Dziękuję to są moje najlepsze "po urodziny" na świecie ♥" i wysłałam.
Brzuch dawał o sobie siwe znaki więc odłożyłam już telefon i położyłam
się spać.
*Oczami Zayna*
Wstałem z bolącą
głową. No tak, nie ma to jak niezły kac. Obróciłem głowę w stronę gdzie
powinna no właśnie powinna spać Ross. Nie było jej. Spojrzałem na zegar
wiszący na ścianie naprzeciw łóżka. 15.35 . Nie dziwię się jej dlaczego
już nie spała. Pomimo mocnego bólu głowy udało mi się zejść na dół. Do
człopałem się do kuchni. Wszyscy już byli. Siedzieli wokół wysepki i coś
pożerali.
-Cześć. - odezwałem się. Podszedłem do Ross, i
przytuliłem ją. Nie wiem dlaczego, miałem taką nagłą ochotę na wtulenie
się w nią. W jej pięknie pachnące włosy. Spojrzałem do góry w jej
niebieskie jak ocean oczy. Są piękne nie ma co.
-Kocham Cię. -
odezwałem się. Za plecami usłyszałem ciche śmiechy. Obróciłem głowę do
tyłu i spiorunowałem ich wzrokiem. Tak dla zabawy. Tak na prawdę nie
wiedziałem o co im chodziło, ale spodziewam się, że o to że powiedziałem
"Kocham Cię" pierwszy raz w stronę Ross w ich towarzystwie.
-No
ja Ciebie też. Siadaj do stołu zaraz przyniosę Ci kanapeczki. -
uśmiechnęła się. Podeszłą do blatu i wzięła talerz i mi go podała.
-A ty nie jesz? -zapytałem, bo ta stała oparta o blat i patrzała w okno. Spojrzała na mnie.
-Jadłam.
Jesteśmy już z chłopakami po obiedzie. Niestety nie zostało dla ciebie
.. - przerwała i spojrzała z wielkim uśmiechem na Niall'a. No tak
trzymaj wiecznego głodomora w domu. Przesrane. - Więc zrobiłam Ci
kanapeczki. - zaśmiała się.
-Dobra, dobra. - odpowiedziałem i
wziąłem jedną kanapkę z żółtym serem i pomidorem do ręki i ugryzłem
jeden kawałek. - Mamy w domu coś na ból głowy? - zapytałem, bo moja
makówka dawała o sobie znać.
- Widzę, że Ty też masz kaca stary. -
odezwał się Harry. Spojrzałem na niego. Był mocno nieogarnięty. No ale
przecież to Styles. On zawsze jest nie ogarnięty. Haha.
-No tak
jakby. - odpowiedziałem i wysiliłem się na mały uśmiech. - A ty jak się
czujesz Rosalie? - znów na nią spojrzałem. Patrzyła w okno. Co ona tam
widzi? nie odzywała się.
-Ross. - powtórzyłem. Dopiero po jakimś czasie się "odblokowała". Była dzisiaj strasznie nieobecna.
-Tak? - spojrzała badawczo w nasza stronę.
-Pytał jak się czujesz? - powiedział w jej stronę Lou.
-Ah,tak.
Dobrze. Okej. Wszystko okej. - powiedziała tak jakoś dziwacznie. -
Wiecie, co pójdę się położyć. Troszkę źle się czuję. - powiedziała. Aż
chciało mi się z niej śmiać. Najpierw powiedziała, że czuję się dobrze a
teraz że źle. No, nic. Odprowadziłem ją wzrokiem do kuchennych drzwi i
powróciłem do chłopaków. Siedzieli nie odzywając się do siebie. A im co?
-A wy co? Siedzicie jak trusie i nie odzywacie się? Co jest
Ross? Taka jakaś nieobecna jest dzisiaj. Pokłóciliście się czy co? -
zadawałem pytania.
-Możesz zadawać pojedyńcze pytania? Będzie nam lepiej na nie odpowiadać. - zaśmiał się Niall.
-Dobra dobra. Co jest Ross? - zapytałem znowu.
-Nie wiem. Nic nie mówiła. Jak się obudziłem siedziała na blacie i gapiła się w okno. - powiedział Hazza.
-No a z kolei jak ja wszedłem to robiła kanapki i była jakaś zamyślona. - powiedział Niall.
- No taka była jakaś nieobecna. - dodał Liam. Rozejrzałem się i nigdzie nie ujrzałem Alex.
-Ej, gdzie Alex? - powiedziałem.
