* U Louisa i Melanie*
Louis
Obudziłem
się z wielkim bananem na buzi. Na samą myśl o naszym"pierwszym razie"
na twarzy pokazywał się wielki uśmiech. Spojrzałem na obok śpiąca
Melanie i odgarnąłem kosmyk włosów opadających na twarz Mel. Ta lekko
się przesunęła. Uf.. Myślałem, że ją obudziłem. Na szczęście nie.
Mógłbym tak patrzeć na nią wieki. Ona i Ja. No i oczywiście nasza 6
dzieci. Nie wiem dlaczego akurat 6, no ale chciałbym mieć 6. I koniec.!
Urodzi mi 6 dzieci,bez względu an to czy chce czy nie! I nie ma
dyskusji w ogóle ze mną! Ja to jednak jestem debilem, nie ma co..
Popatrzyłem na godzinę , 8.46.. Ja nie wiem czemu tak wcześnie się
budzę. No co, tak już mam. Nic na to nie poradzę. Tak już mam. Patrzyłem
na nią chyba z pół godziny. Słodko wygląda jak śpi. Taki mój mały
aniołek. Ale tylko jak śpi, bo w dzień zamienia się w "diabełka" .
Serio! Mówię Wam! Oo! Budzi się .. Otworzyła najpierw prawe oczko, potem
znów je zamknęła.
-Długo już nie śpisz? - zapytała. Skąd ona wie, że nie śpię? Przecież nawet na mnie nie spojrzała..
-Troszeczkę. Kocham Cię, wiesz? - powiedziałem w jej stronę. Skradłem jej pocałunek.
- Byłeś wczoraj... Niesamowity. - obdarowała mnie słodkim uśmiechem. Zaśmiałem się cicho. Znów ją pocałowałem.
-Jesteś
głodna? - zapytałem ją, kiedy usłyszałem lekkie burczenie u niej w
brzuchu.- dobra głupie pytanie, jasne że tak. Chodź malutka. Idziemy
coś zjeść. - pociągnąłem ją w stronę drzwi.
-Louisss.. - przerwałem, jej nie lubię kiedy mi się sprzeciwia, jeżeli chodzi o jedzenie.
-Nie ma żadnego "ale" idziemy zjeść śniadanie i koniec. - powiedziałem, nawet się do niej nie odwracając.
-Ale Louis. - znowu zaczynała, że nie jest głodna..
-Idziemy
na śniadanie. - obróciłem się do niej, no i wtedy dopiero zobaczyłem,
że ciągnę za sobą dziewczynę, która jest całkiem goła.
-No właśnie to ci próbowałam powiedzieć. - sztucznie się uśmiechnęła i poszła do garderoby się ubrać.
-Poczekam. - powiedziałem raczej do siebie pod nosem. Ja to jednak jestem debilem. Mel wyszła z garderoby ubrana w To
. Razem zeszliśmy na dół. To znaczy ja z wielkimi trudnościami, bo
Melanie szła z przodu a ja z tyłu miałem widok jak zmysłowo kręci swoimi
biodrami. Dogoniłem ją i kiedy wchodziliśmy do kuchni objąłem ją w
pasie. W pomieszczeniu siedzieli już wszyscy. Zkacowani Harry, Liam i
Niall. Zayn gadający Ross czułe słówka, I trzy nieznane mi dotąd
dziewczyny, które siedziały pomiędzy "zkacowanych" .
-Czeeeść. - przeciągnąłem, aż Mel się na mnie krzywo popatrzyła. -No co znów? -zapytałem widząc jej wyraz twarzy.
-Hej. Jestem Daniell. - powiedziała nieco wyższa od Mel dziewczyna z lokami na głowię.
-Cześć.
Mel jestem. A to.. - spojrzała na mnie. - nikt ważny. Taki tam
mieszkaniec tego domu. -dziewczyna zaśmiała się. Udałem obrażonego i
usiadłem do stołu. Spoglądałem na dziewczyny siedzące koło Harrego i
Nialla. Te dziwnie się do mnie uśmiechały. O co im chodzi? /W końcu to
zrobiło się trochę głupie.
-Jestem brudny? - zapytałem po cichu Ross, która siedziała koło mnie.
-Nie.. A co? - zapytała z uśmiechem na twarzy, kolejna no..
-Tamte
laski - Mel zmierzyła mnie wzrokiem. Skąd ona wiedziała co mówię, skoro
gadam do cholery po cichu. - te dziewczyny cały czas się do mnie
uśmiechają. - odpowiedziałem. - A tak w ogóle to ja one się nazywają?
-Ta co siedzi koło Hazzy to Lousie Masemork . Ta co siedzi koło Nailla to Abigail Mores.
-Co tak gadacie? -odezwał się Zayn.
-A nie my.. To tak sobie gadamy.. - powiedziałem trochę zakłopotany.
-O czym? - dociekał .
-A o.. - próbowałem wybrnąć z sytuacji.
