Oczami Harry'ego:
Czułem się niesamowicie. Odzyskałem energię i nie myślałem już o świecie pesymistycznie. Pomysł chłopców na trasę dawał mi wiarę w lepsze jutro. Wierzyłem, że zespół przetrwa. Napisaliśmy do prezydentów różnych dużych miast w Polsce i wszyscy zgodzili się na nasz występ w ich mieście, tym bardziej, że mieliśmy grać za darmo. Postanowiliśmy też spać u Directioners żeby lepiej nas poznały i żeby znowu nam zaufały. Pisałem z Liam'em na twitter'ze. Nie wierzę w to jak ten chłopak się zmienił. Był taki delikatny, łagodny i nieśmiały. A teraz publicznie pisze o swoich wyczynach z Danielle. To piękna para. Chciałbym też być tak blisko z Niall'em. Niall. Czy ja z nim w ogóle jestem? Fakt spędziliśmy razem wieczór, ranek i południe w sumie też. Rozmawiamy, przytulamy się. Ale jest inaczej. Wcześniej była to taka zakazana miłość pełna romantyzmu, strachu, lęku i niespodzianek trudnych do przewidzenia. Nadal czuje to samo do Horan'a i cieszę się, że wyznał mi swoje uczucia. Byłem w salonie i słyszałem dziwne odgłosy Melanie i Louis'a którzy dość dokładnie starali się o potomka i przeszkadzali mi w rozmyślaniu. Widząc dostępnego na tt Tomlinson'a chciałem napisać do niego ale leżący na sofie Zayn mnie uprzedził: „@ofic_tomlinson rozumiem, że staracie się o potomka ale ciszeeeeeej proszę. bo ja staram się spokojnie myśleć. sami erotomani tutaj o.O xx”. Zrobiło się trochę ciszej. Sam nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie Zayn. Nie pamiętam kiedy tak wcześnie wstanął.
Oczami Zayn'a:
Całą noc rozmawiałem z Ross o naszym wyjeździe. Bardzo chciałem ją ze sobą zabrać ale przecież będziemy podróżować i mieszkać w złych warunkach dla niej i dla dzieci. Leżeliśmy na łóżku i pijąc wino przeglądaliśmy zdjęcia na moim e-albumie. Trase ustaliliśmy na trzy miesiące aby zarówno pozwiedzać jak i poznać lepiej fanów. Przez ten czas nie mogę widzieć się z moją rodziną. Postanowiliśmy, że pojedzie do moich rodziców. Może to nie najlepsze wyjście ale chyba jedyne. Nie będę mógł przecież przyjechać bo z naszymi pieniędzmi jest bardzo krucho. Mam nadzieje, że po tej mini trasie WWA po Polsce będziemy mieć więcej fanów i podpiszemy jakąś umowę. Wczesnym rankiem odwiozłem ją i dzieci do Bradford. Później wróciłem i zacząłem budzić chłopców. Dzisiaj mieliśmy zagrać pierwszy koncert na małej imprezie w Warszawie. Z tego co pamiętam z geografii to stolica Polski. Spakowaliśmy się, wsiedliśmy do taksówki i dojechaliśmy na pociąg którym pojechaliśmy pod wodą do Francji. Tam niezauważalni przesiedliśmy się do pociągu jadącego do Niemiec a później do Polski. Stanęliśmy w środku miasta i nie wiedzieliśmy co zrobić. Z pomocą przechodniów trafiliśmy do prezydenta stolicy.
- Witam panów- przywitał się z nami
- Dzień dobry- odparliśmy razem
- Usiądźcie- powiedział wskazując nam krzesła, gdy spoczeliśmy dodał- Więc to nie żarty? Naprawdę dzisiaj usłyszymy to sławne One Direction?
- Muzykę traktujemy poważnie. Niestety musieliśmy rozwiązać naszą poprzednią umowę. Stary pracodawca się jednak mści dlatego nie znaleźliśmy żadnej oferty na podpisanie umowy- spokojnym głosem powiedział Niall
- Dlatego też opuścili nas fani. Richard rozpowiada o nas straszne plotki- smutno dodał Harry
- Jednak tutaj, w Polsce mamy jeszcze fanki. Są tutaj nasze Directioners- powiedziałem- One nadal chcą koncertu. Mimo iż poziom naszej sławy, pieniędzy i fanów opadł nadal wierzą. Są naszą ostatnią nadzieją.