-Nie wiem. W pokoju jej nie ma. - powiedział Harry. Skąd on to wiedział. Dobra, nie wnikam. Zaśmiałem się lekko.
- Chłopaki widzieliście Mel? Nigdzie jej nie ma. - powiedział Lou.
-Nie ja jej nie widziełem. - powiedział Niall a Harry z Liam'em skinęli głowami, że oni też nie .
-Dobra, pójdę jej poszukać. - powiedział i poszedł na górę.
-Ja
też pójdę zobaczyć co z Ross. - powiedziałem. Skończyłem jeść mój
posiłek . Podniosłem swoje cztery literki do góry i włożyłem brudny
talerz do zmywarki. Powędrowałem do naszego pokoju. Zanim wszedłem
usłyszałem zza drzwi cichy płacz. Płacz Rosalie. Bez zastanowienie
wszedłem do środka. Leżała skulona na łóżku. Jak mnie zobaczyła zaczęła
wycierać cieknące łzy po polikach w rękaw od jakiejś bluzy. Próbowała
się uśmiechać , ale jej to nie wychodziło. Podszedłem do niej. Usiadłem
na brzegu łóżka.
-Ross powiesz mi co się dzieje? - zapytałem z
troską. Martwiłem się o nią. Była dla mnie wszystkim co mam. Nie liczyły
się żadne pieniądze, których miałem całkiem sporo. Nie liczyły się
sportowe samochody stojące w garażu. Liczyła się Ona. Ross. I nikt inny.
Kocham ją i nie zamierzam przestać. Chcę mieć z nią wspaniałe
dzieciaki, które będą biegały wesołe po naszym wspólnym ogrodzie. Chcę
się z nią zestarzeć i umrzeć z nią wtuloną w moją pierś.
-Nic się nie dzieje Zayn. - powiedziała jeszcze cicho łkając.
-Jak
nic się nie dzieje, jak ja widzę, że płaczesz. Ross nie płacz.-
powiedziałem. Przez dłuższy czas się nie odzywała. Jakby nad czymś
myślała. Nagle podniosła się do postawy siedzącej i wtuliła się we mnie.
Wziąłem ją na kolana i mocniej przyciągnąłem ją do siebie. Nadal
płakała.
-Zayn. Kocham Cię. Nie chcę Cię stracić. Błagam nie
opuszczaj mnie. - zastanawiałem się o czym ona gada. Ja miałbym ją
zostawić?
-Nigdy w życiu Cię nie zostawię. Jesteś całym moim światem. Nie stracisz mnie. Nigdy. -powiedziałem jej wprost do ucha.
-Nigdy. - powtórzyła. Poczułem, że przestała płakać. Uniosłem jej podbródek do góry, tak aby mogła spojrzeć mi w oczy.
-A teraz powiedz mi co się stało. - powiedziałem patrząc wjej niebieskie oczęta.
-Bo.. - zacięła się.
-Bo?
-Tęsknię
za rodzicami. - powiedziała. Ujrzałem, że w jej oczach znów zbierają
się łzy. Otarłem ręką jej oczy mokre od słonych jak morze łez i
pocałowałem ją, tak aby poczuła, że ma jeszcze mnie. Kiedy znów poczułem
jej malinowe usta nie mogłem się powstrzymać. To było za silne. To mnie
przeważało. Chciałem żeby była tylko moja. Tylko i wyłącznie moja.
Chciałbym poczuć , że nikt mi jej nie zabierze. A tego obawiam się
najbardziej. Przełożyłem ją tak aby leżała na plecach. Objąłem ręką i
dalej całowałem. Zacząłem dotykać jej brzucha lekko podsuwając jej
bluzę, którą miała na sobie. Chciałem poznać każdy zakamarek jej ciała.
Czułem się niesamowicie gładząc jej delikatną jak piórko skórę. Kiedy
dojechałem do miejsca, które mnie nie zapokoiło. Przestałem ją całować i
spojrzałem na miejsce, które przed chwilką dotknąłem. Bandaże. No tak,
operacja była niedawno. Dopiero teraz przypomniałem sobie o powadze
sprawy. Spojrzałem na nią. Zerkała na mnie pytająco.
-Rosalie,
wiem, że ta rozmowa nie będzie dla Ciebie może za lekka, ale chciałbym
się dowiedzieć, kto Ci to zrobił. -W tym momencie dziewczyna oderwała
ode mnie swój wzrok.
