Oczami Niall'a:
Nie mogłem się skupić na wybieraniu prezentu dla dzieciaków. Cały czas myślałem o nim. Ciekawe co teraz robi, w co jest ubrany. Boże. Jak on zareaguje jak się dowie? Jak zareaguje Modest? Przecież oni na samym początku wyraźnie nam tego zabronili. Powiedzieli, że wiąże się to z karą. Nie mam mam pojęcia o jaką karę im chodziło. Wtedy to mnie nie obchodziło. Rozglądałem się za dziewczynami a nie za chłopcami. Postanowiłem wybrać dwa bardzo podobne do siebie misie. Jeden był pudrowo-różowy a drugi pastelowo-niebieski. Gdyby to były moje dzieci na pewno kupiłbym im te misie.
- Poproszę te dwa- powiedziałem do młodej, na oko dwudziestoletniej kasjerki
Dziewczyna podała cenę a gdy zapłaciłem i planowałem się oddalić zatrzymała mnie.
- Proszę pana... moja siostra jest pana wielką fanką. Mogę pana prosić o autograf dla niej?- zapytała niepewnie
- Nie jestem żadnym panem. Niall. Po prostu Niall- powiedziałem podpisując kartkę papieru
Wychodząc ze sklepu zauważyłem, że w centrum jest zlot Directioners. Postanowiłem tam pójść. Może przynajmniej moim ukochanym fanom będzie dzisiaj miło? Directioners stały w dużym półkolu i śpiewały. Gdy nadszedł moment na moją solówkę wbiegłem do środka i zacząłem śpiewać. Dziewczyny zaczęły płakać, bić brawo i krzyczeć. Było ich około trzystu. Zrobiłem sobie z każdą (!) zdjęcie i dałem każdej (!) autograf. To było męczące. Widziałem jednak, że to sprawia, że są szczęśliwe. Ja nie byłem dzisiaj szczęśliwy. Skierowałem się w stronę studia tatuażu. Miałem koncepcje na tatuaż. Pierwszy. Musiałem to zrobić. Dla siebie. Dla Harry'ego. Pierwszy musiał być wyjątkowy. Przed wejściem do salonu dodałem tweet'a: „Dzisiaj robię sobie tatuaż #Yeahh”. Wszedłem do salonu i przywitałem się z kierownikiem. Zamknął on salon aby żadna fanka się tutaj nie dostała. Usiadłem na fotelu. Jako miejsce na wykonanie ozdoby wybrałem lewą rękę. Tatuażysta powoli i starannie zaczął wykonywać tatuaż. To nie było takie bolesne jak się tego spodziewałem. Po pół godziny na mojej ręce widniał napis „love doesn't choose”. Zrobiłem zdjęcie i dodałem je na twitter'a „Ze specjalną dedykacją dla pewnej osoby”. Po chwili namyślenia postanowiłem zrobić drugi tatuaż. Na klatce piersiowej, tuż pod serem pojawił się napis „Dear Directioner. I love you.”. Ponownie zrobiłem zdjęcie i umieściłem je na profilu. Directioners są bardzo ważne w moim życiu. To dzięki nim zespół przetrwał mimo przegrania Xfactor'a. Popatrzyłem na telefon. Było już późno, wkrótce miały się zacząć urodziny. Wstąpiłem jeszcze do sklepu z ubraniami męskimi gdzie kupiłem koszule. Założyłem ją i szybkim krokiem ruszyłem w stronę domu.
Oczami Harry'ego:
- Nie wiesz co się stało Niall'owi?- zapytałem Liam'a- Od kilku dni dziwnie na mnie patrzy.
- Uhh. Nie wiem- powiedział Daddy
- Nie potrafisz kłamać- krótko skomentowałem
- Wiem. Ale nie mogę ci tego powiedzieć.
- Myślę, że się zakochał. W końcu ten tatuaż...- zacząłem ale Payne mi przerwał
- Jaki tatuaż?!
- Zrobił dzisiaj dwa. „Love doesn't choose” i „Dear Directioner. I love you”. Myślę, że się zakochał
- Tak.. zakochał się- cicho odpowiedział
- Naprawdę? Świetnie! W kim?- zacząłem dopytywać
- Nie wiesz? Nie widzisz tego?
- Nie rozumiem...
- On zakochał się w tobie!- powiedział głośno Liam
We mnie? Nie to niemożliwe. Jak to? Przecież on nie może... Przecież jemu podobała się dziewczyna. Bi? Boże... Modest... Ten tatuaż. Niby to dla mnie?