- Nie mamy nawet gdzie mieszkać. Liczymy na to, że któraś Directioner nas przyjmie- odparł Liam
- Przykro mi chłopcy bo naprawdę macie talent. Zaraz dam znać medią kto zaśpiewa na naszym festiwalu.
To powiedziawszy wyszedł z gabinetu i zaczął gdzieś dzwonić. Miałem nadzieje, że na koncert przyjdzie chociaż kilka osób. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie przyszedł nikt. Pewnie bym się rozpłakał.
- Za dwie godziny chłopcy mamy tak jakby pierwszy koncert- powiedział Niall
- Czuję się jak za czasów Xfactor'a- powiedział Liam
- Zaczynamy od nowa. Mam tremę, wiecie?- zabrał głos Harry
- Uda się. Musi się udać- powiedziałem krótko
- Media powiadomione- odparł prezydent miasta wchodząc do gabinetu
Postanowiliśmy wyjść na główny plac miasta zamaskowani (tj okulary, czapka) i podchodzić do dziewczyn pytać o to czy są Directioners. Każdy z nas zaczął podchodzić do nastolatek i prowadzić z nimi mniej więcej taką rozmowę:
- Cześć. Jesteś może Directioner?
- Tak
- Wiesz, że dzisiaj w Wa-wie jest koncert 1D!?
- Naprawę? Gdzie?
- ….. Co byś zrobiła gdyby jeden z nich chciał się do ciebie wprowadzić na czas pobytu w stolicy?
- To byłoby niesamowite
- Więc (ściąga okulary) mogę się do ciebie wprowadzić? Tylko nie piszcz proszę.
- Tak!
Spotkałem dziewczynę o imieniu Olga. Miała ona siedemnaście lat i była Directioner od dwóch lat. Mieszkała z dziewiętnastoletnią siostrą- Żanetą w małym domu z dwoma pokojami, kuchnią i łazienką. Nawet nie wiedziałem, że tak wygląda życie Directioners. Niby normalne ale jednak trudne, pełne niepewności i setek wylanych łez. Zagłębiam się w ich historie i nie wiem czy sam bym to udźwignął.
- Widzisz Olga, udało się. Uda ci się ich poznać przed...- zaczęła starsza z sióstr ale nie dokończyła
Po jej policzku zaczęła spływać łza. Nie wiedziałem o co chodzi, nie wiedziałem czy chce wiedzieć.
- Przed czym?- zapytałem ocierając łzę Żanety
- Chodzi o to, że...- mówiła dziewiętnastolatka zanosząc się płaczem
- Mam raka- cicho powiedziała Olga- Nie zostało mi dużo czasu
Zabrzmiało to jak wyrok. Nie miałem pojęcia co zrobić, jak zareagować. Po moich policzkach również zaczeły spływać łzy. Przytuliłem siedemnastolatkę i tkwiliśmy tak w milczeniu.
- Ile?- zapytałem nie przestając płakać
Dziewczyna popatrzyła na biurko na którym stały trzy klocki z cyframi. Tak mało. Na pierwszym z nich widniało zero, na drugim piątka a na trzecim siódemka. Piećdziesiąt siedem dni. Lekarze przewidzieli jej śmierć co do dnia. Nie mogę na to pozwolić. Przecież ona jest naszą księżniczką, naszą Directioner.
- Jest jakieś rozwiązanie?- zapytałem chowając głowę w kolanach
- Operacja... bardzo droga- powiedziała Żaneta po dłuższej chwili milczenia
- Nie mamy pieniędzy... Modest..