-Ross, musisz mi powiedzieć. Jutro mamy
sprawić się na komendzie z Melanie. - powiedziałem całkiem poważnie.
Spojrzała na mnie. Chwilkę czekałem aż z jej ust wypłynie jakiekolwiek
słowo. Ale udało się wreszcie.
-To "Gadga Rose" - powiedziała.
Chwilkę myślałem na tym co powiedziała Ross. Doszłem do wniosku, że to
te laski, które stały przed budynkiem szpitala, kiedy mnie zaczepiały.
No tak. Ta grupka woziła się u nas w szkole. Myślały, że są takie super
fajne. Od nas z sqool z chłopaków chyba nikt tak nie myślał. No oprócz
tym głąbów co ulegiwały ich spojrzeniom. To puste lale. Tak się
wkurzyłem, że nie wytrzymałem i zrzuciłem stojący obok wazon. Roztłukł
się na malusieńkie kawałeczki kalecząc moją nogę. No tak, zajebiście.
Jeszcze tego mi brakowało. Poczułem jak w moje plecy wtula się ciepła
osóbka. Ross. Obróciłem się i ją obiąłem.
-Nie denerwuj się proszę. - wyszeptała.
-Zaraz to posprzątam. - powiedziałem równo cicho jak ona.
-Najpierw
przyniosę plasterek. - powiedziała uśmiechając się do mnie. Ona dobrze
wiedziała jak poprawić mi humor. Wychodziła z pokoju , ale
niespodziewanie obróciła się i spytała.
-Może być w żyrafki? - zaśmiałem się.
-A nie ma już tym z małpkami? - teraz to ona wybuchła śmiechem.
-Poszukam.
- zaśmiała się i już jej nie było. Posprzątałem stłuczone szkło. Do
pokoju weszła Ross. Trzymała w ręku plastry z małpkami. Na widok tych
plastrów zaśmiałem się.
-Jednak były. Przyniosłam Ci w małpki. -
powiedziała radośnie. Lubiłem jak się uśmiechała. Kochałem to. Opatrzyła
mi nogę. i usiadła na moich kolanach. Pocałowała mnie i uśmiechnęła
się.
-Może się przejdziemy hm.? - zapytała z entuzjazem. Kiwnąłem
głową, że się zgadzam i jeszcze raz skradłem jej pocałunek. Ubraliśmy
się i zeszliśmy na dół. Mieliśmy już wyjść, ale zatrzymał nas Liam.
-Idziecie gdzieś? - spytał.
-Nie
widać ? - spytałem. Ross spojrzała na mnie piorunując mnie wzrokiem.
Przestraszyłem się normalnie. (to był sarkazm;D czyli nie prawda) .
-Idziemy na spacer- odpowiedziała.
-Aha. To miłego spaceru życzę. - powiedział i poszedł do salonu. Wyszliśmy. Spacerowaliśmy tak i trafiliśmy do parku.
*Zayn*
Idziemy
razem przez park. Trzymamy się za ręce. Oddycham dzięki niej, bo jest
dla mnie tlenem. Upajam się jej zapachem bez końca, ponieważ nie znam
granic. Jest dla mnie wszystkim,świat by mógł się zawalić.Do końca mych
dni, i byłbym wtedy szczęśiwy. Wystarczy spojrzeć w twe oczy i zanurzyć
się na dłużej. Widzieć tylko tą jedyną myśleć o niej jak o cudzie.
Odrzucić świat złudzeń, życie to nie iluzja. Chociaż czasem sam nie
wiem czy ta myśl jest słuszna. Gdy patrzyłem na ten uśmiech i ciężko
było uwierzyć, że to życie a nie sen a na prawdzie mi zależy. Ciągle
czuje jej zapach co unosi się w powietrzu. To co dajesz mi płynie w
mojej krwi. Wszystkie szare dni zmieniasz właśnie ty. W moim życiu
chwile te zapisane gdzieś nielegalne jest kochać tak jak ja kocham
Ciebie. Moment w którym ty patrzysz w oczy mi. W moim sercu tkwi nie
przerwany rytm, który jest wrogiem łez i daje szczęście mi . W śród
miliona chwil kocham właśnie tą. Niezniszczalny most , który biegnie
wprost . Ten beztroski los. Wielkich marzeń stos, który dziś daje mi
możliwość spełnienia ich . Gdy patrzę w twoje oczy czuję klimat, nie
wytrzymuję tępa. Znów strzelam do nieba. Chcę mieć tutaj Ciebie, bo
jesteś taka piękna. Tak się patrzysz na mnie, że chyba to i ty wiesz.