- Co ty pierdolisz?- podniosłem głos a do domu wszedł Niall
- Cze...- zaczął się witać ale przerwałem mu
- On nie jest pierdolonym gejem!- krzyknąłem wybiegając z domu
Chciałem wsiąść do samochodu i odjechać. Nie ważne gdzie, nie ważne na ile. Zorientowałem się jednak, że nie wziąłem kluczyków a nie miałem zamiaru tam wracać. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Bardzo lubiłem Niall'a. Był moim przyjacielem. Mogłem z nim pogadać, zaufać mu. Zawsze mnie pocieszył, zrozumiał. A teraz ktoś wymyśla historie o tym, że się we mnie zakochał. Zdenerwowany uderzyłem pięścią w maskę samochodu powodując małe wgniecenie. Poczułem ciepło. Ktoś przytulił mnie od tyłu. Directioner- pomyślałem. Nie odepchnąłem tej osoby. Czułem się przy niej tak bezpiecznie.
- Harry...- usłyszałem za sobą cichy szept Niall'a
Nie odpowiedziałem. Wyrwałem się z uścisku obracając się w stronę Horan'a.
- Czy to...- zacząłem
- Tak- powiedział cicho Irlandczyk
W jego oczach widziałem ból. Nie wiedziałem co zrobić. Podszedłem do niego i chwyciłem go za ręce. Byliśmy milimetry od siebie. Przybliżyłem się jeszcze bardziej i lekko go pocałowałem. Szybko przerwałem i przytuliłem się do niego.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem Niall- powiedziałem szeptem
Popatrzył na mnie lekko z góry swoimi dużymi, błękitnymi oczami. Błyszczały. Jego policzki były zaróżowione. Dłonie nadal kurczowo trzymały moje. Bał się, że odejdę. Bał się, że go tutaj zostawię.
- Nie bój się Niall- wyszeptałem- Nie odejdę. Nie ucieknę. Nie zostawię cię. Spróbujemy...
- Dziękuje. Naprawdę- odparł cicho
Wokół nas zaczęli się zbierać ludzie więc bez słowa weszliśmy do domu. Powoli zaczynała się impreza. Wszyscy goście się już zebrali. Obok drzwi wyjściowych stał stolik na którym każdy zostawiał prezenty. Tak jak pozostali położyłem tam te od siebie. Niall zrobił to samo.
Oczami Zayn'a:
Cieszę się, że trasa koncertowa nie uniemożliwiła mi bycia na roczku moich dzieciaków. Chciałbym mieć całą moją trójkę przy sobie cały czas. Niestety nie jest to możliwe. Muszę z nimi pojechać na jakiś urlop. Chociaż tydzień. Może do Hiszpanii? Będziemy tam dwa tygodnie więc nie widzę przeszkód. Muszę o tym porozmawiać z Ross. Usiedliśmy wszyscy przy dużym stole w salonie. Było dość dużo osób. Wszyscy ze sobą rozmawiali tylko dzieciaki milczały.
- Pójdę je położyć spać- powiedziała Ross gdy brzdące zaczęły cicho płakać
Goście powoli zaczęli się rozchodzić. Na dole zostałem tylko ja, Niall i Harry. Na szczęście chłopcy pomogli mi sprzątać. Okazało się, że dzieci dostały masę prezentów. Postanowiłem zostawić je na dole i pójść do Ross. W końcu jutro wylatujemy. Chcę spędzić z nią jak najwięcej czasu. Poszedłem na górę i wszedłem do naszego pokoju. Dzieci już spały a Ross siedziała na łóżku wpatrując się w nasze wspólne zdjęcie. Jedno z pierwszych. Usiadłem koło niej i pocałowałem ją w mokry policzek. Płakała.
- Co się stało kochanie?- zapytałem zmartwiony
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał- odpowiedziała smutno
- Też nie chcę. Chciałbym być przy tobie codziennie
Objąłem dziewczynę ramieniem.
- Chciałbym abyście przylecieli do mnie do Hiszpanii. Na tydzień albo dwa.
- Sama nie wiem..- zaczęła się wymigiwać- A co z dziećmi? Przecież są malutkie.