-o pogodzie. A ty co podsłuchujesz, co? - zostałem uratowany przez Ross, która ciepło się do mnie uśmiechnęła.
-Nie,
no to już nie mogę wiedzieć, o czym moja laska gada z moim
przyjacielem? -udał urażonego Zayn. Reszta śniadania jakoś minęła. Po z
tym, żę mały szczeniaczek Ross cały czas koło mnie skakał i prosił abym
dał mu coś ze śniadania. Mimo zakazów Ross, udawało mi się coś
"przemycić
" dla .. No właśnie jak on się wabi?
-Ej, a jak się wabi tak właściwie twój szczeniaczek Ross? - spojrzała na mnie z załopotaniem.
-Nie
zastanawiałam się jeszcze nad tym. Nie chcę pochopnie podejmować
decyzji, bo wiesz ten mały szczeniak może cierpieć do końca życia. -
zaśmiała się.
-No tak. "Fajsiuk" był najlepszy. - zaczął się śmiać Zayn.
-Chciałaś psa nazwać "Fajsiuk" ? - zapytał z jakby wyrzutem Harry.
-Nie,
ten młot. - wskazała na Zayna. Ten nie czekając zbyt długo wziął ją w
ramiona i powędrował do góry. Maluszek pobiegł za nimi. Jeszcze przez
jakąś chwilę słychać było sprzeciwy ze strony Ross, ale potem było już
cicho. m
-Co dziś robimy? - zapytała Melanie.
-Nie wiem, co księżniczka chciałby robić. - zapytałem. Ta się nie odezwał ani słowem do mnie.
-No ja nie wiem co nabroiłeś Tomlinson, ale wygląda to bardzo źle. - powiedział Liam tuląc do siebie Danielle.
-No
właśnie się zastanawiam. Jeszcze wczoraj krzyczała moje imię, a dzisiaj
sam nie wiem.. - uśmiechnąłem się w stronę chłopaków. Zrozumiali o co
chodzi, bo każdy z nich po cichu się zaśmiał.
-Nie mam ochoty już
na śniadanie. - powiedziała moja dziewczyna i odeszła od stołu. No teraz
to dopiero nagrabiłem. Brawo Tomlinson.
-No to zajebiście.. Nie ma to jak obrazić się za nie wiadomo co. - powiedziałem.
-Ty lepiej do niej idź. -powiedziała Abigail, tak, chyba Abigail. Siedziała koło Nialla, więc na pewno to była Abigail.
-Tak
chyba masz rację. - powiedziałem. Wstałem i powędrowałem do góry.
Wszedłem do naszego pokoju i zobaczyłem leżącą na łóżku i płaczącą
Melanie. Bez zastanowienia do niej podszedłem i przytuliłem ją kładąc
koło niej.
-Melanie, powiedz mi co zrobiłem źle. - powiedziałem do niej.Ta popatrzała na mnie i wtuliła się bardziej.
-Ty,
nic, ale boję się że Eleanor może mi cię zabrać. Była tu i się o ciebie
pytała. -powiedziała a we mnie zaczęło normalnie wrzeć. Co ona tu
chciała?! Przecież to ona była winna naszemu rozstaniu. To ona
doprowadziła do tego, że mnie zdradziła.! Jak ona ma czelność tu jeszcze
przychodzić? Nasz związek rozpadł się tylko i wyłącznie przez nią! A po
za tym to już jej nie kocham.. Mam przy sobie Melanie, która jest o
10000000000000... razy lepsza, czulsza i bardziej kochana niż ona. Na
każdym kroku Melanie pokazuje jak pomagać, a ona.. ? Cały czas była o
mnie zazdrosna. Nawet o to, że podpisywałem niekiedy autografy fanką,
które nas spotkały. To było żałosne. Co ona jeszcze ode mnie chciała?
Tak nagle po dwóch miesiącach przychodzi i się o mnie wypytuje?
-Przepraszam Cię Melanie. To było ostatni raz kiedy ona tutaj się pojawiła. - powiedziałem tuląc ją i całując w głowę.
-Nie Louie. Ja po prostu się boję, że ona mi Cię odbierze i Cię stracę. Rozumiesz? - nadal łkała w moją koszulkę.
-Nikogo nie będziesz tracić. Kocham tylko Ciebie i tak zostanie na wieki wieków. (amen haha) - powiedziałem.
-Proszę nie płacz. - przytuliłem ją nieco mocniej do siebie.
-Dobrze, ale obiecaj mi , że .. - dokończyłem za nią.
-Nigdy Cię nie zostawię. Obiecuję. - powiedziałem a ona podniosła się i lekko się zaśmiała.
-To
też, ale w zamian za stracony poranek musisz zabrać mnie na takie duże
duże lody z bitą śmietaną i owocami. I i jeszcze .. Na duże zakupy.. i i
.. - tak tak ona to by mogła wymieniać wiekami.
