On i ja pośród wielkiej polany. Razem. .
_______
*Oczami Zayn'a *
Obudziłem się z uśmiechem na buzi. Na samą myśl o wczorajszym wydarzeniu mam motylki w brzuchu. Czuję się niesamowicie. Ubrany w jasną bluzkę z napisem "Fuck You" i ciemne kremowe spodnie zszedłem na dół do kuchni z zamiarem przekąszenia czegoś dobrego.
Wszedłem do jasnej przestronnej kuchni. Na środku stała wysepka, na przeciwko była wbudowana w szafę lodówka. Podszedłem do niej z promiennym uśmiechem, który nie schodził z mojej twarzy i otworzyłem ją. Stałem dość długo zastanawiając się co wybrać do zjedzenia na śniadanie. W końcu zdecydowałem się na zwykłe kanapki z szynką i sałatą. Ktoś pomyśli : Przecież jesteś mężczyzną, faceci nie jedzą jak panienki sałatki. Ale co tam, ja lubię. I dla zdrowia też dobrze to zrobi, bo od pewnego okresu nie ma czasu na normalne jedzenie. Zawsze tylko jakieś fastfood'y na mieście. Uszykowałem kanapki i spojrzałem kątem oka na dość duży czarny zegar, który wskazywał godzinę 9.13 . Kurcze to już ta godzina.? Zjadłem to co miałem i wsadziłem talerz do zmywarki. Szykowałem się do wyjścia ale na nieszczęście zatrzymał mnie czyiś głos dochodzący zza moich pleców. Obróciłem lekko głowę i ujrzałem pozostałą czwórkę mieszkańców. ( Liam, Louis, Niall no i Harry). Stali i gapili się na mnie jak na jakiś posąg w muzeum.
-No, co? - odezwałem się wreszcie.
-Wychodzisz gdzieś i nawet nas nie poinformujesz? - zapytał z żalem w głosie Liam. Był chyba trochę zdenerwowany, no ale czemu? Przecież nikomu się nic nie stanie, jak wyjdę sobie .. Do Ross. I znowu na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-No i z czego się śmiejesz? - zapytał Harry.
-Wychodzę do szpitala. Odwiedzę Rosalie. Przy okazji dowiem się co z nią od doktora. - odpowiedziałem.
-A.. A! Do Ross? Mówisz? - zapytał Niall.
-Tak? Coś w tym dziwnego? - zapytałem. i spojrzałem na twarze chłopaków. Po cichu śmiali się pod nosem.
-Nie, ależ skąd. -odpowiedział Louis.
-Dobra, powiem wprost. Łączy Cię z nią coś? - zapytał lekko podenerwowany Harry.
-Może tak, może nie. Co Was to obchodzi? - zapytałem lekko wkurzony. Co to przesłuchanie jakieś czy coś?
-To moja siostra? - zapytał, a raczej stwierdził.
-No, ale chyba nie sądzisz, że coś jej się stanie przy..
-Właśnie tak sądzę. - odpowiedział Harry.
-Przesadziłeś. Będę się z nią spotykał czy się Ci podoba czy nie! :Po za tym ona też tego chce! Jeżeli ona powie, że nie chce to nie będę interweniował. Rozumiesz? Chce! - krzyknąłem już nieźle wkurzony na Loczka.
-Okej, okej. Chciałem tylko sprawdzić czy się w niej zabujałeś, no ale widząc po twojej wypowiedzi Louis stwierdź fakty. - odpowiedział z bananem na twarzy. Debil.
-On się w niej zabujał! - krzyknął rozradowany Louis i przybił piątkę z resztą. Popatrzyłem na nich z politowaniem i wyszedłem z domu. Wsiadłem do mojego Audi R8 i odjechałem w kierunku szpitala, w którym leżała Rosalie. Po drodze kupiłem piękne kwiaty. "Piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny" ~ pomyślałem.Wjechałem na parking i zaparkowałem na wolnym miejscu. Usłyszałem jakieś śmiechy i obróciłem się za siebie. ujrzałem paczkę dziewczyn , które patrzały się na mnie jakbym popełnił jakąś zbrodnię.
-Zayn Malik? - spytała jedna.
-Tak? - odpowiedziałem niepewnie.
-Będziesz miał kłopoty, jeżeli nie zostawisz Ross w spokoju. Jak będziesz w związku z naszą przywódczynią Katerie Parker to będzie wszystko okej. Zapomnimy o sprawie. - powiedziała blondyna. -Lepiej to przemyśl. - dodała potem i odeszły wszystkie. Katerine Parker. Katerine Parker! A to ta! Prześladowała mnie w klubie. Chciała, żebym ją przeleciał czy coś z nami było, ale ja się nie zgodziłem, byłem wtedy jeszcze z Perri. Dziewczyna na wieść , że między nami nic nie będzie mocno się wkurzyła i po prostu wybiegła z tego klubu. Później dostawałem na swoje konto wiele gróźb, ale po zgłoszeniu tego Paulowi i menadżerowi sprawa ucichła, aż do teraz.
Co ona ode mnie chce?! Nie może zrozumieć, że mi się nie podoba. ? Nie dość, że ma pełno makijażu na tym jej "ryjku" to jeszcze kręci się koło każdego chłopaka z myślą, że jest najlepsza i najpiękniejsza. Co?! Chyba żart. ona nawet w 1 procencie nie jest ładna. i serio mówię prawdę. Daje "dupy" na prawo i lewo i myśli , że jest fajna. i niech one zostawią lepiej Ross. Bo źle się to dla nich skończy.
Szedłem spokojnie po korytarzu doszedłem do sali, w której leżała Rosalie, albo miała leżeć, bo jej tam nie było! Zacząłem panikować. Gdzie ona jest? Podbiegłem do recepcji.
-Gdzie leży Rosalie Smith? - zapytałem kobiety, która siedziała za biurkiem i pisała coś tym swoim komputerku.
-Gdzie leży do cholery Rosalie Smith? - powtórzyłem znowu podenerwowany. Kobieta wyjrzała zza swoich okularów i spojrzała na mnie.
-A pan jest..-nie dane było jej dokończyć.
-Zayn Malik. Jestem .. Jestem jej chłopakiem. - dokończyłem już z większą pewnością, iż nim jestem. W końcu chyba jesteśmy razem.. Co nie?
-Leży w sali 69, została rano przewieziona na oddział obserwacji. - powiedziała niewzruszona.
Ruszłem w kierunku sali "69" . Swoją droga fajny numerek sobie panienka wybrała. (w sensie, że Ross) Wszedłem do sali, gdzie leżała Rosalie. Zobaczyłem, że dziewczyna jeszcze słodko spała. Spojrzałem na łóżko obok, gdzie także spała dziewczyna. Miała blond włosy. i czasami uśmiechała się przez sen. Postanowiłem, ze wstawię kwiaty do wody. Nalewając wodę do wazony, nieznana dziewczyna obudziła się.
-Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić. Jestem Zayn. - powiedziałem. A dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
-Nie obudziłeś mnie. Alex jestem. - odpowiedziała dziewczyna. Uśmiechnąłem się . Wstawiłem kwiaty do wody i postawiłem na szafce, koło łóżka Ross. Dziewczyna przyglądała mi się z zaciekawieniem. Jakby odkrywała jaki ruch teraz chcę wykonać. Pocałowałem w głowę Rosalie i podszedłem do Alex.
-Możesz powiedzieć Ross, że tu byłem? - zapytałem.
-Jasne.
-Dzięki. Potrzebujesz czegoś? - zapytałem.
-Nie dzięki. ym.. Zayn.. Mogę Cię o coś prosić? - zapytała dziewczyna a ja pokiwałem twierdząco głową.
-Jestem waszą fanką. Mogę prosić Cię o autograf ? - uśmiechnąłem się i podpisałem kartkę, która już trzymała dziewczyna. w ręce. Kiedy podpisywałem dziewczynie kartkę, ona mówiła.
-Wiesz, Rosalie dużo mi o sobie opowiadała. Ale powiedziała też dużo o tobie. Powiedziała mi, że się zakochała, ale nie wie, czy będzie umiała się w tej sytuacji odnaleźć. Boi się, że ją zranisz a ona nie będzie umiała ci ulec i ci wybaczy. Nie starć tej szansy, Zayn. Ona Cię kocha. - powiedziała dziewczyna. Dużo dało mi to do myślenia. Pogadałem jeszcze chwilkę z dziewczyną, a ona obiecała, że przekaże Ross, że tu byłem i przyjadę później z chłopakami. Na wieść, że mam przyjechać tu z chłopakami Alex zaświeciły się iskierki w jej niebieskich , jak już zauważyłem oczach. ja nie byłem z tego powodu zbytnio zadowolony, gdyż chciałbym spędzić z Ross więcej czasu sam. No, ale cóż. Wyszedłem z sali i kierowałem się do mojego samochodu. Wsiadłem i ruszyłem do domu. Kiedy byłem już nie daleko usłyszałem, dzwonek przychodzącego sms'a. Wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni moich spodni i odczytałem.
"Nie bądź zły, że spałam. Wcześnie rano byłam na okropnych badaniach. Byłam wykończona. Love u. piękne kwiaty<3 Ross" odczytałem sms'a i uśmiechnąłem się do siebie. Szybko odpisałem i zauważyłem, że jestem już w domu. odstawiłem samochód do garażu. odwiesiłem kluczyki na haczyk i powędrowałem do siebie. Napotkałem na drodze Hazzę.
-I jak Ross? - zapytał z ciekawością.
-Wszystko okej. Była rano na badaniach i jest ok. Na pewno się nie nudzi. Koło niej leży dziewczyna w jej wieku, Alex. Jest okej.- odpowiedziałem.
-Aha. - dodał od siebie. Ja poszedłem do siebie myśląc o całym moim życiu. Co się może zmienić? Czy na pewno na dobre? Na pewno! Jestem tego przekonany. Myślałem jeszcze chwilkę o tych dziewczynach , które spotkałem przed szpitalem. Może to one pobiły Ross? Z zazdrości? Musze o tym pogadać z Melanie. Ona na pewno coś wie. Powędrowałem do pokoju jej. Zapukałem do jej drzwi. i cofnąłem się, gdy usłyszałem "Louis ubieraj się! To na pewno któryś z chłopaków". Zaśmiałem się w duszy. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem szybko sms'a do Louisa. "Nie przeszkadzajcie sobie kociaki! <3 Zayn" . I zszedłem na dół. Usiadłem na kanapie i włączyłem Tv. Jak zwykle nic nie było. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
______________
Ta da.. Ale co wy, nie komentujecie... Jest mi przykro... Strasznie przykro. Ja tu się męczę z napisaniem jakiegokolwiek rozdziału na bloga, byle by jak najszybciej był tutaj, a wy nawet nie komentujecie. Wchodzi Was tu tak dużo, że normalnie jak widzę , że odwiedziło mnie tutaj
1630 osób jestem taka szczęśliwa, że nawet nie zdajecie sobie sprawy, a komentuje mi tu zaledwie 3, 4.. No proszę! Wiem, Musze posunąć się do takiego czynu, ale jestem zmuszona. JEŻELI POD TYM ROZDZIAŁEM NIE BĘDZIE MINIMUM 5, 6 KOMENTARZY NIE MA ROZDZIAŁU, A JUŻ NA WAS CZEKA.!Przepraszam. /Patty;*
Czego potrzeba do szczęścia? Rodziny, przyjaciół, domu. Niestety Rosalie Smith umierają rodzice a dziadkowie nie mogą jej wychowywać. Dziewczynę przed domem dziecka ratuje przystojny zielonooki chłopak który okazuje się być bratem sieroty. Zabiera ją do swojego domu gdzie dziewczyna poznaje jego przyjaciół. Jak potoczą się dalsze losy Ross? Czy wśród przyjaciół znajdzie wsparcie? Odnajdzie miłość? Wszystkiego dowiecie się czytając.
Super rodzial i z niecierpliwością czekam na next'a. :):-D
OdpowiedzUsuńSuper zajebisty czekam na next :-) jak tam mijają wakacje
OdpowiedzUsuńCzadowy rozdział chcę więcej :D
OdpowiedzUsuńboski rozdział :D wstawiaj szybko następny :P
OdpowiedzUsuńakcja się rozwija :) kocham twojego bloga. Nie trzymaj nas w niepewności. Wstawiaj nowy rozdział
OdpowiedzUsuńjest 5 :D wstawiaj rozdział
OdpowiedzUsuń