- Jeśli nie przyjedziecie do Hiszpanii zobaczymy się za jakieś trzy miesiące- podniosłem nieco ton głosu
- Dobrze- powiedziała cicho- Chciałabym... znaleźć pracę
- Dlaczego? Przecież zarabiam wystarczająco dużo. Jeśli chcesz na coś pieniądze...- zacząłem
- Nie jestem twoją żoną. Nie mogę wydawać tyle twoich pieniędzy. Chcę znaleźć pracę i zarabiać na siebie
Czy ja dobrze słyszę? Chyba myśli, że jest dla mnie nie ważna. Przecież to, że nie mamy ślubu wcale nie znaczy, że nie może wydawać moich pieniędzy. Są tak samo moje jak i jej. Mam się zgodzić?
- Więc... mam pomysł jak rozwiązać ten problem- powiedziałem uśmiechając się- Ustalmy więc szczegóły naszego ślubu
Nie mogłem się skupić na wybieraniu prezentu dla dzieciaków. Cały czas myślałem o nim. Ciekawe co teraz robi, w co jest ubrany. Boże. Jak on zareaguje jak się dowie? Jak zareaguje Modest? Przecież oni na samym początku wyraźnie nam tego zabronili. Powiedzieli, że wiąże się to z karą. Nie mam mam pojęcia o jaką karę im chodziło. Wtedy to mnie nie obchodziło. Rozglądałem się za dziewczynami a nie za chłopcami. Postanowiłem wybrać dwa bardzo podobne do siebie misie. Jeden był pudrowo-różowy a drugi pastelowo-niebieski. Gdyby to były moje dzieci na pewno kupiłbym im te misie.
- Poproszę te dwa- powiedziałem do młodej, na oko dwudziestoletniej kasjerki
Dziewczyna podała cenę a gdy zapłaciłem i planowałem się oddalić zatrzymała mnie.
- Proszę pana... moja siostra jest pana wielką fanką. Mogę pana prosić o autograf dla niej?- zapytała niepewnie
- Nie jestem żadnym panem. Niall. Po prostu Niall- powiedziałem podpisując kartkę papieru
Wychodząc ze sklepu zauważyłem, że w centrum jest zlot Directioners. Postanowiłem tam pójść. Może przynajmniej moim ukochanym fanom będzie dzisiaj miło? Directioners stały w dużym półkolu i śpiewały. Gdy nadszedł moment na moją solówkę wbiegłem do środka i zacząłem śpiewać. Dziewczyny zaczęły płakać, bić brawo i krzyczeć. Było ich około trzystu. Zrobiłem sobie z każdą (!) zdjęcie i dałem każdej (!) autograf. To było męczące. Widziałem jednak, że to sprawia, że są szczęśliwe. Ja nie byłem dzisiaj szczęśliwy. Skierowałem się w stronę studia tatuażu. Miałem koncepcje na tatuaż. Pierwszy. Musiałem to zrobić. Dla siebie. Dla Harry'ego. Pierwszy musiał być wyjątkowy. Przed wejściem do salonu dodałem tweet'a: „Dzisiaj robię sobie tatuaż #Yeahh”. Wszedłem do salonu i przywitałem się z kierownikiem. Zamknął on salon aby żadna fanka się tutaj nie dostała. Usiadłem na fotelu. Jako miejsce na wykonanie ozdoby wybrałem lewą rękę. Tatuażysta powoli i starannie zaczął wykonywać tatuaż. To nie było takie bolesne jak się tego spodziewałem. Po pół godziny na mojej ręce widniał napis „love doesn't choose”. Zrobiłem zdjęcie i dodałem je na twitter'a „Ze specjalną dedykacją dla pewnej osoby”. Po chwili namyślenia postanowiłem zrobić drugi tatuaż. Na klatce piersiowej, tuż pod serem pojawił się napis „Dear Directioner. I love you.”. Ponownie zrobiłem zdjęcie i umieściłem je na profilu. Directioners są bardzo ważne w moim życiu. To dzięki nim zespół przetrwał mimo przegrania Xfactor'a. Popatrzyłem na telefon. Było już późno, wkrótce miały się zacząć urodziny. Wstąpiłem jeszcze do sklepu z ubraniami męskimi gdzie kupiłem koszule. Założyłem ją i szybkim krokiem ruszyłem w stronę domu.
Oczami Harry'ego:
- Nie wiesz co się stało Niall'owi?- zapytałem Liam'a- Od kilku dni dziwnie na mnie patrzy.
- Uhh. Nie wiem- powiedział Daddy
- Nie potrafisz kłamać- krótko skomentowałem
- Wiem. Ale nie mogę ci tego powiedzieć.
- Myślę, że się zakochał. W końcu ten tatuaż...- zacząłem ale Payne mi przerwał
- Jaki tatuaż?!