- Wszystko wiem, umrę szczęśliwa- powiedziała spokojnie dziewczyna
- Nie możesz umrzeć!- krzyknąłem wstając z kanapy i chodząc nerwowo po pokoju
- Muszę- cicho skomentowała dziewczyna
- Mogę ci obiecać, że postaram się ci pomóc. Nie wiem jak, ale spróbuje- cicho powiedziałem
Wziąłem do ręki swojego smartfona i napisałem na twitter'ze: „Poznałem Olgę. Ma 17 lat, jest chora na raka. Będziemy organizować zbiórki. Dziś na koncercie pierwsza. Wierzę w was xx „.
- Nie damy się tak łatwo. Teraz nie jesteście same. Macie jeszcze nas- powiedziałem przytulając siostry
Oczami Ross:
Dziwnie się czuję tutaj, w Bradford. Powracają do mnie wspomnienia, przypominam sobie ucieczki od Zayn'a. Chcę mieć go tutaj, przy sobie. Dzieci tęsknią, czuję to. Często smutnymi głosami mówią „tata”. Chce mi się płakać ale nie mogę. Muszę im pokazać, że jestem dzielna, że sobie radzę. Trisha bardzo mi pomaga. Zostaje z dziećmi a ja mogę wtedy poodpoczywać. Ale od czego? Przecież nie robię nic męczącego. Nie mam pracy, nie mam męża. Teraz Zayn jest gdzieś tam, w Polsce. Z naszych telefonicznych rozmów wiem, że poznał chorą dziewczynę. Chce jej pomóc. Ale jak? Przecież sami mamy mało pieniędzy, teraz jest bardzo ciężko. Ojciec Zayn'a stał się dziwny. Ostatnio był przecież miły, pomocny. Teraz albo się do mnie nie odzywał, albo na mnie krzyczał. Trish'a mówiła, że to przez jego problemy w pracy. Często chodził pijany. Nie wiedziałam czy mam czego, ale bałam się. I z niecierpliwością liczyłam dni do powrotu Zayn'a.
Oczami Zayn'a:
Pojechałem z dziewczynami w miejsce naszego koncertu. Przez szybe samochodu widziałem dość sporo ludzi. Co prawda, nie tyle ile widziałem na koncertach ale cieszyłem się. Ochrona przeprowadziła mnie, Żanetę i Olgę do małego pomieszczenia za sceną gdzie byli pozostali chłopcy. Dziewczyny zapoznały się zresztą zespołu, porobiły sobie zdjęcia i autografy. Pozostało dziesięć minut do rozpoczęcia występu. Nie myślałem o tym jak mam śpiewać. Myślałem tylko o składce dla chorej nastolatki. Wyszliśmy na scenę i momentalnie zrobiło mi się cieplej na sercu. Tłum nastolatków zaczął krzyczeć i piszczeć oraz saldować nasze imiona, bić brawo.
- Witaj Warszawo!- krzyknął Harry na co odpowiedziały mu jeszcze większe piski
- Jak się macie?- zapytał zdenerwowany Liam
- Zaczynamy!- odparł Niall podskakując wysoko
- Maybe it's the way she walked, ow!
Straight into my heart and stole it
Through the doors and past the guards, ow!
Just like she already own it- zaczął Harry zagłuszając piski
- I said can you give it back to me,
she said never in your wildest dreams!- zaśpiewałem swoją część
Zgromadzone Directioners pomagały nam śpiewać, kołysały się w rytm muzyki, skakały jak szalone i udzielały nam swoją energie. Po skończonym koncercie czyli zaśpiewaniu kilkunastu piosenek usiedliśmy zmęczeni na krawędzi sceny. Streściliśmy faną naszą historię o „rozpadzie” zespołu i podziękowaliśmy za wiarę, wsparcie i przybycie. Powiedzieliśmy, że zaraz będzie możliwość zrobienia zdjęć i krótkiej rozmowy.
- Chcę was także o coś poprosić moje księżniczki- zaczął smutno Zayn- Poznałem tutaj Directioner o imieniu Olga. Dziewczyna mimo młodego wieku choruje na raka. Chcielibyśmy jej pomóc ale sami nie mamy pieniędzy. W tamtym rogu- powiedziałem wskazując na budkę z transparentem „Zbiórka”- są zbierane operacje na kosztowną operację. Proszę was o pomoc. Pozostało jej mało czasu.
