sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 25

- Cieszę się, że już wszystko w porządku. I oczywiście gratulacje dla przyszłych rodziców- dodał Payne.
-Ja też.. Nawet nie wiesz jak bardzo. - dodałam. Po chwili przyszedł Niall z jedzonkiem. Zjadłam wszystko co mi dał, a mało tego nie było.
~*~
Oczami Ross
Leżałam w szpitalnym łóżku i myślałam. Nie o nikim innym jak o Zayn'ie. Kochałam go i to było już pewne. Co do Niall'a.. To był błąd, że pozwoliłam akcji zajść tak daleko. Kocham go, to fakt, ale bardziej jak brata, przyjaciela. Swoją drogą.. Ciekawe co z Harry'm..?  Teraz to już na prawdę przesadził. Przecież mogło mi się coś stać! A przede wszystkim mojemu dziecku.. Przepraszam.. Dzieciom.. Mogło się coś stać moim dzieciom. Był wieczór. Chwyciłam za telefon i już miałam wysyłać wiadomość do Zayn'a.. Ale przecież on nie ma telefonu.. Zabrali mu.. Chce mu pomóc.. Chcę mieć przy sobie tego Malika, którego poznałam na początku.. Kochanego.. Przytulającego mnie co wieczór.. Całującego na "dzień dobry"... I tak też miało być.. Zdecydowałam zadzwonić do "Liam". Pierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci syg..
-Hej. - powiedział pierwszy.
-Cześć. Liam... Wiem, że jestem nienormalna.. ale..-nie dokończyłam.
-.. co z Harrym? - dokończył za mnie.. Wiedział o mnie wszystko. Znał mnie wzdłuż i wszerz...
-Tak. - powiedziałam cicho..
-Ross.. Wiesz, że on chciał zabić twoje dziecko.. Dzieci..- powiedział lekko załamany.
-Tak.. Ale to mój brat.. Liam, proszę.. - powiedziałam błagalnie.
-No, dobrze..  Powiem.. - powiedział chwile potem.
-Słucham.
-No więc. Jak przyjechaliśmy  od Ciebie ze szpitala.. Zaczął się awanturować  i o mało co nie zebrałem.. Ale jakoś sobie poradziłem.. Jest bardzo zdenerwowany tym, że to dzieci Malika no a nie Niall'a.  Teraz aktualnie śpi u siebie...- powiedział.. Trochę mi ulżyło po wieści, że Hazza teraz śpi.. No, ale..
-Liam, a co z Niall'em? - zapytałam w końcu.
-Niall. No z nim to okej.. - powiedział jakby .. tak zestresowany?
-Liam...- wiedziałam, że kłamie. W telefonie nikt się nie odzywał.
-Liam.. Proszę powiedz mi.. - powiedziałam błagalnie.
-To wszystko go przytłacza... Wiesz, jak to jest.. Kiedy jedna połowa serca jest szczęśliwa .. - zaciął się..- jest szczęśliwa z innym..   Jesteś tam? Halo? - zapytał.. Długo się nie odzywałam... No tak.. czego ja mogłam się spodziewać.. Przecież go zraniłam..
-Tak.. Tak jestem. Liam.. Chcę wrócić do domu. Proszę.. - powiedziałam a łzy zaczęły lecieć po moich polikach.. - Chcę się przytulić do Zayna.. Chcę Go zobaczyć.
-Ross... Proszę Cię.. Dacie radę .. To tylko kilka miesięcy.. Przecież wiesz, że to dla jego i waszego dobra. Wytrzymasz.. - powiedział.
-Przyjedziecie jutro?  - zapytałam.
-Tak, jasne.. Zobaczymy się około 12.00 . Trzymaj się. -odezwał się.
-Do zobaczenia. - rozłączyłam się.. Po skończonej rozmowie z Payn'em,   zaczęłam robić się senna. Po chwili poczułam, jak moje powieki stają się coraz bardziej cięższe.. I cięższe.. Po woli je zamknęłam.. Zasnęłam.