- Zrobił dzisiaj dwa. „Love doesn't choose” i „Dear Directioner. I love you”. Myślę, że się zakochał
- Tak.. zakochał się- cicho odpowiedział
- Naprawdę? Świetnie! W kim?- zacząłem dopytywać
- Nie wiesz? Nie widzisz tego?
- Nie rozumiem...
- On zakochał się w tobie!- powiedział głośno Liam
We mnie? Nie to niemożliwe. Jak to? Przecież on nie może... Przecież jemu podobała się dziewczyna. Bi? Boże... Modest... Ten tatuaż. Niby to dla mnie?
- Co ty pierdolisz?- podniosłem głos a do domu wszedł Niall
- Cze...- zaczął się witać ale przerwałem mu
- On nie jest pierdolonym gejem!- krzyknąłem wybiegając z domu
Chciałem wsiąść do samochodu i odjechać. Nie ważne gdzie, nie ważne na ile. Zorientowałem się jednak, że nie wziąłem kluczyków a nie miałem zamiaru tam wracać. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Bardzo lubiłem Niall'a. Był moim przyjacielem. Mogłem z nim pogadać, zaufać mu. Zawsze mnie pocieszył, zrozumiał. A teraz ktoś wymyśla historie o tym, że się we mnie zakochał. Zdenerwowany uderzyłem pięścią w maskę samochodu powodując małe wgniecenie. Poczułem ciepło. Ktoś przytulił mnie od tyłu. Directioner- pomyślałem. Nie odepchnąłem tej osoby. Czułem się przy niej tak bezpiecznie.
- Harry...- usłyszałem za sobą cichy szept Niall'a
Nie odpowiedziałem. Wyrwałem się z uścisku obracając się w stronę Horan'a.
- Czy to...- zacząłem
- Tak- powiedział cicho Irlandczyk
W jego oczach widziałem ból. Nie wiedziałem co zrobić. Podszedłem do niego i chwyciłem go za ręce. Byliśmy milimetry od siebie. Przybliżyłem się jeszcze bardziej i lekko go pocałowałem. Szybko przerwałem i przytuliłem się do niego.
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem Niall- powiedziałem szeptem
Popatrzył na mnie lekko z góry swoimi dużymi, błękitnymi oczami. Błyszczały. Jego policzki były zaróżowione. Dłonie nadal kurczowo trzymały moje. Bał się, że odejdę. Bał się, że go tutaj zostawię.
- Nie bój się Niall- wyszeptałem- Nie odejdę. Nie ucieknę. Nie zostawię cię. Spróbujemy...
- Dziękuje. Naprawdę- odparł cicho
Wokół nas zaczęli się zbierać ludzie więc bez słowa weszliśmy do domu. Powoli zaczynała się impreza. Wszyscy goście się już zebrali. Obok drzwi wyjściowych stał stolik na którym każdy zostawiał prezenty. Tak jak pozostali położyłem tam te od siebie. Niall zrobił to samo.
Oczami Zayn'a:
Cieszę się, że trasa koncertowa nie uniemożliwiła mi bycia na roczku moich dzieciaków. Chciałbym mieć całą moją trójkę przy sobie cały czas. Niestety nie jest to możliwe. Muszę z nimi pojechać na jakiś urlop. Chociaż tydzień. Może do Hiszpanii? Będziemy tam dwa tygodnie więc nie widzę przeszkód. Muszę o tym porozmawiać z Ross. Usiedliśmy wszyscy przy dużym stole w salonie. Było dość dużo osób. Wszyscy ze sobą rozmawiali tylko dzieciaki milczały.
- Pójdę je położyć spać- powiedziała Ross gdy brzdące zaczęły cicho płakać
Goście powoli zaczęli się rozchodzić. Na dole zostałem tylko ja, Niall i Harry. Na szczęście chłopcy pomogli mi sprzątać. Okazało się, że dzieci dostały masę prezentów. Postanowiłem zostawić je na dole i pójść do Ross. W końcu jutro wylatujemy. Chcę spędzić z nią jak najwięcej czasu. Poszedłem na górę i wszedłem do naszego pokoju. Dzieci już spały a Ross siedziała na łóżku wpatrując się w nasze wspólne zdjęcie. Jedno z pierwszych. Usiadłem koło niej i pocałowałem ją w mokry policzek. Płakała.
- Co się stało kochanie?- zapytałem zmartwiony
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał- odpowiedziała smutno
- Też nie chcę. Chciałbym być przy tobie codziennie
Objąłem dziewczynę ramieniem.
- Chciałbym abyście przylecieli do mnie do Hiszpanii. Na tydzień albo dwa.