- Tą mini trasę- zabrał głos Niall- gramy dla Olgi. Pięćdziesiąt dni w które musimy zebrać czterysta osiemdziesiąt pięć tysięcy złotych.
- Możemy przeznaczyć na ten cel tylko sto pięćdziesiąt tysięcy- podział Liam- Mamy nadzieję, że pomożecie nam i razem damy Oldze możliwość dalszego życia
Po zrobieniu zdjęć i autografów i oficjalnym zakończeniu koncertu udaliśmy się do budki gdzie przeliczyliśmy pieniądze. Udało się zebrać osiemnaście tysięcy. Czyli jeszcze trzysta siedemnaście tysięcy. Czy damy radę? Nie wiem ale nie akceptuje innego wyjścia. Choćbym musiał napaść na bank, choćbym musiał iść na rozbieraną sesję. Muszę zebrać te pieniądze. Olga tak bardzo przypomina mi Rosalie. Ona musi żyć, poznawać świat, skończyć szkołę. Gdy tylko wyzdrowieje w co wierzę z całego serca zabierzemy ją z siostrą do Londynu. Tam będą z nami mieszkać. Będziemy o nie dbać i pilnować ich. W końcu są Directioners. To dzięki nim jesteśmy zespołem, to dzięki nim tutaj jesteśmy. To dzięki nim jesteśmy tak daleko. Nareszcie wiem kim jesteśmy. Nareszcie wiem Who We Are.
-------------------------------------------------
Edwards xx
Cześć kochani <3 Oto i rozdział, mam nadzieje, że się podoba. Ostatnio wymyśliłam tą trasę po Polsce i oto krótkie rozwiniecie. Mam nadzieje, że się podoba. Nie napisałam wcześniej bo mam tendencje do psucia komputera średnio co trzy tygodnie. Pięć komentarzy i Patrycja zaczyna pisać kolejny rozdział. Buziaki :3
Czułem się niesamowicie. Odzyskałem energię i nie myślałem już o świecie pesymistycznie. Pomysł chłopców na trasę dawał mi wiarę w lepsze jutro. Wierzyłem, że zespół przetrwa. Napisaliśmy do prezydentów różnych dużych miast w Polsce i wszyscy zgodzili się na nasz występ w ich mieście, tym bardziej, że mieliśmy grać za darmo. Postanowiliśmy też spać u Directioners żeby lepiej nas poznały i żeby znowu nam zaufały. Pisałem z Liam'em na twitter'ze. Nie wierzę w to jak ten chłopak się zmienił. Był taki delikatny, łagodny i nieśmiały. A teraz publicznie pisze o swoich wyczynach z Danielle. To piękna para. Chciałbym też być tak blisko z Niall'em. Niall. Czy ja z nim w ogóle jestem? Fakt spędziliśmy razem wieczór, ranek i południe w sumie też. Rozmawiamy, przytulamy się. Ale jest inaczej. Wcześniej była to taka zakazana miłość pełna romantyzmu, strachu, lęku i niespodzianek trudnych do przewidzenia. Nadal czuje to samo do Horan'a i cieszę się, że wyznał mi swoje uczucia. Byłem w salonie i słyszałem dziwne odgłosy Melanie i Louis'a którzy dość dokładnie starali się o potomka i przeszkadzali mi w rozmyślaniu. Widząc dostępnego na tt Tomlinson'a chciałem napisać do niego ale leżący na sofie Zayn mnie uprzedził: „@ofic_tomlinson rozumiem, że staracie się o potomka ale ciszeeeeeej proszę. bo ja staram się spokojnie myśleć. sami erotomani tutaj o.O xx”. Zrobiło się trochę ciszej. Sam nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie Zayn. Nie pamiętam kiedy tak wcześnie wstanął.
Oczami Zayn'a:
Całą noc rozmawiałem z Ross o naszym wyjeździe. Bardzo chciałem ją ze sobą zabrać ale przecież będziemy podróżować i mieszkać w złych warunkach dla niej i dla dzieci. Leżeliśmy na łóżku i pijąc wino przeglądaliśmy zdjęcia na moim e-albumie. Trase ustaliliśmy na trzy miesiące aby zarówno pozwiedzać jak i poznać lepiej fanów. Przez ten czas nie mogę widzieć się z moją rodziną. Postanowiliśmy, że pojedzie do moich rodziców. Może to nie najlepsze wyjście ale chyba jedyne. Nie będę mógł przecież przyjechać bo z naszymi pieniędzmi jest bardzo krucho. Mam nadzieje, że po tej mini trasie WWA po Polsce będziemy mieć więcej fanów i podpiszemy jakąś umowę. Wczesnym rankiem odwiozłem ją i dzieci do Bradford. Później wróciłem i zacząłem budzić chłopców. Dzisiaj mieliśmy zagrać pierwszy koncert na małej imprezie w Warszawie. Z tego co pamiętam z geografii to stolica Polski. Spakowaliśmy się, wsiedliśmy do taksówki i dojechaliśmy na pociąg którym pojechaliśmy pod wodą do Francji. Tam niezauważalni przesiedliśmy się do pociągu jadącego do Niemiec a później do Polski. Stanęliśmy w środku miasta i nie wiedzieliśmy co zrobić. Z pomocą przechodniów trafiliśmy do prezydenta stolicy.
- Witam panów- przywitał się z nami
- Dzień dobry- odparliśmy razem
- Usiądźcie- powiedział wskazując nam krzesła, gdy spoczeliśmy dodał- Więc to nie żarty? Naprawdę dzisiaj usłyszymy to sławne One Direction?
- Muzykę traktujemy poważnie. Niestety musieliśmy rozwiązać naszą poprzednią umowę. Stary pracodawca się jednak mści dlatego nie znaleźliśmy żadnej oferty na podpisanie umowy- spokojnym głosem powiedział Niall
- Dlatego też opuścili nas fani. Richard rozpowiada o nas straszne plotki- smutno dodał Harry
- Jednak tutaj, w Polsce mamy jeszcze fanki. Są tutaj nasze Directioners- powiedziałem- One nadal chcą koncertu. Mimo iż poziom naszej sławy, pieniędzy i fanów opadł nadal wierzą. Są naszą ostatnią nadzieją.
- Nie mamy nawet gdzie mieszkać. Liczymy na to, że któraś Directioner nas przyjmie- odparł Liam
- Przykro mi chłopcy bo naprawdę macie talent. Zaraz dam znać medią kto zaśpiewa na naszym festiwalu.
To powiedziawszy wyszedł z gabinetu i zaczął gdzieś dzwonić. Miałem nadzieje, że na koncert przyjdzie chociaż kilka osób. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie przyszedł nikt. Pewnie bym się rozpłakał.
- Za dwie godziny chłopcy mamy tak jakby pierwszy koncert- powiedział Niall
- Czuję się jak za czasów Xfactor'a- powiedział Liam
- Zaczynamy od nowa. Mam tremę, wiecie?- zabrał głos Harry
- Uda się. Musi się udać- powiedziałem krótko
- Media powiadomione- odparł prezydent miasta wchodząc do gabinetu
Postanowiliśmy wyjść na główny plac miasta zamaskowani (tj okulary, czapka) i podchodzić do dziewczyn pytać o to czy są Directioners. Każdy z nas zaczął podchodzić do nastolatek i prowadzić z nimi mniej więcej taką rozmowę:
- Cześć. Jesteś może Directioner?
- Tak
- Wiesz, że dzisiaj w Wa-wie jest koncert 1D!?
- Naprawę? Gdzie?
- ….. Co byś zrobiła gdyby jeden z nich chciał się do ciebie wprowadzić na czas pobytu w stolicy?
- To byłoby niesamowite
- Więc (ściąga okulary) mogę się do ciebie wprowadzić? Tylko nie piszcz proszę.
- Tak!
Spotkałem dziewczynę o imieniu Olga. Miała ona siedemnaście lat i była Directioner od dwóch lat. Mieszkała z dziewiętnastoletnią siostrą- Żanetą w małym domu z dwoma pokojami, kuchnią i łazienką. Nawet nie wiedziałem, że tak wygląda życie Directioners. Niby normalne ale jednak trudne, pełne niepewności i setek wylanych łez. Zagłębiam się w ich historie i nie wiem czy sam bym to udźwignął.
- Widzisz Olga, udało się. Uda ci się ich poznać przed...- zaczęła starsza z sióstr ale nie dokończyła
Po jej policzku zaczęła spływać łza. Nie wiedziałem o co chodzi, nie wiedziałem czy chce wiedzieć.
- Przed czym?- zapytałem ocierając łzę Żanety
- Chodzi o to, że...- mówiła dziewiętnastolatka zanosząc się płaczem
- Mam raka- cicho powiedziała Olga- Nie zostało mi dużo czasu
Zabrzmiało to jak wyrok. Nie miałem pojęcia co zrobić, jak zareagować. Po moich policzkach również zaczeły spływać łzy. Przytuliłem siedemnastolatkę i tkwiliśmy tak w milczeniu.
- Ile?- zapytałem nie przestając płakać
Dziewczyna popatrzyła na biurko na którym stały trzy klocki z cyframi. Tak mało. Na pierwszym z nich widniało zero, na drugim piątka a na trzecim siódemka. Piećdziesiąt siedem dni. Lekarze przewidzieli jej śmierć co do dnia. Nie mogę na to pozwolić. Przecież ona jest naszą księżniczką, naszą Directioner.
- Jest jakieś rozwiązanie?- zapytałem chowając głowę w kolanach
- Operacja... bardzo droga- powiedziała Żaneta po dłuższej chwili milczenia
- Nie mamy pieniędzy... Modest..
- Wszystko wiem, umrę szczęśliwa- powiedziała spokojnie dziewczyna
- Nie możesz umrzeć!- krzyknąłem wstając z kanapy i chodząc nerwowo po pokoju
- Muszę- cicho skomentowała dziewczyna
- Mogę ci obiecać, że postaram się ci pomóc. Nie wiem jak, ale spróbuje- cicho powiedziałem
Wziąłem do ręki swojego smartfona i napisałem na twitter'ze: „Poznałem Olgę. Ma 17 lat, jest chora na raka. Będziemy organizować zbiórki. Dziś na koncercie pierwsza. Wierzę w was xx „.
- Nie damy się tak łatwo. Teraz nie jesteście same. Macie jeszcze nas- powiedziałem przytulając siostry
Oczami Ross:
Dziwnie się czuję tutaj, w Bradford. Powracają do mnie wspomnienia, przypominam sobie ucieczki od Zayn'a. Chcę mieć go tutaj, przy sobie. Dzieci tęsknią, czuję to. Często smutnymi głosami mówią „tata”. Chce mi się płakać ale nie mogę. Muszę im pokazać, że jestem dzielna, że sobie radzę. Trisha bardzo mi pomaga. Zostaje z dziećmi a ja mogę wtedy poodpoczywać. Ale od czego? Przecież nie robię nic męczącego. Nie mam pracy, nie mam męża. Teraz Zayn jest gdzieś tam, w Polsce. Z naszych telefonicznych rozmów wiem, że poznał chorą dziewczynę. Chce jej pomóc. Ale jak? Przecież sami mamy mało pieniędzy, teraz jest bardzo ciężko. Ojciec Zayn'a stał się dziwny. Ostatnio był przecież miły, pomocny. Teraz albo się do mnie nie odzywał, albo na mnie krzyczał. Trish'a mówiła, że to przez jego problemy w pracy. Często chodził pijany. Nie wiedziałam czy mam czego, ale bałam się. I z niecierpliwością liczyłam dni do powrotu Zayn'a.
Oczami Zayn'a:
Pojechałem z dziewczynami w miejsce naszego koncertu. Przez szybe samochodu widziałem dość sporo ludzi. Co prawda, nie tyle ile widziałem na koncertach ale cieszyłem się. Ochrona przeprowadziła mnie, Żanetę i Olgę do małego pomieszczenia za sceną gdzie byli pozostali chłopcy. Dziewczyny zapoznały się zresztą zespołu, porobiły sobie zdjęcia i autografy. Pozostało dziesięć minut do rozpoczęcia występu. Nie myślałem o tym jak mam śpiewać. Myślałem tylko o składce dla chorej nastolatki. Wyszliśmy na scenę i momentalnie zrobiło mi się cieplej na sercu. Tłum nastolatków zaczął krzyczeć i piszczeć oraz saldować nasze imiona, bić brawo.
- Witaj Warszawo!- krzyknął Harry na co odpowiedziały mu jeszcze większe piski
- Jak się macie?- zapytał zdenerwowany Liam
- Zaczynamy!- odparł Niall podskakując wysoko
- Maybe it's the way she walked, ow!
Straight into my heart and stole it
Through the doors and past the guards, ow!
Just like she already own it- zaczął Harry zagłuszając piski
- I said can you give it back to me,
she said never in your wildest dreams!- zaśpiewałem swoją część
Zgromadzone Directioners pomagały nam śpiewać, kołysały się w rytm muzyki, skakały jak szalone i udzielały nam swoją energie. Po skończonym koncercie czyli zaśpiewaniu kilkunastu piosenek usiedliśmy zmęczeni na krawędzi sceny. Streściliśmy faną naszą historię o „rozpadzie” zespołu i podziękowaliśmy za wiarę, wsparcie i przybycie. Powiedzieliśmy, że zaraz będzie możliwość zrobienia zdjęć i krótkiej rozmowy.
- Chcę was także o coś poprosić moje księżniczki- zaczął smutno Zayn- Poznałem tutaj Directioner o imieniu Olga. Dziewczyna mimo młodego wieku choruje na raka. Chcielibyśmy jej pomóc ale sami nie mamy pieniędzy. W tamtym rogu- powiedziałem wskazując na budkę z transparentem „Zbiórka”- są zbierane operacje na kosztowną operację. Proszę was o pomoc. Pozostało jej mało czasu.
- Tą mini trasę- zabrał głos Niall- gramy dla Olgi. Pięćdziesiąt dni w które musimy zebrać czterysta osiemdziesiąt pięć tysięcy złotych.
- Możemy przeznaczyć na ten cel tylko sto pięćdziesiąt tysięcy- podział Liam- Mamy nadzieję, że pomożecie nam i razem damy Oldze możliwość dalszego życia
Po zrobieniu zdjęć i autografów i oficjalnym zakończeniu koncertu udaliśmy się do budki gdzie przeliczyliśmy pieniądze. Udało się zebrać osiemnaście tysięcy. Czyli jeszcze trzysta siedemnaście tysięcy. Czy damy radę? Nie wiem ale nie akceptuje innego wyjścia. Choćbym musiał napaść na bank, choćbym musiał iść na rozbieraną sesję. Muszę zebrać te pieniądze. Olga tak bardzo przypomina mi Rosalie. Ona musi żyć, poznawać świat, skończyć szkołę. Gdy tylko wyzdrowieje w co wierzę z całego serca zabierzemy ją z siostrą do Londynu. Tam będą z nami mieszkać. Będziemy o nie dbać i pilnować ich. W końcu są Directioners. To dzięki nim jesteśmy zespołem, to dzięki nim tutaj jesteśmy. To dzięki nim jesteśmy tak daleko. Nareszcie wiem kim jesteśmy. Nareszcie wiem Who We Are.
-------------------------------------------------
Edwards xx
Cześć kochani <3 Oto i rozdział, mam nadzieje, że się podoba. Ostatnio wymyśliłam tą trasę po Polsce i oto krótkie rozwiniecie. Mam nadzieje, że się podoba. Nie napisałam wcześniej bo mam tendencje do psucia komputera średnio co trzy tygodnie. Pięć komentarzy i Patrycja zaczyna pisać kolejny rozdział. Buziaki :3
*_*
OdpowiedzUsuńwzruszające, żal mi troche Ross i Zayn'a
OdpowiedzUsuńnie maję gdze meszkać i zwracają się z pomocą do fanek - pmysłowe
a co do początku to był po prostu świetny, a najbardzej to chyba te tweety Louis'a xD
mam nadzieję, że im się uda i zespół przetrwa :*
Jeju genialny rozdział... Cieszę się ze chłopcy maja trasę po Polsce, chodź nie mają gdzie nocować,- ciekawy pomysł ze spaniem u directioners. - Współczuję jednak naprawdę Ross ta to ma się z tym mieszkaniem z tesciami..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam me x.x
jeejku *___* To jest genialne <33 To jeden z najlepszych blogow jaki czytalam <33
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze chlopcy maja trase po Polsce *___* Nwm czemu ale mam dziwne przeczucie ze ta Olga namiesza w zyciu Ross i Zayn ... mam nadzieje ze sie wszystko ulozy <33333333
Louis xD On to mam pomysły xD Świetny rozdziałek ;3 omnononomnmnmom /oli:D
OdpowiedzUsuńJeeejuś najlepszy rozdział w historii tego bloga <33 ta akcja, te emocje... Takie mega wzruszające. Koncert w Polsce omnomnomnom. Hi hi hi best history ever <3 ~Gosia
OdpowiedzUsuńMi tam to bardzo podobają się rozdziały Patrycji, twoje są takie .. smętne? Nie, żeby coś, ja tylko mówię swoje rację. Kiedy rozdział Patrycji? Love ~ Kaszia...
OdpowiedzUsuńLool Anonimku Edwards jest najlepsza <33 W tych P. nie ma zadnych emocji, zero akcji - Smerfnaa
OdpowiedzUsuńThn, za opinię. Nie ma co.. W tym opowiadaniu nie chodzi o to, czyje rozdziały są lepsze. Prowadzimy go razem.. Może i nie umiem pisać.. Ale wyobraźnia często płata mi czy Edwards (którą, kochacie ponad wszystko) figle. Nie mam tak uodpornionego stanu emocjonalnego jak Edwards, która umie opisywać każdą cząstkę emocji dokładnie. Jestem raczej skryta to może przez to, albo nie jestem jeszcze gotowa, aby wrócić do pisania rozdziałów. Jest mi niezmiernie przykro, że takie sytuacje mają w ogóle miejsce. I nie chodzi tu tylko o mnie, ale i o Edwards, która co musiała czuć , kiedy pisaliście, że jej rozdziały są "do dupy" ? Tak samo czuję się jak. Tylko ze zdwojoną siłą. Bo mimo, iż nie do końca jeszcze pozbierałam się po stracie mamy, jednego rodzica, któremu na mnie na prawdę zależało, i mimo to wracam tu do was, aby wylać na jakieś stronki internetowe swoją wyobraźnię. Wy nie umiecie tego uszanować. Nie umiecie uszanować ani mnie, ani Edwards, pisząc takie rzeczy. Na prawdę w tym momencie zastanawiam się czy nie lepiej będzie jeśli zostawię was pod opieką Edwards, kiedy ja udam się na " urlop" od problemów . Może źle mnie zrozumiecie. Dla mnie to nie problem pisać rozdziały, które waszym zdaniem są "nędzne" . Jestem bardzo skrytą dziewczyną, mimo swojego wieku. Jeszcze do tego dochodzi teraz utrata .. Mamy. Tego za dużo. Na prawdę, jeżeli czyta to teraz ta osoba, która to napisała, mam nadzieję, że czuje to samo co ja czytając to. Lecą mi z oczu łzy. Na prawdę. Zastanawiam się nad tym i chyba w 60% podjęłam zdanie. Na prawdę przemyśl "Anonimku" to co piszesz. Przepraszam, że moje rozdziały nie są genialne. Rozdział pojawi się, kiedy Edwards uzna, że jest spoko. POzdrawiam Anonimki i .. cześć. Patrycja.
UsuńJa jestem waszą fanką i nie przejmuj się;3 Ludzie czasami nie wiedzą co piszą nie zastanowią się..i ty i Edwards jesteście genialne, ten blog jest super, a wy zaje także wiem, że czasami takie komy trudno olewać, ale wtedy pomyśl sobie ,że ci ludzie to mała cząstka w porównaniu do tego ile jest ludzi którzy kochają tego bloga .Pozdo ;) /Oli:D
Usuń