Słodki pocałunek nie ma końca, znów zatapiam się w twoich ustach. Dzięki
tobie dziś, chce tak ciągle iść. No bo ty, nadajesz życiu cel, do
którego dziś, nieustannie chcę dążyć z Tobą.
*Narrator*
Ross
czuła się niesamowicie idąc koło Zayna. Czuła, że to właśnie on. On
zostanie z nią do końca ich dni. Kiedy chodzili tak razem trzymając się
za ręce w tym samym momencie Melanie i Louis snuli plany na przyszłość.
-Lou mówiłam Ci już że nie chcę mieć aż 6 dzieci.! - mówiła już poddenerwowana Melanie.
-Ale dlaczego nie?! No wytłumacz mi! Dlaczego nie 6?! - Louis zdenerwowany chodził w tą i we w tą po pokoju.
-Louis..
Kochanie.. usiądź pogadajmy.. - mówiła spokojnie Mel. Lou usiadł koło
niej. Popatrzył w jej roześmiane oczy i pomyślał *Jakie ja mam
szczęście* .
TERAZ WSZYSTKIE DZIECI IDĄ SPAĆ ZOSTAJĄ TYLKO SZALONE DIRECTIONERKI <3 Zaczęli się całować . Pocałunki nie miały końca. Louis
delikatnie gładził jej rozgrzane ciało. Rozbierał z niej wszystkie
części jej dzisiejszej garderoby. Dziewczynie najwyraźniej się to
podobało, bo i Louis pozbywał się swoich ubrań. Ich pocałunki była tak
zachłanne, że ich ciała były rozgrzane do granic możliwości. Louis
schodził swoimi pocałunkami coraz niżej. Melanie oddychała coraz
głębiej. W końcu Louis pozbył się bielizny dziewczyny. Melanie pozbyła
się bokserek Lou. Spojrzał na nią ze znakiem zapytania na twarzy.
Dziewczyna w odpowiedzi pocałowała go. Ten leciutka w nią wszedł.
Dziewczyna bała się swojego pierwszego razu. Nigdy przecież tego nie
robiła. Na początku było trudno, ale później poszło jak z płatka.
Wykończeni zabawą zasnęli w swoich objęciach.
*Chłopaki*
Oglądaliśmy sobie ciekawy horror w telewizji, ale te krzyki nie dawały nam spokojnie obejrzeć go do końca. - opowiadał Harry.
-Tam
musi być ostro. - skomentował Niall. Zaśmiali się. Uznali , że nie ma
sensu dalej oglądać filmu, bo i tak z niego nic nie wiedzą. Udali się do
pobliskiego klubu. Tam zaczęli tańczyć i bawić się na całego. Pili
drinki, śmiali się i wygłupiali. W końcu koło ich stolika pojawiły się
"fajne dupki", jak nazwał to Niall z Harrym. Zaczęli z nimi flirtować i
zapraszać do tańca. Liam zakolegował się z Daniell, jak się okazało była
ona tancerką. Trochę starszą niż on, ale dla niego to nie miało
żadnego problemu. Wpadła mu w oko. Niall natomiast wirował na parkiecie z
niejaką Abigail Niall Mores , dziewczyną pracująca w Starsburcks Coffee
( nie wiem czy dobrze to napisała ;D ). Była o rok młodsza niż ona. Ale
było widać, że wpadli sobie w oko, tak jak Liam i Dann. Harry popijał
drinki z Lousie Masemork. Brunetka chodziła do szkoły i żyła z
rodzicami. Była normalną 16-nastolatką z marzeniami. Chłopaki zajęli się
swoimi koleżankami i bawili się do białego rana.
*U Zayna i Ross*
-Zayn,
proszę wracajmy już do domu. Patrz tylko która godzina. - namawiała
chłopaka Ross. Po paru próbach proszenia Zayn w końcu uległ namową i
ruszyli do domu. Po drodze urządzili sobie małe wyścigi. Oczywiście
wygrała Ross. Wbiegli do domu. Zatrzymali się , rozebrali i powędrowali
do swojej sypialni. Po drodze usłyszeli rozmowę Lou i Mel. Nie chcieli
im przeszkadzać, więc dalej dążyli do celu, jakim był ich pokój. Po
drodze do niego, nie odbyło się bez jakiś łaskotek i śmiechu.Kiedy
doszli do pokoju, postanowili oboje wejść pod prysznic.