- Sama nie wiem..- zaczęła się wymigiwać- A co z dziećmi? Przecież są malutkie.
- Jeśli nie przyjedziecie do Hiszpanii zobaczymy się za jakieś trzy miesiące- podniosłem nieco ton głosu
- Dobrze- powiedziała cicho- Chciałabym... znaleźć pracę
- Dlaczego? Przecież zarabiam wystarczająco dużo. Jeśli chcesz na coś pieniądze...- zacząłem
- Nie jestem twoją żoną. Nie mogę wydawać tyle twoich pieniędzy. Chcę znaleźć pracę i zarabiać na siebie
Czy ja dobrze słyszę? Chyba myśli, że jest dla mnie nie ważna. Przecież to, że nie mamy ślubu wcale nie znaczy, że nie może wydawać moich pieniędzy. Są tak samo moje jak i jej. Mam się zgodzić?
- Więc... mam pomysł jak rozwiązać ten problem- powiedziałem uśmiechając się- Ustalmy więc szczegóły naszego ślubu
- Żartujesz?- zapytała z lekkim
niedowierzaniem
- Mówię jak najbardziej poważnie- powiedziałem całując ją w czoło
Położyliśmy się spać i snuliśmy plany o naszej przyszłości. Wspólnej. Całej naszej czwórki.
Oczami Harry'ego:
Siedzieliśmy obok siebie na łóżku w moim pokoju i tkwiliśmy w ciszy. Po chwili opuściłem głowę na ramię Niall'a. Czułem się przy nim bezpiecznie. Irlandczyk objął mnie ramieniem. Tkwiliśmy tak razem. Jakby zatrzymał się czas. Położyłem się na łóżku a Niall spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem. Pokiwałem twierdząco głową i z lekkim zawahaniem przesunąłem się kawałek robiąc miejsce na łóżku. Chłopak bez zawahania położył się obok mnie i przytulił. Czułem się wspaniale. Chyba zakochuje się w Niall'u.
-------------------------------
Edwards xx
Mam dla was kilka wiadomości. Po pierwsze ZOSTAJE i BĘDĘ PISAĆ. Jednak nie wiem jak często. Po drugie Patrycja zawiesza swoją twórczość na okres kilku miesięcy. Otóż dzisiaj 13 września bliska Patrycji osoba zmarła w wypadku samochodowym. Patrycja jest załamana dlatego też powinnyście zrozumieć jej decyzje. Jeśli ktoś chce mieć mnie w znajomych na fb to proszę linka: https://www.facebook.com/profile.php?id=100002008077998
Wiem, że rozdział krótki ale pisałam go dzisiaj aby dodać cokolwiek. Trzymaj się Patrycja <3 Directioners są z tobą kochanie.
- Mówię jak najbardziej poważnie- powiedziałem całując ją w czoło
Położyliśmy się spać i snuliśmy plany o naszej przyszłości. Wspólnej. Całej naszej czwórki.
Oczami Harry'ego:
Siedzieliśmy obok siebie na łóżku w moim pokoju i tkwiliśmy w ciszy. Po chwili opuściłem głowę na ramię Niall'a. Czułem się przy nim bezpiecznie. Irlandczyk objął mnie ramieniem. Tkwiliśmy tak razem. Jakby zatrzymał się czas. Położyłem się na łóżku a Niall spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem. Pokiwałem twierdząco głową i z lekkim zawahaniem przesunąłem się kawałek robiąc miejsce na łóżku. Chłopak bez zawahania położył się obok mnie i przytulił. Czułem się wspaniale. Chyba zakochuje się w Niall'u.
-------------------------------
Edwards xx
Mam dla was kilka wiadomości. Po pierwsze ZOSTAJE i BĘDĘ PISAĆ. Jednak nie wiem jak często. Po drugie Patrycja zawiesza swoją twórczość na okres kilku miesięcy. Otóż dzisiaj 13 września bliska Patrycji osoba zmarła w wypadku samochodowym. Patrycja jest załamana dlatego też powinnyście zrozumieć jej decyzje. Jeśli ktoś chce mieć mnie w znajomych na fb to proszę linka: https://www.facebook.com/profile.php?id=100002008077998
Wiem, że rozdział krótki ale pisałam go dzisiaj aby dodać cokolwiek. Trzymaj się Patrycja <3 Directioners są z tobą kochanie.
<3 Boże wspaniałe aż się trochę popłakałam ; } Jaram się bo zostałaś <333 a i współczuje Pati
OdpowiedzUsuń