-I na wszystko co sobie życzysz, maleńka. - powiedziałem i pocałowałem ją najczulej jak tylko umiałem.
-Kocham Cię. - powiedziała.
-Ja
ciebie też. To co zbieramy się na te lody? - zapytałem ze śmiechem w
głosie. - Tak ,ale nie zapominaj o tym, że nadal jestem obrażona na
Ciebie za to, co powiedziałeś w kuchni. - wstała i wędrowała do
garderoby, już po raz kolejny w tym dniu. Przebrała się w To
. I była gotowa. Poprawiła sobie jeszcze makijaż, sam nie wiem
dlaczego, bo wyglądała perfekcyjnie jak dla mnie. No ale cóż. Zeszliśmy
na dół i powiedzieliśmy reszcie , ze wychodzimy na "Spotkanie z
galeriami" . Wziąłem swoją kartę kredytową i portfel z kluczykami od
auta i pojechaliśmy w stronę centrum handlowego.
*U Zayna I Ross*
Ross
Wyrywałam się na wszystkie strony , bo Zayn mnie gilgotał. A ja miałam tak duże gilgotki, że śmiałam się jak opętana.
-Zaynn.. haha.. Za.. Za.. Zayn! - śmiałam się i wyrywałam, ale moje zmagania szły na marne.
-No,
co.. ? Musisz jakoś poprawić swój stan z grzechami, dlatego wpadłem na
pomysł aby tak.. Może.. - zaczął mnie całować, wiedziałam o co chodzi i
szczerze? To nie miałam już obaw co do tego. Leżałam pod nim a on
skradał najczulsze pocałunki swoimi miękkimi słodkimi wargami... Szybko
nam to przeszło jak Zayn poczuł na plecach jakiegoś małego stworka. Ni
stąd ni zowąd zjechał po jego plecach prosto na jego głowę. Mięli głowy
koło siebie. Tak słodko to wyglądało, że wzięłam i zrobiłam im zdjęcie.
Kiedy maluch zszedł z Zayna, co było bardzo trudne bo opierał się przy
każdej możliwiej okazji, położyliśmy się a szczeniaczek usiadł mi na
brzuchu. Leżeliśmy sobie i wymyślaliśmy mu imię.
-A może "Fajfus" ? - zapytał Zayn, przez co prawie udusiłam się ze śmiechu.
-Nie to zbyt śmieszne. - zaśmiałam się cicho.
-Jest cały biały, no ale .. - gadał do siebie Malik. Oglądnęłam sobie go dookoła. Hm.. Jest chłopczykiem. Mały biały.
-Wiem!
Sukces! Lucky! to jest genialne imię! - wyskoczyłam. Maluch zaczął
szczekać i skakać po nas. Zaczęliśmy się wspólnie z nim bawić. Po
krótkiej zabawie postanowiliśmy z nim wyjść na spacer. Poszłam do
garderoby się przebrać. Ubrałam to
. Wymalowałam się i zeszliśmy na dół. Weszliśmy do parku i spóściliśmy
Luckiego ze smyczy. Biegał z Zaynem jak szalony. Po jakże długim
spacerze poszliśmy do kawiarni, gdzie spotkaliśmy Perri, byłą Zayna.
Super, normalnie super. Nie miałam ochoty tam dłużej zostawać, więc
powiedziałam, że boli mnie brzuch i wspaniałomyślny Zayn wpadł na
pomysł, aby Perri wpadła do nas na obiad. Szliśmy spacerkiem ja z tyły z
Luckim a Zayn z Pezz z przodu, zachowywali się jakby mnie w ogóle nie
było. Weszliśmy do domu, spóściłam Luckiego ze smyczy i poszłam na górę.
Byłam ostro zdenerwowana. Z tych nagłych nerwów mi się zasnęło.
____________________________________________
Ta daa<3 Wiem beznadziejny, no ale ważne, że coś jest. Komentujcie<3 bo :
KOMENTARZ = SZACUNEK DLA PISARZA <3
Czego potrzeba do szczęścia? Rodziny, przyjaciół, domu. Niestety Rosalie Smith umierają rodzice a dziadkowie nie mogą jej wychowywać. Dziewczynę przed domem dziecka ratuje przystojny zielonooki chłopak który okazuje się być bratem sieroty. Zabiera ją do swojego domu gdzie dziewczyna poznaje jego przyjaciół. Jak potoczą się dalsze losy Ross? Czy wśród przyjaciół znajdzie wsparcie? Odnajdzie miłość? Wszystkiego dowiecie się czytając.
Od razu na samym początku przepraszam za brak komentowania przez taki czas, ale niestety wyjechałam. No ale już wszystkie zaległości nadrobiłam i jestem na bieżąco :D
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to jest świetny :*
Strasznie mi się podoba :D
I wcale nie jest beznadziejny! Nawet nie waż mi się tak mówić!
Czekam już niecierpliwie nn :*
+ zapraszam też do mnie :)
onewayoranother-one-direction.blogspot.com