~*~                      
Oczami Zayn'a
Kiedy dowiedziałem się o tym, że Niall ma dziecko.. Dziecko z MOJĄ !!! Rosalie... Trafił we mnie szlag. Normalnie roznosiło mnie.. Chciałem sobie wyjść na jakiegoś małego papieroska.. No ale .. Ale siedzę w tym "DdŚlzPCN", co oznacza "Dom dla świrniętych ludzi z podwyższonym ciśnieniem nerwowym" (edit. w sumie nie wiem co to takiego te ciśnienie nerwowe, no ale okej. Czytaj dalej<3) . Kiedy później okazało się, że to moje dziecko .. W dodatku DZIECI! Ogarnęła mnie taka radość, jak jeszcze nigdy. Teraz już wiem na pewno, że Musze się z tego gówna wyleczyć. Nie będę ćpał.. Obiecuję, że się POSTARAM, ale nie wiem czy rzucę palenie papierosów.. Chyba, że sytuacja będzie tego wymagała.. No i oczywiście moje dzieci, dla których chce jak najlepiej... Odkąd dowiedziałem się o tym, że zostanę ojcem chętniej chodziłem na terapię, do psychologów.. A szczególnej jednej.. Taka starsza pani, max. 50 lat. Miła, uprzejma.. I co najważniejsze można było jej zaufać.. Można było do niej iść nawet w ciągu nocy, jeżeli się tego chciało... Zawsze pomogła.. A co daje jej największy plus, to to, że umie wysłuchać.  Harry. Tak z nim to mam sobie do pogadania.. Nie dojż, że chciał zabić moje dzieci! To jeszcze pobił Rosalie. To już przeszło wszelkie granice.. Nakopię mu do tej jego zasranej dupy, w której najwidoczniej się po przewracało.! No kurde, jak można zabijać nie swoje dzieci?! Najpierw  zabił dziecko jednej fanki, która się z nim przespała, bo ON nalegał.. Później bliźniaki kolejnej.. Później jeszcze coś było.. A teraz jeszcze moje! Ja tego tak nie zostawię.. Właśnie szedłem do mojej ulubionej Pani Marsell .. Później jak zawsze, kolacja , kolejna rozmowa z "ohydna" z wyglądu i w środku dwudziestoletnią "Prostytutką" , bo serio tak wyglądała, Panią Hever, następnie pokój i głębokie rozmyślanie o mojej przyszłości..Zostały jeszcze 3 miesiące.. Dam rade.. Dam. obiecałem to sobie..Oraz Rosalie.. Mojej Ross.
~*~
Oczami Rosalie
Dzień wyjścia Malika z kliniki, w którym się leczył ...
To już 7 miesiąc.. Moje brzdące rosną jak na drożdżach.. Zresztą nie tylko one, bo i ja jem jak Horan po głodówce.. Serio wpierdzielam co pięć minut.. No ale w końcu jestem matką dwóch, nie tylko jednego dzieciaczka.. Moje kochane dzieciaczki.. A co do nich.. A bardziej do ich ojca. To.. Wychodzi dzisiaj! Tak to już dzisiaj! Wychodzi!!  Jestem taka szczęśliwa, że nie mogę za siebie.. Po obiedzie mieliśmy zjawić się w klinice, aby Go odebrać.. Razem , to znaczy Liam stwierdził, że pojadę po niego ja, Liam oraz Niall. Lou postanowił zostać z Harrym, który normalnie ze złości fruwał. Nie rozumiałam jego złości, przecież nie miał prawa odbierać mi moich dzieci, a on przez ten czas, kiedy Zayn był na leczeniu odzywał się do mnie jak już na prawdę musiał i to jeszcze sam z tego powodu, jak coś odpowiedziałam nie po jego myśli rozpętywał wojnę. I wtedy się zaczynało.. Kłótnia nie miała końca, dopóki, któryś z chłopaków go nie uspokoił, a na prawdę duzo to czasu zajmowało. Nawet zdarzyło mu się mnie jeszcze raz uderzyć. Tak też było dwa dni temu, uderzył mnie i pewnie był upadła, gdyby nie Niall, który zdażłył podbiec. Miałam niezłego siniaka pod okiem.. Na ręce.. Nodze też, jak mnie kopnął, "przez przypadek", kiedy wykrzyknęłam, że nie usunę dzieci. Może on po prostu bał się, że nie poradzę sobie sama z dziećmi, kiedy oni wyrusza na podbój świata w trasę? Nie wiem.. Zayn obiecał mi, ze będzie mi pomagał na każdym kroku... Wierzę mu.. Niall.. Postanowiliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi FOREVER! Swoją drogą.. Kręci się koło niego taka.. Anabell. Swoją drogą.. Jest dość ładna.. Ma długie włosy.. No, ale sami się przekonacie.. Zdążyłam ją poznać.. Całkiem przypadkiem.. Kiedy byłam w galerii na zakupach, bo w te moje ciuchy to chyba tylko jakaś na prawdę chudziutka nastolatka by weszła.. Musiałam kupić sobie jakieś wygodniejsze ciuchy w których zmieścimy się we trójkę.. Właśnie szykowaliśmy się (ja i moje dzieci) po "odbiór" ich tatusia.  Postanowiłam ubrać się luźno . Ubrałam niebieski w białe kropy kombinezon ciążowy, który dostałam od Danielle. Właśnie schodziłam na dół, kiedy zatrzymał mnie .. Harry. Na początku przestraszyłam się, ale później zmierzyłam go wzrokiem.
-Ross.. Ross czy my możemy porozmawiać? - zapytał lekko .. przestraszony?
-Jeżeli znów nie zaczniesz się awanturować to tak, ale ostrzegam Cię, że jeżeli znów zaczniesz namawiać mnie do "sprzedania" moich dzieci , to od razu mówię, że nie ma takiej opcji. - powiedziałam szybko.
-Nie, nie o to chodzi.. Chociaż w pewnym sensie tak. To co? Dasz mi chociaż pięć minut? - zapytał z nadzieją.. Co jemu się stało? Przez 6 miesięcy krzyczał wręcz wrzeszczał na mnie a teraz co?!
-Pięć minut. - powiedziałam i zeszłam na dół do kuchni. Na dole w salonie siedzieli chłopacy, więc jakby co to mam "ochronę". Usiadłam wygodnie na niskim krześle, chłopacy specjalnie mi go tu przynieśli, bo wyobrażacie siedzieć sobie na wysokim "barowym" krześle w ciąży? 1 nie wygodnie. 2 nawet nie ma mowy, że tam wejdę. Usiadłam i czekałam na to co powie Harry. Szczerze? Zaskoczył mnie. A najbardziej jego zachowanie.
-Ross. Chciałbym Cię najpierw przeprosić. Przeprosić za to, że Cię biłem. Że masz .  podszedł do mnie i dotknął moich siniaków. Syknęłam z bólu. - przepraszam, za to, że ci zrobiłem krzywdę Rosalie. -on.. On płakał?-  Nie chciałem zabić twoich dzieci. Twoich i tych dziewcząt, ale bałem się, że sobie nie poradzę. że ty sobie nie poradzisz. nie poradzisz sobie z dzieckiem a co dopiero z dwójką... - cały czas milczałam i wsłuchiwałam się w jego słowa. - Teraz zdałem sobie sprawę, że popełniłem błąd, wielki.  wręcz ogromny błąd , tym że chciałem skrzywdzić ciebie, zabierając ci pociechy. Nadal jestem bardzo zaskoczony, że będziesz miała dzieci.. Ale to twoje życie.. Chcem Ci pomóc w wychowywaniu dzieci. Jak nie będziesz miała wiesz.. Siły czy Zayn pójdzie na zakupy i zostaniesz sama.. To możesz na mnie liczyć. Przepraszam Ross. Mogę Cię przytulić? Proszę.. - ostatnie zdania mówił już płacząc.. Wstałam i wpadłam w ramiona mojego brata.  Wiem, że nie chciał. Nie taki był..
-Wybaczam Ci Hazz. - szeptałam także płacząc. W oddali zobaczyłam chłopaków przyglądających się całej sytuacji z uśmiechami na twarzy. - Rodzice byliby z Ciebie dumni, Harry. Byliby dumni. - powiedziałam i jak tylko mogłam, wtuliłam się w chłopaka. Nasze "tulenie" przerwał Liam.
-Wiecie.. Cieszymy się, że już jest wszystko okej, ale .. ktoś na Ciebie czeka w salonie Rosalie. -uśmiechali się wszyscy bardzo tajemniczo.. O co im chodzi? Spojrzałam na nich i powoli powędrowałam do salonu, gdzie ujrzałam..
-Zayn! - krzyknęłam i powoli podbiegłam ze względu na dzieci, do mojego chłopaka. Uwiesiłam mu się na szyi i przytuliłam do niego.
-Ross.. Tak strasznie tęskniłem.. - wyszeptał wprost do moich ust.. Podobało mi się to.
-Pocałuj mnie... - wyszeptałam. Zrobił to. Złożył na moich ustach delikatny, ale pełen pożądania pocałunek. Nie widzieliśmy się aż sześć miesięcy. Sześć miesięcy. Aż. Tak. Długo. Swoje ręce położył na moim brzuchu. Spodobało mi się to. Przez pocałunki uśmiechnęłam się. Zayn  prychnął. (edit. no wiecie .. zaśmiał się tak lekko;D )
-To moje dzieci.. Moje dzieci.. Znasz już płeć? - zapytał i uśmiechnął się . Jak ja dawno nie widziałam jego uśmiechu.. Tak na żywo...
-Tak. Chciałam znać.. No wiesz.. Ciekawość mnie zżerała. - zaśmiałam się.
-Powiesz mi? Tak na uszko? - uniósł brwi. Znowu wykrzywiłam swoje usta ku górze.
-Jasne.Ja ty powiesz mi czy.. No wiesz.. - zacinałam się. Znowu się zaśmiał.
-Nie biorę już amfetaminy. Z paleniem .. No cóż.. Wytrzymałem bez papierosa sześć miesięcy.. Ale nie dałem rady.. Musiałem dzisiaj zapalić. Przepraszam Ross. Znowu Cię zawiodłem.. Wiem. Przepraszam.. - powiedział łamiącym się głosem. Przytuliłam go.
-Zayn.. Obiecuję, że Cię kiedyś zadźgam widelcem, wiesz? - zaśmiałam się na co chłopak musnął moje usta.
-Też Cię kocham.. - powiedział. Udaliśmy się do pokoju, który aktualnie był zamieszkiwany przeze mnie.
-Larry! - krzyknęłam w poszukiwaniu mojego.. Naszego szczeniaka, który już chyba nim nie był.. Hihihi..
-Larry? Kto to jest? - zapytał zdziwiony Malik. Zaczęłam się chichrać jak nienormalna..Patrzył się na mnie jak na idiotkę.
-La... hahah. Laa.. hahah.. Larry to mój.. To znaczy nasz piesek.. No coś ty.. zapomniałeś o Larrym? No wiesz co ? - zdołałam się uspokoić i udałam obrażoną. Obróciłam się tyłem do niego. PO chwilim poczułam jego usta na mojej szyi. Zrobiło mi się go szkoda..
-Zayn. Wiem, że brakuje Ci tego.. Ale ja jestem w ciąży, więc nie mogę tak normalnie iść z Tobą do łóżka.. - posmutniałam nagle.. Zaśmiał się.
-Kocie.. Powinienem Ci podziękować, za to, że w ogóle ze mną jesteś .. po tym wszystkim co Ci zrobiłem.. No właśnie! Gdzie jest ten gnój?! Gdzie jest ten dupek co Cię bił? - zaczął nerwowo krzyczeć i chodzić po pokoju.. Nagle coś przykuło jego uwagę.. Podszedł szybkim krokiem w moją stronę. Chwycił mnie za rękę. Obejrzał ją i wyszedł. Wbiegłam za nim. Krzycząc i wołając o pomoc. Zanim jednak przylecieli z dołu chłopacy Zayn wparował do pokoju Harry'ego i zaczął by go okładać gdyby nie ja.. Szybkim krokiem weszłam pomiędzy niego a Hazzę. Stanęłam przodem do Zayna, kiedy ten już unosił rękę. Prawie by mnie walnął, ale w czas zorientował się, że to ja.
-On nie chciał. To był przypadek. To ja na niego wpadłam. Zayn. Uspokój się. - powiedziałam.
-Nie Rosalie. To ja.. To ja Cię uderzyłem. - wyminął mnie. Posłałam wrogie spojrzenie, które oznaczało "Jeżeli to zrobisz.. " Nie uderzył go. Nie uderzył.
-Dlaczego jej to zrobiłeś? - zapytał wkurzony Malik. Harry nie wiedział co zrobić. Co powiedzieć.
- Zayn.. On nie panował nad emocjami.. Dzisiaj sobie wszystko wyjaśniliśmy.. Wy chyba tez powinniście. - powiedziałam błagalnie patrząc w stronę chłopaków. Chwilę się zastanawiali, jednak to Harry zrobił pierwszy krok. Wyciągnął do niego rękę. Ten popatrzył na nią, potem na mnie i uścisnął ją. Wtedy ogarnęła mnie radość. Dwie najważniejsze osoby w moim życiu znowu są pogodzone. Chłopaki chwile jeszcze rozmawiali, kiedy ja poczułam w brzuchu lekkie kopnięcia. Te lekkie kopnięcia przemieniały się w mocne uderzenia. Usiadłam z bólu.
-Ej.. One się tam odzywają. No chodźcie, nie gryza. - zaśmiałam się. Za chwile pięć potężnych rąk trzymało mój brzuch. Na ich twarzach widniały uśmiechy.
-No Zayn.. Gratuluję Ci tych małych bachorków.. - zaśmiał się Louis. Zmierzyłam go wzrokiem i po chwili przenieśliśmy się do "naszego" (czyt. mojego i Zayna) pokoju.  Chłopacy pilnie nad czymś dyskutowali. Jednak ze względu na duże przemęczenie, duże emocje i późną godzinę zasnęłam.
_______________________________
Ejjj !!  Dodaję rozdział.. Ale.. Ale czemu nie komentujecie?! ja nie wiem czy mam dalej to pisać.. Czy ktoś to w ogóle czyta..? Chcę mieć co najmniej 5 komentarzy!!!  bo Wam mówię ;D  Tak się męczę.. Trudno złapać wenę.. Jeszcze piszę to po imprezie urodzinowej mojego młodszego brata.. Więc czy same mi się zamykają.. Ale.. Mam dla Was smutną wiadomość.. Edwards wyjechała do Londynu, więc nie będzie pisała rozdziałów. Ja napiszę trzy następne.. Pojawią się one w przyszłym tygodniu... I na prawdę zacznijcie komentować , bo jak nie będzie 5 KOMENTARZY to nie ma rozdziału.. Mimo, tego iż mam już na niego wizję.. ;D  nie ma 5 komentarzy nie ma rozdziału.. <3  więc proszę spinajcie "pośladeczki" i bierzcie się do roboty.. <3 Kocham Was.. Do następnego! Patrycja xx.

7 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest taki awwwwwwww, gdy go czytałam to uśmiechałam jak głupia do monitora :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwawawwaw pożeram wzrokiem tego bloga xD a i <33333333 szantaż nieźle :)..../Oli:D

    OdpowiedzUsuń
  3. <33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333 xD

    OdpowiedzUsuń
  4. kocham uwelbiam ... wspaniały rodział .jak możesz pozdrów Edwards i przy okazji pozdrowienia dla cb ... nie mogę sie kolejnego rozdziału doczekać

    OdpowiedzUsuń