TERAZ WSZYSTKIE DZIECI IDĄ SPAĆ ZOSTAJĄ TYLKO SZALONE DIRECTIONERKI <3 Kiedy gorące
krople oblewały ich ciała czuli się bardzo dobrze. Oboje wiedzieli, że
są dla siebie przeznaczeni. Kochali się. To było widać i czuć.
"Zalatywało od nich miętą" Ich pocałunkom nie było końca. Całowali się
coraz bardziej zachłannie. Coraz bardziej siebie pożądali. Zayn zmysłowo
poznawał jej każde niespotkane dotąd miejsce ciała. Ona leciutko
drapała go po plecach, na co chłopak cichutko pomrukiwał. Zaczął składać
pocałunki na jej piersiach. Czuła się bardzo dobrze. Oboje wiedzieli
czego chcą. Kiedy nadszedł ten czas, kiedy mieli się ze sobą połączyć
Zayn spojrzał pytająco na Ross. Ta w odpowiedzi pocałowała go. Chłopak
leciutko w nią wszedł. Poruszał się zmysłowo. Ross nigdy dotąd nie
doznała takiego uczucia. Mimo, że jeszcze przed chwilką była jeszcze
dziewicą nie spodziewała się takiego obrotu akcji. Poruszali się w dół i
górę. Górę i dół. Zayn doskonale wiedział, że Ross nigdy tego nie
robiła. Starał się być ostrożny. Ale kiedy uznał, że może szybciej
poruszał się szybciej. Raz zwalniał tępo raz przyspieszał. I pomyśleć,
że to był ich wspólny pierwszy raz. Oboje się tego nie spodziewali. No i
jeszcze w kabinie prysznicowej. W końcu doznali tego cudownego momentu.
Oboje doszli w tym samym czasie. Na koniec Zayn ją pocałował. Po
wspólnym prysznicu położyli się do ich wspólnego łóżka .
-To był zdecydowanie mój najlepszy dzień.- powiedział wprost do jej ucha chłopak.
-Mój też. Kocham Cię Zayn. - powiedziała i złożyła na jego ustach słodki pocałunek.
-Ja Ciebie też Ross, ja Ciebie też. - szepnął jej i zaraz oboje odpłynęli do Krainy Morfeusza.
___________________________________
Ta Daaa! Wiem, Wiem.. Długo czekaliście na ten rozdział, ale specjalnie dla Was napisałam kawałek +18. Nie wiem czy będziecie zadowoleni, bo ja to raczej nie umiem pisać takich rzeczy. i jak podoba Wam się?Za wszelkie błędy bardzo przepraszam, ale nie miała internetu i musiałam pisać rozdział w Wordzie. A wiecie jak to jest.. KOMENTUJCIE bardzo Was proszę! Bo to na prawdę jest duża motywacja! Dziękuję Wam za wszelkie nominację i KOMENTUJCIE! Poprawiłam błąd, który podała nam Ama <3 <33 Patrycja.
Czego potrzeba do szczęścia? Rodziny, przyjaciół, domu. Niestety Rosalie Smith umierają rodzice a dziadkowie nie mogą jej wychowywać. Dziewczynę przed domem dziecka ratuje przystojny zielonooki chłopak który okazuje się być bratem sieroty. Zabiera ją do swojego domu gdzie dziewczyna poznaje jego przyjaciół. Jak potoczą się dalsze losy Ross? Czy wśród przyjaciół znajdzie wsparcie? Odnajdzie miłość? Wszystkiego dowiecie się czytając.
nie hejtuje lecz tylko daje własną opinie.
OdpowiedzUsuńjest spoko tylko kiedy piszesz tytuł to nie pisz że ma +18 bo to powinna być niespodzianka . lub je żeli chcesz to napisz ,, a teraz dzieci idą spać coś dla +18 ,, to troszke lepiej . lecz rozdział bardzo fajny i daje +1 :D
Dzięki a uwagę. Na pewno skorzystam. <3 Dzięki za opinię.♥ Patty.
UsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na moim blogu: http://imaginyonialluhoranie.blogspot.com/p/the-versatile-blogger-zostaam.html
OdpowiedzUsuńRozdział super! I te momenty<3 Kochamm! Kochamm! Kochamm! Misia;*
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na http://nictakniecieszyjakusmiechhazzy.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html
OdpowiedzUsuńMega! Pisz kolejny! Czekam z niecierpliwością... <33 Lusia;*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń