam się w koszulkę Harry'ego, która i tak była już cała mokra od moich łez.
-Nie płacz on nie jest wart twoich łez. Nie płacz. - uspakajał mnie, ale to nic nie dawało.
 -Ha...Harry. Proszę.. - mówiłam przez płacz.
-Co tylko sobie zażyczysz. - powiedział, tuląc mnie.
 -Obiecaj, że nigdy już mnie nie dasz skrzywdzić, obiecaj.. - płakałam.
 -Obiecuję, nigdy. Przenigdy. Chodź tu ty moja maleńka siostrzyczko. - usiadłam mu na kolanach i mocniej się w niego wtuliłam. Po chwili poczułam, że staję się senna. Wtulona w tors Harry'ego usnęłam. Usnęłam ze zmęczenia.
 *Harry*
Kiedy dziewczyna się do mnie mocniej przytuliła , chwilę potem poczułem, że odpływa. Zasnęła. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kocem. Pocałowałem ją jeszcze w główkę i powoli opuszczałem jej pokój.
 -Zayn.. Zayn.. Kocham Cię. - obróciłem się w jej stronę. Mamrotała przez sen. Kocham ją jak siostrę nie pozwolę na to by ten dupek ją jeszcze raz skrzywdził. Nie pozwolę. Dziewczyna spała. Wyszedłem z pokoju, kierując się w stronę salonu. Siedzieli tam wszyscy, Niall i Abigail, którzy mimowolnie zostali parą, tak samo jak Liam i Dann, którzy do siebie pasują w każdym tego słowa znaczeniu. Alex siedziała z kolanami objętymi przez jej ręce na fotelu, Louis przytulał Melanie, która chyba popłakiwała. Louisie nie było. Daliśmy sobie do zrozumienia, że to był jednorazowy wyskok na imprezę. Trudno. Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco, aż coś powiem. Jednak moje usta odmawiały posłuszeństwa .
-Harry, powiedz co z nią. Jak się czuję? - zapytała lekko łzawiąc Melanie. Spojrzałem na nią i zsunąłem się po ścianie dając upór emocją. Płakałem jak dziecko. Jak on mógł skrzywdzić moją siostrę?! Moja Rosalie?! Moją małą biedną Ross?! Jak on śmiał?! Po chwili poczułem, jak ktoś próbuję mnie przytulić. Poczułem jak małe zgrabne rączki mnie do siebie przyciągają. Spojrzałem do góry. Alex. To była Alex. Dziewczyna widziała dobrze co jest grane. Wtuliłem się w nią i płakałem jak małe dziecko, które nie dostało lizaka. Płakałem. Najnormalniej w świecie. Chwilę potrwało zanim doprowadziłem się do porządku. Wszyscy siedzieli w milczeniu. Nikt się nie odzywał. Każdy o czymś myślał. Miałem już dość tego wszystkiego. Najpierw śmierć rodziców, po której chyba nadal nie mogę się pozbierać. Udaję szczęśliwego, bo przed śmiercią mamie zebrało się na jakieś smutne gadki, i powiedziała że "Jeżeli umrę, pamiętaj opiekuj się Rosalie, to twoja młodsza siostra. Nigdy jej tu nie było, bo.. Bo .. To nie jest takie łatwe, Harry. Kocham Cię i pamiętaj nie smuć się kiedy mnie tu zabraknie. Korzystaj z życia, synku" .
 -Ross, zasnęła. Przed nią na prawdę ciężkie dni. Chce się wyprowadzić. Załatwiłem jej domek na przedmieściach Londynu. Chciała odpocząć od tego całego syfu. Wyjedzie za tydzień. - zdołałem powiedzieć w stronę przyjaciół.
-Jak to wyjeżdża? Przecież ona tak nie może.. Nie może teraz nas opuścić! - płakała Melanie. Louis próbował ją jakoś uspokoić , ale nie działało.
-Mam nadzieję, że ona wróci do nas. -powiedział smutno Niall, który od dziwo nic nie jadł. Nawet się nie odzywał. Nie wiem co z nim. Postanowiłem z nim pogadać jak to wszystko się uspokoi. -Tak w ogóle gdzie jest Zayn? - spytał Louis. Spojrzałem na niego z pełną nienawiścią w oczach. -Spokojnie Harry, po prostu się martwię. Nie widziałem go od tej.. Tej nieszczęsnej kłótni. - powiedział.
 -Pamiętaj że to nadal jest jedna piąta nas. One Direction. To nasz przyjaciel, Harry. - dokończył. A ja normalnie nie wiedziałem co mam zrobić.
-Taki przyjaciel, że zdradził moją siostrę?! Myślałem, że jesteś po mojej stronie! Myślałem, że jesteśmy kumplami! Nie znałem Cię Louis od tej strony! Zawiodłem się na tobie! Jak możesz kurwa. Jak kurwa możesz!  -krzyknąłem w jego stronie. Nie wierzyłem co on powiedział! Poszedłem do pokoju Ross i ... i tego dupka. Mam nadzieję, że nie jest właśnie tam. Wszedłem i zobaczyłem ją na środku wielkiego łoża. Płakała. Bez jakiegokolwiek zastanowienia podszedłem do do niej i przytuliłem..
 -Ross, nie płacz proszę. -powiedziałem a dziewczyna mocniej się we mnie wtuliła. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. 23.49 .
 -Malutka , połóż się spać. Jutro wszystko się jakoś ułoży. Będzie lepiej. Zobaczysz. - pocałowałem ją w głowę. Dziewczyna zaczęła głośno oddychać. Spojrzałem w jej stronę. Trzymała się za brzuch. No wprost zajebiście. Od operacji minął już miesiąc , rany powinny się już zrosnąć. Kazałem jej się położyć i głęboko oddychać. Odsunąłem jej bluzkę do góry i zobaczyłem czerwoną plamę wokół jej rany. To była czerwona maź. Krew. Nie ma na co czekać. Wybiegłem z pokoju na dół i krzyknąłem w ich stronę , że Ross krwawi i żeby dzwonili po pogotowie. Kiedy Melanie zobaczyła moją twarz zerwała się z uścisku Lou i pognała w stronę pokoju Rosalie. Lou pobiegł za nią. Tak samo zrobiłem ja. Znajomy doktor był już w drodze. Harkthut zawsze przyjeżdżał do domów, kiedy coś się działo. Tak też było w tym przypadku. Był niemal po 15 minutach. Ross nadal krwawiła. Doktor kazał wyjść nam z pokoju. Czekaliśmy przed drzwiami. Przez niego , przez tego sukinsyna moja siostra cierpi. Nie wytrzymam już tego. Wpadłem do pokoju gościnnego. Leżał na łóżku. Nie czekałem na nic zacząłem się z nim bić. Nie wiedział o co chodzi. Nie bronił się nawet. Okładałem go całymi siłami. Poczułem jak ktoś próbuje mnie od niego odciągnąć. Nie poddawałem sę tak szybko. Musiał zapłacić za to co zrobił. Nie przestawałem go bić.
 -Harry do cholery przestań! -krzyczała Alex. Spojrzałem na nią. Płakała. Dałem spokój. Wstałem z podłogi i powiedziałem w stronę zakrwawionego Malika. -Nie podaruję Ci tego nigdy. - przez zęby wycisnąłem do niego. Kiedy miałem zamiar wychodzić z pokoju Alex wpadła w moje ramiona. Płakała. Przytuliłem ją i razem z nią wtulona we mnie poszedłem na korytarz. Czekaliśmy jeszcze z pięć minut. To znaczy czekałem tylko ja, Alex, Melanie, Louis Niall, Abi i Dann. Liam siedział z Zayn'em. Lekarz wyszedł z pomieszczenia, gdzie znajdowała się Ross. -I jak z nią?- spytałem na wejściu. -Będzie dobrze. To stres. Za dużo przeszła. Proszę nie dawać jej powodów do stresu. Niech się nie przemęcza. Najlepiej jakby przez tydzień została w łóżku. Zaszyłem na nowo ranę. Powinno być już dobrze. Jak coś to dzwońcie. - powiedział przyjaźnie w naszą stronę. Nie czekałem na zbędzie komentarze. Wszedłem do środka. Leżała blada, jak papier. Po jej polikach spływały łzy. -Harry. Nie rób mu krzywdy. - powiedziała w moją stronę.
-A on mógł? - zapytałem podchodząc do niej i siadając na krzesełku, które stało koło łóżka.
 -Harry. Prosze. - powiedziała znowu. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, kiedy Liam wszedł do pokoju. Spojrzał na nas.
-Ross... - zaczął niepewnie.
- Zayn.. To znaczy wiesz... Zayn chciałby się dowiedzieć jak się czujesz. - powiedział w końcu. No normalnie nie wytrzymam.
-Sam nie może tu przyjść i się dowiedzieć? Tylko ma ciebie jak posyłkę? - we mnie aż wrzało ze złości.
-Hazz.. Proszę. -powiedziała znowu Ross.
-Rozumiem. Nie masz jeszcze ochoty. Okej. powiem mu.. - powiedział niezrozumiale Liam i wyszedł.
-Hazz. Proszę. Przytul mnie. - powiedziała niemal szepcąc. Łzy same cisły mi się do oczu. Uroiłem parę i wtuliłem w siebie dziewczynę. Objęła mnie rękami.
- Dziękuję Harry. - powiedziała jeszcze i zasnęła.
*Dzień wyjazdu Ross do domu na przedmieściach Londynu. *
-Ross, proszę dzwoń na bieżąco. Informuj nas co i jak. - powiedział w stronę dziewczyny Niall. Mam złe przeczucia co do tego. Każdy ją jeszcze przytulił. Ja wziąłem jej walizki i wpakowałem do samochodu. Wziąłem Ross za rękę i prowadziłem w stronę samochodu. Kiedy dziewczyna wsiadła cos podusiło mnie, aby spojrzeć w stronę okna od pokoju gościnnego. Tak jak się spodziewałem stał w nich Zayn ze smutną miną. Ale co to mnie obchodziło, Zranił moją siostrę. Nie zapomnę mu tego. Odwiozłem Ross do tego domku. Kiedy miałem już pewność, że dziewczyna sobie ze wszystkim poradzi opuściłem domek i wróciłem do domu.
*Ross*
Od kiedy Hazza pojechał mój telefon cały czas dzwonił. I zawsze kiedy na niego spojrzałam na wyświetlaczu widniał napis "Zayn<3" . Nie odbierałam, ale ten telefon wcale nie miał zamiaru przestać dzwonić. W końcu się wkurzyłam i odebrałam. Zapadła cisza.
-Ross.. - wypowiedział moje imię. Usłyszałam ten sam głos, który budził mnie co rano. Lecz teraz był przepełniony smutkiem, i jakby żalem.
-Zayn, proszę nie dzwoń do mnie. - wypowiedziałam słowa z wielkim trudem. Poczułam, jak po policzkach zaczynają płynąc łzy.
-Ross proszę. - powiedział.- Daj mi pięć minut. Otwórz drzwi i daj mi pięć minut. Nie pragnę nic więcej. Tylko daj mi pięć minut. - powiedział a mnie zamurowało. Stał pod drzwiami? Ale jak on.. Jak mnie znalazł? O tym domku wiedział tylko Hazza i Mel.
-Ross, jesteś tam? - spytał znowu.
-Jestem.- odpowiedziałam cicho. Otworzyć mu czy nie? Nadal boli mnie to co zrobił. Ale nadal gdzieś w głębi serca go kochałam. Nie mogłam pozwolić na to, aby odszedł. Nie mogłam. Pomimo tego, jak bardzo cierpiałam.
-Proszę pięć minut. - powiedział także szeptem. Dość długo myślałam nad tym czy mu otworzyć. Stałam jak kołem przy drzwiach i trzymałam ręką na klamce. Po głowie chodziły mi pytania "Otworzyć czy nie?" Odważyłam się nacisnęłam klamkę i pozwoliłam by wszedł do środka. Na dworze strasznie wiało i była niezła burza, której jak zwykle się bałam. Nasze spojrzenia się spotkały. Zobaczyłem w jego oczach smutek i tęsknotę. W moich było podobnie. Dochodził do tego jeszcze gorzki żal .
-Ross. chciałem.. Chciałem Cię przeprosić. - chciałam mu przerwać ale nie pozwolił mi.- Poczekaj. Wiem, że te przeprosiny nic nie dają, ale uwierz. Nie chciałem tego. Nie chciałem. Byłem pijany. Ona to wykorzystała. Na prawdę tego żałuję. - po poliku leciały gorzkie łzy. Po moich jak i jego.
 -Przeprosiny to tylko mała rzecz, którą mogę dla ciebie zrobić. Ale powiedz mi co mam poczynić, abyś mi wybaczyła? Powiedz co, zrobię wszystko! obiecuję. - jego głos się łamał, a z moich ust nie mógł wydobyć się żaden odgłos.
- Proszę Rosalie odezwij się. - prosił. Patrzyłam w jego czarne oczy i stwierdziłam, że tęsknię. Cholerni tęsknię. Tęsknie za jego pocałunkami. Za jego głosem, który mogłam usłyszeć jak tylko otworzyłam rano powieki. Tęskniłam za jego uściskami, za które w tej chwili mogłabym dać wszystko. Przede wszystkim tęskniłam za nim. Tak za nim.
 -Zayn, nie wiem czy mogę Ci wybaczyć. Co jeżeli sytuacja się powtórzy? Nie chcę znowu cierpieć. Nie chcę. Tęsknie za tobą. Cholernie tęsknie. Ale się, że .. że jeszcze raz mnie zdradzisz. Zrozum mnie. Wcale nie jest mi łatwo. - powiedziałam. Chciałam teraz wpaść w jego ramionach i zatonąć w przyjemnym pocałunku. Ale nie mogłam. Coś mi odmawiało. mówiło "Ross on Cię skrzywdził. Pamiętaj o tym . Skrzywdził" i nagle ten głos cichł. A drugi się odzywał "Ross, on żałuję swoich błędów.On Cię kocha" .
-Wiem, że zrobiłem źle, na prawdę żałuję. Wybacz mi. Proszę.. - błagał mnie.
 -Zayn, proszę Cię. Daj mi to przemyśleć. To co nam się zdarzyło. To do poukładania w głowie mam. Daj mi czas, Zayn. - powiedziałam. Skinął głową. Odwrócił się i szedł spokojnie w stronę drzwi.
-Zaczekam tyle ile będzie trzeba. Kocham Cię. - powiedział. Już wychodził, ale coś we mnie pękło. Nie wytrzymałam. Podbiegłam do niego i wtuliłam się w jego plecy. Były tak samo gorące jak podczas naszego pierwszego razu. Tak samo wygodne. Tak samo kochane. Obrócił się do mnie i mocno przytulił. Staliśmy tak wtuleni w siebie. Nic ani nikt nie był w stanie nam przeszkodzić. Nikt ani nic nie było w stanie nas rozerwać, rozłączyć. Nikt ani nic. Zdałam sobie sprawę z tego, że on żałuję. Żałuję tego co zrobił. Po prostu żałuję.
 -Kocham Cię. Proszę nie rób tak więcej. - powiedziałam i dałam upust łzą, które spływały jak strumień po moich polikach.
-Ja ciebie tez kocham, Ross. Nigdy więcej nie dam Cie skrzywdzić. - powiedział.
- Nigdy . Spojrzałam w jego oczy. Były tak samo magiczne jak wtedy, kiedy się budziłam. Tak samo.
 -Wybaczysz mi to? - zapytał z nadzieją w oczach.
-Zayn, wiesz jak trudno będzie mi o tym zapomnieć. Spróbuję ale nie obiecuję. Zayn kocham Cię, ale to nie znaczy, że .. No wiesz.. Zapomnę o tym tak od razu. Musisz dać mi czas. - powiedziałam .
 -Ross. Czy ja no wiesz.. Mogę.. Czy ja mogę Cię pocałować.? - spytał z nadzieją w głosie jak i oczach. Brakowało mi jego ust. Brakowało mi jego. Chwyciłam jego głowę w ręce i złożyłam na jego ustach pocałunek. To nie był taki sam pocałunek jak wtedy. Czegoś mi zabrakło. Albo czegoś było za dużo. Za dużo było w nim strachu. Oderwałam się od niego. Nadal przed oczami miałam scen, kiedy on i Perrie....Znowu łzy dały o sobie w siwe znaki.
 -Dziękuję Rosalie. A teraz połóż się, bo słyszałem że nie za dobrze było z tobą. Pamiętaj, że się o ciebie martwię. Cała noc spędzę na myśleniu o tobie, zresztą jak zawsze. Kocham Cię. I proszę wybacz mi to, co zrobiłem. - pocałował mnie jeszcze przelotnie w usta i wyszedł. ____________________________________________
Rozdział dedykowany "Karry XoXo" , która pierwsza skomentowała poprzedni rozdział. Bardzo dziękujemy za komentarze. Postanowiłyśmy z Edwards, że będziemy pisali rozdziały na zmianę. Raz ona raz ja. Mam nadzieje, że polubicie nasze opowiadanie jeszcze bardziej. <3 Mam dla Was niestety niezbyt ciekawą informację. Nie będzie mnie aż do rozpoczęcie roku szkolnego. Jadę do babci, na wieś, gdzie nie ma zasięgu a co dopiero mówić, o internecie. Jeżeli poprosicie Edwards, to może będzie dla Was pisać zamiast mnie przez ten czas, kiedy mnie nie będzie. Ten rozdział jest poprawiany przez naszą Edwards. U mnie było parę błędów, dlatego ona go sprawdziła <3  Patrycja. Komentarz = Szacunek dla Autora <3  

7 komentarzy:

  1. no po Prosze ,jpr genialny niesamowity ...
    Prosze , błagam Edwards pisz ile możesz pisz!!! nie moge się doczekać next'a Awwwww i już widze tą scenkę z Zayn'nem i Rosalie MRRRR ♥♥
    Pozdrawiam obydwie x.x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz;) I na pewno Edwards (mam taką nadzieję;D ) zostanie u nas na dłużej <3

      Usuń
  2. Wow xD Dostałam dedyk xD :)) Dziękuję !! :D
    Edwards, słoneczko ty moje (xD) pisz rozdziały, prooooszęę!, BŁAGAM NOO.. :)
    Patrycja udanego wyjazdu na wieś, mała! :))
    Jeszcze nie napisałam o rozdziale, hmm.. dużo, dużo łez. ;/ mam nadzieję, że jak będę czytać następne rozdziały na moich ustach zagości WIEEELKI BANAN! xd :)) Paa kiciusie ! Powodzenia, we wszystkim ogólnie :) !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak odstałaś dedyk, bo pierwsza skomentowałaś poprzedni rozdział<3 Dzięki;) Twoje komentarzyki naprawdę pomagają <3 I Edwards na pewno zostanie u nas na długo <3 Mamy taką nadzieję;))

      Usuń
  3. Szczerze? To płakałam jak to czytałam xd wiem glupia jestem :) ale jak czytam to wyczuwam te emocje strach zal i wgl. Kocham Was <3 Ada

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Świetnie piszesz!! Pozdrawiam <3 Zapraszam na mojego bloga ( http://adventure-alice-from-1d.blogspot.com/ ) na którym pojawił się już prolog i bohaterowie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebisty rozdział mam nadzieję, że ona mu do końca wybaczy :)
    ~Klaudia~

    OdpowiedzUsuń